Rak pęcherza moczowego

14 lat temu
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno. Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
11541 odpowiedzi:
  • Witajcie kochani.

    Nowa77 super wiadomość..Oby wszystkie na tym forum były tylko takie i jeszcze lepsze.Dziękuję za odpowiedź odnośnie chemii,jak widać są przypadki,że się jej nie podaje,więc mnie uspokoiłaś.

    Lenka35,rozumiem doskonale Twoje zdenerwowanie.Czekanie na wyniki było koszmarem,a teraz niby są ale nadal tak naprawdę nic nie wiadomo.Urolog nic nie wytłumaczył tacie?Niby 12 marca już niedługo,ale jeśli z powodu  kreatyniny nie uda się zrobić badania,to co wtedy?Zupełnie nie rozumiem,dlaczego przy tak poważnej chorobie nie toczy się to szybciej🙁.

  • 6 lat temu

    Są już wyniki z badania histopatologicznego 

    Tyle, ze nie bardzo je rozumiem

    Napisane jest tak:

    Naciek nisko zróżnicowanego raka o morfologii raka urotelialnego high grade.

    Nie stwierdzono ewidentnych cech agio-i neuroinwazji.. Nowotwór złośliwy ściana boczna pęcherza moczowego 

    Co to wszystko oznacza? Czy ktoś z was potrafi mi ten wynik zinterpretować?

    Tata odebrał wyniki dziś .Wizyte kontrolna u urologa miał wczoraj. Teraz każą mu czekać do 12 marca na tomografie . Tyle, ze lekarz mu powiedział, ze nie wiadomo czy zrobią bo kreatynina podwyższona 

    Czy to badanie da  więcej informacji ?

    Czy od tego zależy dalsze leczenie? 

    Cały czas tylko czekanie... żadnych podjętych decyzji co do sposobunleczenia jescze nie ma

    Nie wiem co o tym myśleć 

    Nowa 77. Super, ze już macie to za sobą. Duzo zdrowia tacie życzę 

    Pozdrawiam wszystkich 

  • Witam.
    Heniek zgadzam się z Toba w kwestii reakcji najbliższych czyli ich zachowań,przeżycia,reakcji,gdyż w takiej chwili ciężko co kolwiek powiedzieć,z jednym się nie zgodze,bo tak bynajmniej nie było w mojej sytuacji.Już wyjaśniam...chyba kazdy zgodzi się ze mną iż w chwili kiedy dowiedzieliśmy się o tej chorobie,że to rak,dopada nas jakby paraliż.Tymbardziej,że spotykamy się z czymś takim po raz pierwszy i nie wiemy co dalej,co robić,tysiące pytań,które pozostają w tej jednej chwili bez odpowiedzi i właśnie wtedy jest czy też powinna być rola najbliższych,przyjaciół,znajomych aby wspólnie zapanować nad tym,wspomóc.Pewnie u każdego z nas takie wsparcie dostaliśmy i tego jak najbardziej nie podważam,u mnie też tak było,były rozmowy,wsparcie,etc.Tylko,że ja wszystko załatwiałem sam,w sensie lekarzy,szpitala co nie znaczy,że nie otrzymywałem wpsarcia od najbliższych,bo takie były tylko że(tutaj się też zgadzam z Tobą) oni również potrzebowali wsparcia i też nie byli w stanie funkcjonować normalnie.Nie zauważyłem u siebie aby przez to ktokolwiek z najbliższych,znajomych odsunął się ode mnie,do dzisiaj są ze mną i wspierają mnie w tej walce.Ale to było tak u mnie.


    Joanno 
    Słoneczny dzień i takie słoneczne,ciepłe wieści nam piszesz.Bardzo to cieszy,że z serduchem wszystko dobrze.Masz rację,może jeszcze walka nie wygrana ale gad dostanie pierwszy nokdaun - posługując się terminem bokserskim - a potem zostanie znokautowanym i tyle będzie z niego.😁Tak jutro mam wizytę u urologa,to jest wizyta poszpitalna,będę chciał uzyskać skierowanie na ten PET chociaż wydaje mi się ,że będzie ciężko.No i kontrola nerek,zrobiłem badania kreatyniny,nie ma poprawy,nie jest za wysoka ale też nie jest taka aby można było zrobić TK z kontrastem.Zobaczymy co na to urolog.

    Marysia
    Piszesz,że będzie miał pęcherz zastępczy.Z tego co moja wiedza ogarnia to nie będzie miał włonionej stomii(przetoki) na zewnątrz tylko będzie dalej odprowadzał mocz prze cewkę moczową,tak?Możesz to wyjaśnić?Aby wyniki były dobre to wtedy chemię podają.Tą chemię to chyba już kończy jak 11 kwietnia ma być zabieg.

    Lena
    No trochę długo czekacie na te wyniki,zazwyczaj są do dwóch tygodni.Czekanie jest denerwujące to raz ,a dwa trzeba podejmować dalesze decyzje.Cieszy,że u Twojego taty nastąpiła chociaż lekka poprawa.Dziękuję Marysiu tak jak wyżej pisałem.

    Ech,znowu się trochę rozpisałem.

    Pozdrawiam Jacek

  • 6 lat temu

    Witam wszystkich serdecznie 

    Joanna. Wyników nadal nie ma .. wciąż czekamy . Już minęło 3 tygodnie, wiec nadal wielki stres 

    Z tata trochę lepiej (mam tu na myśli psychikę)

    Nie obyło się bez wizyty u psychiatry. Zaczął brać leki i jest lekka zmiana na plus

    Joanno.. to wspaniale, ze wizyta Twojej mamy u kardiologa przebiegła pomyślnie 

    Jacek. Trzymam kciuki za jutrzejsza wizytę 

    Pozdrawiam wszystkich ciepło 

  • Marysiu...a czy już macie wstępny termin operacji?

    Swoją drogą piękne imię,moja młodsza córka jest Twoją imienniczką🙂

  • Enni dziękuję za to co piszesz. Rzeczywiście dzięki wam gdy się to czyta jakoś jest łatwiej. Pozdrawiam was serdecznie. Dam wam znać jak już będzie po operacji. 

  • Witajcie.U nas dziś zawitały cieplejsze wiosenne promienie słońca.Dosłownie i w przenośni.Mama była u kardiologa,zrobiono jej wszystkie badania i jeśli chodzi o serce to nie ma już żadnych przeciwwskazań do operacji:)).Kamień spadł mi z serca i poczułam się ,jakby walka była już wygrana,choć to dopiero początek.Mama też od razu odzyskała wiarę i chęci do walki.Ufffff....Jeszcze tylko w czwartek ostatnie pobieranie krwi i moczu do badania i z wynikami już będziemy szykować się do operacji.

    Masz rację,Heńku ,możemy się tutaj wygadać,wyżalić,z drugiej strony zaczynamy się martwić o wszystkich chorych i ich bliskich,których tu poznajemy.Pamiętamy,ze Jacek ma jutro wizytę u urologa,więc oczywiście czekamy na dobre wieści.

    Lenka 35 co tam u taty?nie ma jeszcze wyników?

    \pozdrowienia dla wszystkich

  • 6 lat temu

    Iwa1122 moja mamcia niestety nie żyje 😕 Nie bierz sobie tego do serca czasem. Moja mama miała trudny czas ponieważ mój tata zmarł 2 miesiące przed jej operacją,byla podlamana swoją chorobą a tu jeszcze tata zrobił takiego psikusa. Chyba za nią tesknil i wziął ją do siebie. 

    Mama po operacji szybko doszła do siebie, chociaż podczas radykalnej były problemy bo porostu umierała na stole operacyjnym (problemy z ciśnieniem) dosyć długo leżała na oiomie ale doszła do siebie. Potem wiadomo, nowa sytuacja, stomia, ale z tym nie było problemu, tu są dobrzy doradcy także wszystko szło sprawnie. Mimo boli jakie miała przed operacją wszystkie węzły chłonne miała czyste, jedynie na panewce biodrowej już coś miała co jej tyle ile można usunęli. Po operacji miała chemię, niestety później ja przerwali na kiepskie wyniki. Zmarła 5 miesięcy po radykalnej dostając obrzęku płuc, dodam tylko że chorował na płuca, jednak tam miała przerzuty bo dzień przed śmiercią miała robiony tomograf. Wynik dostałam jak mamcia już odeszła i tam były liczne guzy. 

    Nie sugeruj się przypadkiem mojej mamy. Każdy jest inny, każdy inaczej reaguje na leczenie.Ja do końca miałam nadzieje,zawsxe trzeba ją mieć. Popatrz sama ile jest tutaj ludzi którzy wygrali tą walkę. 

  • 6 lat temu

    Przepraszam za dwa te same posty, jak ja to zrobiłam już sama nie wiem 😊

  • 6 lat temu

    Witam Kochani

    Iwa1122 moja mam przed operacją miała bardzo silne bóle w dole brzucha, chodziła bardzo wolno tak ją bolało. Do operacji funkcjonowała na czopkach przeciwbólowych. Po operacji poczuła wilka ulgę, bo ból zniknął 😊 wiadomo że rana boli, ale to nie był ten ból który miała przed radykalną. Trzymam kciuki za udany zabieg, a raczej operacje. 



Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat