Rak tarczycy

14 lat temu
Mam 36 lat. Problemy z moją tarczycą zaczęły się w wieku ok. 12 lat kiedy to, miał miejsce wybuch w Czarnobylu. Natomiast rok temu zdiagnozowano u mnie raka tarczycy. Wyszło całkiem przypadkowo. Po urodzeniu drugiego dziecka postanowiłam zrobić porządek z moją tarczycą tylko dlatego, ze moja szyja była gruba. Wyniki TSH miałam w normie, FT3 i FT4 także. Był też guz, ten złośliwy guz. Na moje szczęście miał 6 mm. Jestem po wycięciu całej tarczycy i po jodzie radioaktywnym. Nie mam komórek rakowych. Na życie patrze inaczej, dostrzegam to - czego nie widziałam wcześniej.
13066 odpowiedzi:
  • 3 lata temu

    GosiaC, super, że wyniki takie a nie inne. 5 i 2 mm to drobnostki, to jodowanie to teraz formalność :D

    Ja mogę już opisać pierwszy dzień pobytu w Gliwicach. O 7:30 byłem w głównej rejestracji, gdzie dostałem instrukcje jak dojść do oddziału medycyny nuklearnej, trochę taka zabawa w podchody 😁Tam kolejne okienko z rejestracją, dostaje się trochę dokumentów do wypełnienia, głównie zgody na leczenie, przetwarzanie danych, upoważnienie bliskich do wyników itd. Po wypełnieniu dokumentów idzie się na korytarz obok i tam od 8:30 wywołuje pani doktor. Po wejściu pani doktor tłumaczy nam przebieg leczenia, możliwe skutki niepożądane, zalecenia co do ciąży itp. Podpisuje się zgody na leczenie, jest tam też napisana dawka radiacji jaką dostaniemy, u mnie to było 100mC. Następnie pani doktor bada ciśnienie, osłuchuje klatkę piersiową i robi USG szyi. Przez ostatnie dwa tygodnie bardzo się stresowałem nadchodzącymi USG i scyntygrafia po jodowaniu, na co zwróciła mi uwagę pani doktor bo serce waliło mi jak oszalałe, ale... Szyja czysto! Bardzo mi ulżyło że nie ma tam żadnych wznów ani podejrzanych węzłów. Po badaniu z powrotem do rejestracji, później piętro wyżej na badanie krwi. Później musiałem czekać do 11:30, aż otworzą szatnię. W szatni dostajemy pizamę w którą należy się przebrać, a następnie trzeba spakować sobie rzeczy do zabrania na oddział otwarty. Przez kolejne dwa dni będę dostawał zastrzyki Thyrogenu, a dopiero w poniedziałek pójdę na oddział zamknięty, więc wziąłem sobie wystarczająco rzeczy na cały weekend. Teraz wszyscy czekamy aż będą nas umieszczać na oddziale o 13:30, i nic więcej chyba już dziś nie będzie się działo. 

  • 3 lata temu

    Gosia został mi dokładnie tydzień, więc mam nadzieję, że wytrzymam :-) Bałam się, że będzie jeszcze gorzej. Chociaż odstawienie zbiegło mi się z covid a teraz gdy już się wkurzam przez hormony doszły babskie dni Współczuję mężowi 🙂

    Nie wiem od czego zależy kto dostanie zastrzyk a kto nie. Następnym razem będę naciskać na zastrzyk, bo mój organizm zdecydowanie za dużo ostatnio musi znosić. 

  • 3 lata temu
    Karlas jak przezyłaś tyle to ten tydzien też przetrwasz :) Na pocieszenie mogę Ci powiedzieć, ze naczytałam się opinii o Thyrogenie i bywają także skutki uboczne w postaci mdlości, wymiotów itd wiec też nie jest tak rózowo podobno. Mostu, Ty tego nie czytaj! :-) Masz się nastawić pozytywnie :) Ale mimo wszystko chyba wolałabym zastrzyk. Przemęczę sie dwa dni, a nie miesiac. A jak znosisz Covid ?
  • 3 lata temu
    Mostu, to świetnie ze wezły czyste i wszystko ok. Teraz jod, potem scyntygrafia i miejmy nadzieję, że będzie już z górki. Trzymam kciuki :)
  • 3 lata temu
    Mostu, napisz też proszę co mozna zabrać na ten oddział zamknięty. Laptopa pewnie nie można? ;-)
  • 3 lata temu

    O laptopa nie pytałem bo swojego nie zabrałem, ale z tego co mówiła mi Pani doktor to wszystko, co nie było jakoś owinięte, musi zostać wyrzucone. Ja w sumie zabieram tylko jedzenie, picie, kilka par bokserek(które będę musiał wyrzucić), telefon(w wodoodpornym pokrowcu) i przenośną konsolę do gier w takim foliowym worku do zamrażarki. Będę musiał poświęcić słuchawki i ładowarkę po wyjściu z izolatki, ale wolę kupić nowe niż spędzać czas jak mój "współlokator", który jest bardzo miłym Panem po 50ce, który nie wziął ani książek, ani smartfona, i cały dzień dziś leżał na łóżku nic nie robiąc. Co kto lubi ale mnie dobija coś takiego, przez tego covida nie można nawet wyjść na korytarz na tym oddziale zamkniętym. Przynajmniej dziewczyny obok mają dużą, fajną salę i są tam chyba w trojkę/czwórkę, więc na pewno raźniej. 

  • 3 lata temu

    Kilka wskazówek odnośnie Poznania :)

    Nie ma testu na COVID. Wchodzi się wejściem E, idzie na I piętro oddział D1 do pielęgniarek po skierowanie, wraca na dół na izbę przyjęć i znów na D1 oddać pielęgniarkom dokumenty. Potem wychodzi na korytarz i czeka... Zaproszą na wywiad i badanie lekarskie, sporządzą dokumenty, pobiorą krew, trzeba oddać mocz do badania, zrobić Usg, kto musi rentgen (ja nie musiałam) i do wyra. Jeśli ktoś ma dostać zastrzyki, to są przez kolejne dwa dni. Czwarty dzień u mnie to było kolejne pobranie krwi, ustalenie dawki jodu i wyjazd do izolatki. Jod ok. godz. 13. Po dwóch dniach izolatki sprawdzają promieniowanie i wypisują do domu z zaleceniami dot. kwarantanny. Po ok. dwóch dniach trzeba przyjechać na konkretną godzinę na scyntygrafię ciała, nie ma tu opóźnień, całość z omówieniem wyniku z lekarzem trwa 20 min.  

    Ja byłam pierwszy raz, trochę inaczej to wyglądało u ludzi, którzy byli kolejny raz.

    W szpitalu trzeba mieć maseczki, nie wolno chodzić po korytarzu. Nie ma szatni, torby nosimy ze sobą, do izolatki też. Na zwykłym oddziale na korytarzu jest czajnik i tv, łazienka i toaleta wspólne dla wszystkich. Miałam salę bez tv. W izolatce kto chciał dostawał piżamę. Do mojego pokoju przynależało wc i prysznic. W pokoju był telewizor. Czajnik w korytarzu. Nie było limitu zużycia wody. 

  • 3 lata temu

    Naprodukowałam się, mam nadzieję, że się komuś przyda :) W razie czego pytajcie :)

  • 3 lata temu

    Maga83 dzięki! Z pewnością się wszystko przyda! Ja mam się stawić w przyszły piątek więc też opiszę wszystko, bo ja akurat nie będę miała zastrzyków :-) Może jest wtedy trochę inaczej :-D

    Mam nadzieję, że to będzie tylko diagnostyka. Kilka dni kwarantanny i powrót do domku :-) Z racji małego dziecka w domu chyba wynajmę sobie coś w Poznaniu na te kilka dni. Dwulatce nie wytłumaczę, żeby nie podchodziła :-) Będę tęsknić ale... matce przyda się kilka dni wolnego :-) 

  • 3 lata temu

    Może dzięki odstawieniu leków pobyt będzie krótszy :)

    Też wyniosłam się z domu. W ciągu dnia można trzymać dystans, ale w nocy dziecko by mogło przyjść do mnie i nawet bym się nie obudziła. Wolę nie ryzykować.

    Czas szybko zleci :)



Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat