zania1313 wyszło mi pap3 i lekarz stwierdził że nic się nie dzieje pewni stan zapalny w pap 3 może a nie musi być stan zapalny na mojej cytologi nie miałam oznaczenia lshil czy hsil. Więc lekarz nie posyłając mnie dalej stwierdził na oko że na pewno będzie lshil a to odpowiada stanu zapalnemu ja jednak się uparłam i tak jak już napisałam wolałam być pewna czy na pewno to jest stan zapalny niestety u mnie nie był to tylko stan tylko już zmiany -gdyby nie moje przeczucie czy opaczność Boża mogło by to się skończy naprawdę źle pozdrawiam
Ale skoro widzę już pierwszy swój post, podejmuję kolejną próbę opowiedzenia Wam mojej historii, być może kogoś zainteresuje, a niewykluczone, że komuś pomoże. Tytułem wstępu, kilka słów o mnie. Mam 33 lata, od 11 latu jestem w związku małżeńskim, mamy 10-letnią córkę, od kilku lat mieszkamy w Rotterdamie. W sierpniu, podczas wakacyjnego pobytu w PL, zrobiłam pełną diagnostykę ginekologiczną ( badanie palpacyjne + USG dopochwowe + cytologia). W wieku 14 lat zdiagnozowano u mnie ektopię wrodzoną, licząc na to, że poród w przyszłości okaże się naturalnym lekarstwem. Niestety. Ektopia zaczęła dawać symptomy, w postaci upławów o kwaśnej woni i krwistych plamień po intensywnych ćwiczeniach siłowych lub po seksie. Badanie palpacyjne i USG bez zarzutów, planowana krioterapia ektopii, podczas kolejnego pobytu w PL w grudniu. Po 4 tygodniach telefon od lekarza, wynik cytologii: możliwe HSIL. Godzinę po rozmowie z lekarzem, czekałam już w poczekalni huisarts, mojej lekarki rodzinnej. Zapytała mnie o moje wcześniejsze cytologie w ocenie Papanicolau( tym bardziej, że nie stawiłam się na wezwanie wykonania cytologii w jej gabinecie). Zamarłam, kiedy zobaczyłam jej minę na wieść, że od kilkunastu lat miałam grupę 2 Pa i nie jestem byłam objęta w Polsce szczególną obserwacją...Sądziłam, że grupa 2, jest w normie u kobiet, które są aktywne seksualnie, nigdy nie interpretowałam tego jako stan patologiczny...Natychmiast zarejestrowała mnie online w szpitalu na kolposkopię. 10 dni później szłam na kolposkopię przerażona przez wielkie "P". Nie wiem czy bardziej się obawiałam diagnozy czy bólu jaki będzie towarzyszyć biopsji bez znieczulenia. Pani doktor była przemiła, asystentka również. Asystentka trzymała mnie za rękę, a lekarka głaskała po nodze podczas pobierania wycinków. Absolutnie nic nie bolało. W momencie pobrania materiału, asystentka kazała mi zakaszleć. Pobrano 3 wycinki. Szyjka w mojej opinii wyglądała na zdrową, nie widziałam na niej niczego co by odbiegało od normy. Mój mąż, który przy biurku miał swój monitor do obserwacji, również stwierdził, że tarcza wyglądała jak "podniebienie". Na koniec założono mi opatrunek z adrenaliną. Lekarka stwierdziła, że jest to faktycznie HSIL. Za trzy dni konizacja, a za dwa dni będzie do mnie dzwonić z wynikami biopsji. Zademonstrowały mi z asystentką pętlę, która będzie wykonany zabieg i asystentka odprowadziła mnie na spotkanie z anestezjologiem. Wybrałam opcję narkozy. Po dwóch dniach telefon od pani dr, wyniki biopsji: HSIL. Następnego dnia zabieg, a bezpośrednio przed zabiegiem tysiące wywiadów. przydzielono mi pielęgniarkę, która miała być moim przewodnikiem, pomogła mi uszykować się do zabiegu, odebrała mnie z sali pooperacyjnej, podawała mi kawkę po zabiegu i ogólnie dbała o mnie do samego końca. Na sali operacyjnej sztab ludzi, wszyscy życzliwi, uśmiechnięci, przedstawili się, pocieszali...W szpitalu spędziłam 8h. Wyniki konizacji po dwóch tygodniach. Żadnego krwawienia, żadnego bólu. Czułam się "FANTASTYCZNIE". Wieczorem tego samego dnia zadzwonił anestezjolog, pytał jak się czuję po intubacji, kolejnego dnia dzwoniły dwie "ginekolożki" i pani onkolog, które przeprowadzały konizację, wszystkie zgodnie stwierdziły, że materiał do badania wyglądał dobrze i prawdopodobnie był to pierwszy i ostatni zabieg. 14 dni później konsultacja i wynik: nowotwór!!!!. I tutaj zaczął się rozdział II i mam nadzieję ostatni mojej przygody z nowotworem, ale to już chyba do opisania nie na tym forum.
Witajcie, jestem tu nowa i "zżera" mi moje posty, czy Wam również się to zdarza, czy tylko mnie to forum nie chce dopuścić do głosu? 🙂😉
Kasia1988 cieszę się że Twoja ciąża przebiega prawidłowo . U mnie sytuacja jest trochę inna , bo tak jak pisałam mam poród przedwczesny za sobą , zdiagnozowaną niewydolność szyjki, szew założony w 21 tc. przedłużył moją ciąże jedynie o 6 tygodni . Lekarz , który mnie prowadził i uratował sytuację w "ostatniej chwili " powiedział , że w kolejnej ciąży nie można czekać aż zacznie się coś dziać i teraz lekarz na kontroli po zabiegu powiedział to samo , że bez względu na to czy coś się będzie działo czy nie , trzeba będzie założyć szew na początku ciąży . Byłabym chyba wariatką , gdybym nie słuchała w takiej sytuacji lekarzy ...
Jestem na tym portalu trochę jakieś 2,5 roku i niestety jedna z nas odeszła, Tasza27 miała 27lat i doskonale wiele z nas Ją pamięta, każda z nas miała nadzieję, że wytrzyma to wszystko i wygrzebie się z choroby. Ale pozostałe dziewczyny w większości tak jak znajdują się tu tak niedługo po leczeniu, po korzystnych wynikach mając się świetnie dalej idą w świat zdrowe i szczęśliwe. Ja i Agnieszka76 odebralyśmy tę okrutną diagnozę, inaczej przeszłyśmy całe leczenie choć wydaje się, że stan zaawansowania był zbliżony, inaczej też przeszłyśmy całą operację. Obie też zapewne możemy nieco inaczej wszystko co przeszłyśmy oceniać ale jesteśmy, normalnie funkcjonujemy. Ja za nic na świecie nie zmieniłabym swojej decyzji co do radykalnej. Baliśmy się, że jeśli usuną szyjkę z macicą a zostawią jajniki to za jakiś czas może coś tam się pojawić. Tak więc radykalna to byl najlepszy krok. Nie widać po mnie co przeszłam nic a nic. Oczywiście nie ma co ściemniać wcześniejsza menopauza daje się we znaki ale naprawdę jeśli to jest ta cena to nie jest wysoka. Kto mnie zna to wie, że cieszę się życiem, normalnie funkcjonuję, biegam.Pracuję ile wlezie, dla mnie doba za krótka. No i seks..żadnych ograniczeń👌 A przyznam, że niewiele osób wiedziało i wie co mam za sobą i może dzięki temu nie muszę bez przerwy odpowiadać jak się czuję, a czy byłam na kontrolnych badaniach/same wiecie. Udanego weekendu wszystkim życzę, u mnie wreszcie mróz a więc nie ma błota hura hura ps.śniegu brak.
melka24 ja miałam cis 3 w wieku 24 lat. A co do hpv nie zalezy od wieku. Moze go miec 19 latka. Ma go 80% współżyjących osob mężczyzn i kobiet tylko w większości wypadków nie wyrzadza im żadnych szkód. To zupełnie nie jest zależne od wieku. Można miec jednego partnera całe życie i miec hpv