Witajcie.
Czy któraś z Was, boryka się z wypadaniem macicy po konizacji?
W październiku miałam konizację, kontrolna kolposkopia wyszła w miarę ok.
Ostatnio byłam na kontrolnej wizycie u ginekologa ,stwierdził wypadanie miednicy i małego mięśniaka.
Nie kazał się tym przejmować i na razie nic z tym nie robić tylko zgłosić się na kolejną kontrolę za pół roku.
Myślę wybrać się do innego lekarza bo jego zalecenia wydają mi się absurdalne.
Cześć. To teraz moja historia. Pierwszą cytologię zrobiłam w tym roku (a jestem tuż po 30-stce...). Tak się niestety zdarza i z tego co rozmawiam ze znajomymi, szczególnie w średnim wieku to świadomość Polek jest bardzo niska. Sama na siebie jestem zła, że tak późno poszłam do lekarza. Mówi się tyle, że tak szyjki macicy to cichy zabójca i kobiety po 50 dostają nawet listowne zaproszenia na badanie. Wiecznie miałam pilniejsze sprawy niż umówienie się na cytologię.
Uznałam, że warto byłoby w końcu zrobić badanie. Zbierałam się od 2021 roku do lekarza, ale do gabinetu trafiłam dopiero pod koniec maja 2024. Czułam się dobrze, nie miałam żadnych objawów choroby. 3 tygodnie później dostałam telefon z przychodni, że wynik ASC-H wymaga dalszej diagnostyki. Przekopałam większość polskich stron w poszukiwaniu informacji. Cały czas trzymałam się myśli, że to tylko podejrzenie niepokojących zmian. Ginekolog zlecił testy na HPV - wyszły typy 16 i 33. 18.07. stawiłam się w szpitalu na kolposkopię. Lekarz, przedstawiając mnie studentom powiedział, że mam HSIL. Trochę mnie to zdziwiło, że był tego pewien przed kolposkopią. W trakcie badania pobrano wycinki i miesiąc później otrzymałam wynik - HSIL CIN III. 20.09 czeka mnie konizacja szyjki macicy. Potrzebowałam skierowania na operację od lekarza ginekologa. Był na mnie zły, że jak do tego doszło i dlaczego doprowadziłam do takiego rozwoju zmian. No co miałam powiedzieć. Uznałam wcześniej, że nie potrzebuję badań, bo przecież jestem młoda, zdrowa i nic mi nie dolega. Chodziłam przecież do ginekologa. Stosowałam się do jego zaleceń. O cytologię nikt nigdy nie pytał. Młodym kobietom przysługuje bezpłatna chyba raz na 3 lata, również mi nie zaproponowano. Tę w maju robiłam prywatnie. Mimo wszystko cieszę się, że pomimo ogromnego braku wiedzy coś mnie tknęło i poszłam na cytologię dzięki czemu mam jeszcze szansę z tego wyjść. Za kolejnych kilka lat mogłoby być za późno.
Alicja_&7375 napisał:Cześć. To teraz moja historia. Pierwszą cytologię zrobiłam w tym roku (a jestem tuż po 30-stce...). Tak się niestety zdarza i z tego co rozmawiam ze znajomymi, szczególnie w średnim wieku to świadomość Polek jest bardzo niska. Sama na siebie jestem zła, że tak późno poszłam do lekarza. Mówi się tyle, że tak szyjki macicy to cichy zabójca i kobiety po 50 dostają nawet listowne zaproszenia na badanie. Wiecznie miałam pilniejsze sprawy niż umówienie się na cytologię.
Uznałam, że warto byłoby w końcu zrobić badanie. Zbierałam się od 2021 roku do lekarza, ale do gabinetu trafiłam dopiero pod koniec maja 2024. Czułam się dobrze, nie miałam żadnych objawów choroby. 3 tygodnie później dostałam telefon z przychodni, że wynik ASC-H wymaga dalszej diagnostyki. Przekopałam większość polskich stron w poszukiwaniu informacji. Cały czas trzymałam się myśli, że to tylko podejrzenie niepokojących zmian. Ginekolog zlecił testy na HPV - wyszły typy 16 i 33. 18.07. stawiłam się w szpitalu na kolposkopię. Lekarz, przedstawiając mnie studentom powiedział, że mam HSIL. Trochę mnie to zdziwiło, że był tego pewien przed kolposkopią. W trakcie badania pobrano wycinki i miesiąc później otrzymałam wynik - HSIL CIN III. 20.09 czeka mnie konizacja szyjki macicy. Potrzebowałam skierowania na operację od lekarza ginekologa. Był na mnie zły, że jak do tego doszło i dlaczego doprowadziłam do takiego rozwoju zmian. No co miałam powiedzieć. Uznałam wcześniej, że nie potrzebuję badań, bo przecież jestem młoda, zdrowa i nic mi nie dolega. Chodziłam przecież do ginekologa. Stosowałam się do jego zaleceń. O cytologię nikt nigdy nie pytał. Młodym kobietom przysługuje bezpłatna chyba raz na 3 lata, również mi nie zaproponowano. Tę w maju robiłam prywatnie. Mimo wszystko cieszę się, że pomimo ogromnego braku wiedzy coś mnie tknęło i poszłam na cytologię dzięki czemu mam jeszcze szansę z tego wyjść. Za kolejnych kilka lat mogłoby być za późno.
To mogło spotkać każdą z nas. Jestem 3 lata, po częściowej amputacji (głęboka i rozległa konizacja) szyjki z powodu CIN3/CIS. Cytologia wykonywana prywatnie co rok od kilku lat, żadna wcześniejsza nigdy nie wykazała żadnych nieprawidłowości. Ostatnie wizyty przed diagnozą, odbywały się co pół roku, gdyż miałam niepokojące objawy, ale cytologie wychodziły prawidłowo i lekarz zapewniał, że nie ma powodów do niepokoju, a objawy miała wywoływać podobno "nadżerka". Niestety zmiana nadżerką nigdy nie była, a była to zmiana wczesno-nowotworowa, nikt nie umiał wyjaśnić dlaczego cytologie były prawidłowe, a ostatni prawidłowy wynik z przed diagnozy, był z przed pół roku. Zmiana usunięta w całości z zachowaniem sporego zdrowego marginesu. Gdybyś miała potrzebę o coś zapytać, pisz śmiało..