Rak pęcherza moczowego

14 lat temu
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno. Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
11998 odpowiedzi:
  • Nie ma za co:) ania2 nie przypuszczałam, że to rak, myślałam, że to nerki :). Rosły często i za każdym razem gorsze, ale najważniejsze, że już po wszystkim:) czego życzę wszystkim:).
    Pozdrawiam:)
  • 12 lat temu
    nie załamujcie się, po prostu trzeba się oswoić z chorobą i chodzić za lekarzami, żeby nie zapomnieli, że mają pacjentów:)
    mój Tato skończył właśnie chemię (6 porcji) i teraz przez 6 tygodni mamy czas na regenerację, potem znowu cystoskopia. Życzę wszystkim dużo nadziei i ciepła!
  • Agatek, dużo zdrowia dla taty i dla Was:)
  • Witam
    Nie udzielałam się na forum, ale jestem z Wami od dawna i trzymam za Was kciuki. U męża w listopadzie 2010 wykryto raka pęcherza moczowego. Niestety, trzeba było usunąć pęcherz. Nie mieszkamy w Pl, więc nie mieliśmy wyboru- wytworzono stomię. Operacja poniedziałkowa przebiegła z pewnymi problemami, ale wszystko się dobrze skończyło, jednak przyplątało się od razu zapalenie płuc, aż lekarze byli zdziwieni, że po ok 10 godz. leżenia nastąpiły takie zmiany. Mąż na szczęście jest w miarę pozytywnie nastawiony, chemię przeszedł dość ciężko, Na razie nie ma przerzutów. Dzisiaj w nocy, piąta doba, zaczęły sie problemy , bóle żołądka, wzdęcie, brak gazów i niemożność wypróżnienia się. Bardzo cierpi, nie ma ochoty nawet na rozmowę. Lekarze powiedzieli, że to może się zdarzyć. Bardzo mnie to martwi, bo myślałam, że może jakieś czopki podadzą czy coś innego. Powiedzieli, że jak nie będzie poprawy to włożą rurkę przez nos. Widzę jak powoli mąż zaczyna się poddawać, przez te ciągłe komplikacje,wczoraj zaczął rozmowę o wytworzeniu pęcherza z jelita. Nie wiemy na razie jak to wszystko się dalej potoczy, może pogodzi się z woreczkami.
    Słyszałam, że jest możliwe wytworzenie pęcherza z jelita nawet po urostomii. Muszę poszukać informacji w inernecie. U mnie w rodzinie było dziecko z przetoką, więc to nie nowość, ale inaczej jest jak się żyje z tym na codzień, a inaczej jak tylko widuje się czasami.
    Najgorsze, że się przeziębiłam i nie mam jak do niego pojechać, a nie mamy nikogo kto by nam pomógł. Znajomy miał pojechać, ale coś mu wypadło, tak to jest. Faszeruję się lekami, żeby jak najszybciej dojść do siebie.
    Na szczęście opiekę ma bardzo dobrą i nie możemy na nic narzekać,najpierw przez całą dobę był monitorowany i miał przydzieloną pielęgniarkę.Lekarze i pielęgniarki, przesympatyczni ludzie,tłumaczą wszystko co będą robić i po co i ciągle się pytają czy czegoś potrzeba.Nie ma porównania z opieką w polskim szpitalu.
    Troszkę się rozpisałam, ale przynajmniej mi lżej.
    Dużo zdrowia wszystkim i sił :)))
  • 12 lat temu
    Drodka i jak wygląda sytuacja twojego męża? Zapalenie ustąpiło?
  • 12 lat temu
    Drodka odezwij się:)Cooper a co z brodawczakami Twojego taty?Pozdrawiam:)
  • 12 lat temu
    Mam pytanie do Was. w marcu przeszłam operację - urostonia - Brikcker - od 3 dni jestem w domu. Czuję się fatalnie. Czy zawsze tak jest , czy to mija ? Pomóżcie mi choć słowem. Nie wiem co robić.
  • 12 lat temu
    Witaj Reniu mój tata miał operację w styczniu , operacja przebiegła prawidłowo i tata ma woreczek na mocz, na początku czuł się słabo ale wiem że i psychika była u niego nie najlepsza, nie zmieniał woreczków bo nie umiał i nie chciał , były problemy ale nie pozwoliliśmy mu się załamywać i w końcu zaczął normalnie funkcjonować , teraz świetnie sobie radzi , jeździ samochodem chodzi na zebrania i nic mu nie dolega , nie wiem jak Ty się dokładnie czujesz ale początki nie są łatwe ale z dnia na dzień jest lepiej, tak było u mojego taty, przeżyliśmy wiele ale mogę Cię zapewnić że czas robi swoje , sama zobaczysz, dasz radę ze wszystkim, jak mój tata dał radę a pacjent z niego był trudny to ty na pewno sobie ze wszystkim poradzisz, nie wiem tylko jakie objawy są u Ciebie , napisz trochę więcej pozdrawiam gorąco
  • Witam serdecznie:)
    Każdy pacjent jest inny, inaczej reaguje, ale naważniesza jest silna wola i pozytywne myślenie. Renia, co to znaczy źle się czuję? Co Ci dolega? Musimy wiedziec żeby jakoś pomóc. Na pewno wszystko bedzie dobrze:) Głowa do góry:)
    Pozdrawiam wszystkich:)
  • 12 lat temu
    Jestem słaba do tego stopnia ,że ręce mi się trzęsą, ledwo stoję na własnych nogach. Ponadto hist pat wykazał przezut do węzła 2 cm. Jestem wychudzona maksymalnie, w szpitalu nic nie jadłam ani nie piłam przez 2,5 tygodnia (dostawałam tylko kroplówki nawadniające ,żadnego dożywiania - nic). Zastanawiam sie czy to tylko osłabienie po operacji czy może już coś więcej. Przecież niemożliwością jest nie móc wstać czy zmęczyć sie przy jedzeniu 10 łyżek zupy. Napiszcie prosze jak to to może być z tym węzłem i z ta moja słabością. Zamiast lepiej to jest wg mnie gorzej. Renia. Ale i dziękuję wszystkim, którzy mi odpisali - dodaje jednak sktzydeł.


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat