Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno.
Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
Kama, Dona cieszę się razem z Wami i dobrze słyszęć takie wiadomości. Oby takich więcej.
Joasiu dziękuję za miłe słowa.
Aisogg czyli Wy też ze Śląska :) Na pewno sobie poradzicie, nie ma innego wyjścia, najważniejsze żeby tato po operacji doszedł do siebie a potem to już będzie do przodu.
Elanaj jak sprawdziłam na wypisach mój mąż miał podawane zawsze jednakowo, tzn. cisplatyny dostawał 170 mg a gemcytabiny 2200 mg. Miał w sumie cztery cykle i zawsze są wpisane te same ilości podane. A jak u Was teraz samopoczucie? Mam nadzieję, że już coraz lepiej. Z tego co pamiętam to Twój mąż ma podawaną chemię po radykalnej? Co mówią lekarze, za jaki czas będzie jakieś kontrolne tk?
Jeżeli chodzi o świadczenie to my zostaliśmy poinformowani, że taka jest kolej rzeczy, po upływie 182 dni L4, kolejnym krokiem jest wniosek o świadczenie rehabilitacyjne i jeżeli lekarz orzecznik stwierdzi, że pacjent rokuje to wtedy przyznają to świadczenie. Może też być decyzja, że od razu renta. U nas dali świadczenie ale w przypadku mojego męża będzie trudno wrócić do zawodu bo jednak wyjazdy zagraniczne na co najmniej 2 tygodnie nie wchodzą w grę (jest kierowcą zawodowym). Zobaczymy jak to będzie. A stopień niepełnosprawności w Mops-ie macie załatwiony?
A teraz Wam napiszę co mi się przytrafiło, w sobotę wieczorem wychodziłam z domu i pośliznęłam się na zaledwie dwóch schodkach, zostałam leżeć jak długa, musieli mnie przyslowiowo "zdrapywać" z ziemi. Myślałam, że to nic takiego ale jak wstałam w niedzielę to lewa kostka jak balon i ból spory, mąż zawiózł mnie na sor, zrobili prześwietlenie, nie złamane na szczęście tylko zwichnięcie i jakiś krwiak w środku. Lekarz wypisał 2 tygodnie L4 i tym oto sposobem mam nieplanowane wakacje w sierpniu :) Trochę ciężko bo za tą moją małą skoczką trudno nadążyć ale myślę, że jakoś to ogarniemy.
Pozdrawiam cieplutko Wszystkich, piszcie co u Was :
Dzień dobry.
Tośka czy pamiętasz może lub zechciałabyś sprawdzić na wypisie ze szpitala męża ile miligramów Cisplatyny podawali jednorazowo mężowi. Mój teraz dostał 141 mg i o mały włos by to się źle dla niego skończyło. Była to ostatnia czwarta dawka . Pozostałe były o kilka mg mniejsze.
Donna Kama rewelacja , oby tak dalej .
Pani Marysia nadal milczy ..
Czesc wszystkim, a pytanie mam glownie do Henia lub tez innych osob, ktore ono dotyczy. Otoz, dla przypomnienia, moja diagnoza prawie 3 lata temu, TURBy i wlewki BCG, okresowe badania i jak dotad bez wznowy. A teraz pytanie: po jakim czasie miales(liscie) wznowy? Bo pamietam, ze heniek mial tych TURBO :D iles tam zanim sie zdecydowal na operacje. Pytam, bo juz sie tak przyzwyczailem do mysli, ze jest wszystko OK, ze gbyby teraz okazalo sie, ze jest wznowa...nawet myslec starch jak dalej zyc...Badanie w grudniu :)
dzieki i pozdrawiam
Witaj Kama, fajnie że się odezwałaś bo jest nas na tym forum dosyć dużo ale mało kto się odzywa z tych którym się udało wygrać walkę z gadem a sama wiem jak byłam przed i po operacji jak szukałam wiadomości ile mi jeszcze zostało czy są ludzie którzy żyją dłużej i każda dobra wiadomość od ludzi którzy wyzdrowieli była dla mnie pociechą i nadzieją że i może mnie się uda, dlatego czasem piszę o tych ważnych dla mnie sukcesach ,może i one komuś dodadzą sił do walki o zdrowie i o życie ,życzę Tobie i mężowi również dobrych wyników i obyśmy tylko takie dostawali jeszcze przez wiele wiele lat, pozdrawiam serdecznie i życzę zdrówka.
Witaj Dona, Twoje szczęście bardzo nas cieszy . Takie wiadomości są potrzebne na tym forum, podnoszą na duchu i dają siłę do walki z gadem. Pod koniec sierpnia minie 5 lat od radykalnej u mojego męża. Wszystko jest w porządku, coroczne badania odbędą się we wrześniu. Masz rację, że to zawsze jest stres, bez względu na to ile lat minęło. Pozdrawiamy Cię serdecznie.
Witam wszystkich i chciałam podzielić się z Wami moim szczęściem, dzisiaj byłam na onkologii po coroczne wyniki i wszystko jest w porządku, cieszę się strasznie bo każde takie badanie to wielki stres dla chorego i rodziny, ja jestem 7 lat po radykalnej ale stres będzie zawsze nam towarzyszył bez względu na to ile minie lat, pozdrawiam wszystkich chorych i ich rodziny i walczcie z gadem bo da się z nim wygrać, życzę zdrówka .