Wiem, że u każdego wypłukuje się to nieco inaczej ale jednak jakieś widełki czasowe są :-) My się tak poiłyśmy z dziewczynami w piarwsza noc, że pielęgniarki nam kazały już nie pić tyle hehe
Generalnie wyszłam z izolatki bardzo szybko i nie wiem czy to też nie był powód, żeby nam wszystkim jak leci wpisać "maxa" na zaleceniach.
Jestem już 2 tyg po, wróciłam do domu, ale nie przytulam się, śpię w osobnym pokoju, nie kąpię młodej tak dla własnego spokoju. Ale myślę, że jestem już względnie bezpieczna.
Mostu - po moich przygodach powoli dochodzę do siebie :-D W końcu od kilku dni biorę już normalna dawkę hormonów więc i samopoczucie wraca, fizycznie też już lepiej. Na mnie nie zadziałał jod źle, ale ten miesiąc niedoczynności przed nim. Następnym razem wynegocjowałam już zastrzyki :-D
Ostatni tydzień spędziłam u rodziców. Będąc w łazience wrzuciłam do toalety listek papieru toaletowego (byly na nim jakieś zielone kwiatki). Papier się rozpuścił a woda była seledynowa. Jaka była mina mojego ojca jak to zobaczył haha Myślał, że ja tak świece :-D
Serdecznie dziękuję za odpowiedź 🙂. Nie mam z kim pogadać o tym. Jeśli chodzi o konsultacje z lekarzami to moje wyniki widział jeden endokrynolog i dwóch chirurgów onkologów zajmujących się tarczycami. Wszyscy orzekli, że należy wyciąć moją tarczycę, ponieważ inaczej nie da się określić rodzaju nowotworu, który w niej siedzi. Już sama głupieję, bo nie chcę tej operacji, ale z drugiej strony boję się, że coś poważnego może w niej być. Poza tym w ostatnim czasie czułam straszne zmęczenie, od kilku lat bolą mnie kości zwłaszcza lewa piszczel oraz mięśnie (nie cały czas), mam zawroty głowy, problemy z odetchnięciem pełną piersią. Zwalałam to wszystko na hashimoto i mega stresujący tryb życia a teraz to już sama nie wiem. Endo zlecił badania witaminy D3 i okazało się, że jest jej za mało. Zwiększył mi dawkę ww. witaminy. Kiedy już poczułam poprawę to wyniki biopsji spadły na mnie jak grom z jasnego nieba i znów jest pogorszenie. Duży stres, z którym w ogóle sobie nie radzę spowodował, że jestem obecnie wrakiem człowieka. I wkręcam się w czarne myśli, że to samopoczucie to od nowotworu. Po prostu jakiś obłęd.
Wszystkie te objawy które wymieniasz są związane z Hashimoto, tutaj bym się nie doszukiwał, że to przez raka. Jeśli bolą Cię mięśnie od kilku lat, to uwierz mi, że gdyby to było przez nieleczonego raka który się rozsiał, już dawno trafilabyś do szpitala. Rak tarczycy nie jest aktywny metabolicznie i sam w sobie nie daje raczej objawów, jedynie można zaobserwować powiększone chłonne albo guza na tarczycy, więc tymi objawami się nie martw. Objawy pewnie znikną po operacji. Rozumiem, że chcą Ci wyciąć cała tarczycę?
Tak, całą. Już chyba nie tyle boję się operacji co swego obecnego stanu. Dopadł mnie tak obezwładniający stres, że nie mogę jeść ani spać. Dopada mnie biegunka na zmianę z wymiotami. Za niecałe 2 tygodnie operacja a ja jestem wrakiem człowieka. Czy też przechodziłeś diagnozę w ten sposób?
Nie. Ja jestem pesymistą, i bałem się, że mój rodzaj raka wyjdzie z biopsji anaplastyczny, czyli najgorszy. Jak usłyszałem, że to brodawkowaty, to odetchnąłem z ulgą. Pamiętam jak wsiadłem do auta szczęśliwy, moja dziewczyna powiedziała "i co, wszystko ok z biopsji?" a ja na to "nie, mam raka, ale wyleczalnego". Wiele zależy od podejścia, ten rak to naprawdę nie jest tragedia. Nie ma tutaj chemii, nie ma życia w bólu miesiącami. Ja jestem obecnie pół roku po operacji i dwa miesiące po jodowaniu, moje życie w ogóle się nie zmieniło. Dalej pracuję, dalej studiuję i piszę pracę magisterską, dalej spotykam się ze znajomymi i żyję tak jak dawniej. Gdyby nie tabletka co rano, blizna na szyi i terminy kontroli, to całkiem bym zapomniał że mam/miałem raka. Głowa do góry!
Tarczycowa - życie bez tarczycy nie jest straszne. Wiadomo, że trzeba będzie uregulować hormony a później po prostu rano tabletka i nie pamiętasz o sprawie.
Ja osobiście czytając twoja historie bez mrugnięcia okiem zdecydowałabym się na operacje. Biopsja nie jest w 100% pewna. Nigdy. Tak jak mówią lekarze - na 100% wiadomo po wycięciu. A ja nie dałabym rady żyć w takiej niepewności.
Jeśli chodzi o Twoje objawy to mogą to też być skoki hormonów, niedobory witamin. Ja po ostatniej planowanej niedoczynności już wymyśliłam sobie z 5 nowych chorób (mostu teraz ja jestem przewrażliwiona ). Miałam skurcze mięśni, bóle głowy, bóle piersi, a przy ostatniej menstruacji bóle jelita. Lekarz mówił, że zanim poziom hormonów na stałe się ureguluje to mogą dziać się różne rzeczy zwłaszcza, że dochodzi zawsze stres, który to wszystko jeszcze podbija.
Na spokojnie. Wytną, sprawdzą i będziesz miała czysta głowę. Może okazać się, że to nic poważnego. A jeśli nawet to lepiej zareagować szybko i zdusic dziadostwo w zarodku.
Bardzo Wam dziękuję za wsparcie. Ciągle mnie coś boli, najbardziej dokucza mi uczucie osłabionych mięśni i bóle kości, dlatego nieustannie towarzyszą mi czarne myśli. Jeszcze raz dziękuję. Odezwę się jak już będę coś więcej widziała.