Witam!Dawno mnie tu nie było,a to z powodu wyszukiwanie wielu rzeczy do pracy,aby nie myśleć o chorobie.Byłam u urologa prowadzącego{prywatnie}opowiedziałam mu jak zostałam potraktowana w klinice,po wysłuchaniu,odparł,,że tak nie może być,będzie kierował choćby na koniec polski,po czym dodał,a raczej polecił innego urologa{oczywiście te wizyty są tylko prywatne},dał mi namiary ,zadzwoniłam,umówiłam się na wizytę na 8 maja.W rozmowie telefonicznej pan doktor okazał się miłym człowiekiem,spokojnie wysłuchał mnie,a nawet pocieszył żeby się nie martwić na zapas,bo z każdej sytuacji jest jakieś wyjście,powiem szczerze dodał mi otuchy przynajmniej do 8 maja.Myślę że nie będzie tak źle,jak nie pomogą kolejne cystoskopie,wlewy i będzie trzeba poddać się operacji usunięcia pęcherza,to poddam się tej operacji,myślę że dam radę,a to za sprawą Waszych wpisów,te wypowiedzi dodają mi otuchy i wiarę w siebie,nie mogę się załamywać,tak pięknie jest na dworze,że aż chce się żyć.Dosyć już mam myśli o chorobie zamartwiania się,jak obiecałam wcześniej ,powiem dzieciakom o mojej chorobie w dniu 8 maja,zapewne zapytacie mnie dlaczego jeszcze nie powiedziałam,otóż 8 maja mija im miesiąc miodowy,dzisiaj bawią się na weselu {koleżanki synowej},nie mogłam im popsuć zabawy weselnej.Pozdrawiam Was wszystkich,życzę udanego weekendu,a ponad to dużo zdrówka:-}