już wim co w życiu jest ważne, napiśmy co to takiego :))
- Uśmiech, bo leczy nie tylko mnie ale i innych, mam go pod dostatek a i lubię używać to narzędzie, więc chodzę i ..... tak, i co z tego że jak głupi :-) Uśmiecham się do ludzi i do świata.
- przyjąć pomoc i radować się nią, kiedyś było ni do przyjęcia że ktoś mi będzie pomagać, silny jak Tur, szybki jak błyskawica, kandydat na olimpiadę i nie sprawność???? Nieee.
Dziś, tak mi miło jak ktoś mi pomaga, choć dlatego, że to oznacza że świat jeszcze jest fajny, że ludzi kochani, a moja wdzięczność im wystarcza za zapłatę.
- Lubić siebie i nie lubić "Paskudnego"
A co wy uważacie za najważniejszą rzecz?
-
Moje rozdanie wciąż trwa i jest super. Po całym tym raku zaczeło mi się na serio układać.
-
Pewnie że Ci się uda Elzo. Takie zdarzenia wzmacnają w sposób nieprawdopodobny. Twój facet nie dał sobie rady z problemem, ale Ty jak piszesz sobie z nim radzisz. Powodzenia w nowym rozdaniu!
-
Pierwszy raz zajrzałam na tę stronę jestem 6 miesięcy po leczeniu raka piersi. Ta choroba zmieniła moje życie, ale nie zawsze o takie zmiany mi chodziło. Po rozpoznaniu choroby straciłam faceta z którym żyłam 12 lat. W sumie to były dwa uderzenia obuchem w głowę, dziś myśle że się pozbierałam ale nie było łatwo. Widocznie tak miało być. Układam sobie życie na nowo i wiem że mi się uda!
-
urwał mi się wątek i pojawiła się chcochlik
Miało być:
TERAZ WSZYSTKO BĘDZIE INNE
-
Uśmiech, pozytywne myślenie i bycie sobą, a więc otwarcie na ludzi.
Zamykanie sie w czterech ścianach i użalanie nad sobą nie ma sensu. Zawsze uważałam, że rzynosi to zbyt wiele szkody. W trudnych chwilach nigdy nie wierzyłam, że problem z jaki przyszło mi sie zmierzyć nie dotyczy mnie samej, a sama diagnoza to jakaś pomyłka.
To mi bardzo pomagało. Pomagała mi tez myśl, że wkrótce wyzdrowieję i pojade nad morze by poleniuchować. Nie wiem skąd mi sie towzięło, bo zawsze lubiłam wyjeżdżać w góry.
Byłam nad morzem i to niedawno. Kolejne marzenie zostało zrealizowane.
Tak, ważne jest mieć wsparcie bliskich. Przez zycie (niestety :-() idę sama. W chorobie okazało się ilu i jakich mam przyjaciół. Przyjaciółmi okazali się Ci, których tak nie postrzegałam. Poznałam wielu ciekawych ludzi podczas choroby. Sama wspieram do dzisiaj innych.
Ludzie czasem dziwnie reaguja na wiadomość o raku. Oto przykład z życia:
Moja (była już niestety) przyjaciółka postawiła na mnie krzyżyk, bo oprócz odwiedzin w szpitalu tuż po operacji w sierpniu ub. roku i 3 czy 4 telefonów jakoś nie znalazła czasu by zapytać o moje zdrowie czy samopoczucie. Dodam, żę mieszkamy w sąsiednich blokach, a po zakończeniu radioterapi długo przebywałam w domu więc okazji do odwiedzin nie brakowało.
Człowiek przechodzący leczenie i ekonwalescencję potrzebuje zainteresowania innych i zwykłej ludziej zyczliwości. Szkoda, że wielu o tym zapomina.
Teraz stanęłam na nogi. Mam nadzieję i wierzę, że co najgorsze za mną. Cieszę się zyciem, małymi krokami realizuję swoje marzenia: dorobiłam się lustrzanki i zaczęłam fotografować. Uczę się obróbki zdjęć w kompie. Sprawia mi to wiele przyjemności.
Chodzę dużo na spacery z kijkami i ...aparatem w plecaku. Wracam do czynnego życia, a od następnego miesiąca wracam do pracy zawodowej.
To co złe chcę zapomnieć. Tak samo nie chcę pamiętać o rzekomych przyjaciołach, a nazywać ich tylko znajomymi i przelotnie na ulicy powiedzieć dzień dobry. Teraz Ważne jest zyć normalnie, ale nic już nie będzie takie jak przed chorobą.
TERAZ WSZYSTKO BĘDZIE - co nie znaczy, że gorsze. Wręcz przeciwnie, zmieniło sie moje spojrzenie na wiele spraw. Zweryfikowałam swoje spojrzenie na wiele spraw i nie przejmuję sie drobiazgami.
Chce mi się żyć i teraz jeszcze bardziej niż kiedyś uśmiechać się do ludzi i mieć do czynienia z samymi uśmiechami.
- pozdrawiam wszystkich.
-
Marzenko i Filipie ! Wasi partnerzy NIE SĄ GODNI BYCIA Z WAMI ! ! ! Choroba to najlepszy egzamin dla związku dwojga ludzi.Ja i mój Misiek przeszliśmy go wzorowo ! Wasze drugie połówki oblały go bez dwóch zdań ! ! ! Czasami widać,jak puste są słowa : będę Cię kochać w zdrowiu i w chorobie ... To przeraża ! Macie rację.Nie poddawajcie się dla siebie i dla dzieci ! Życzę Wam tego bardzo,ale to bardzo ! Pozdrawiam.
-
drogi Filipie ja przeszłam podobnie to co TY sam. Jestem mamą 2-ki wspaniałych pociesz. Rok temu zachorowałam na białaczkę promielocytowam. Zamiast otuchy ze strony męża. Usłyszałam nieraz iż jestem łyska a teraz i gruba. Przytyłam przez sterydy 16 kilo w ciągu 2-ch miesięcy i jak na obecny moment nie mam z jego strony pomocy. Słysze tylko śmiech i wyzwiska gdyby nie to że muszę leczyć się jeszcze przez dwa lata siedząc w domu chemia w proszkach byłabym już z nim po rozwodzie. Dzisiaj ciesze się każdym dniem i dziećmi - i nie myślę już o tym ile on powinien dla mnie zrobić a ile robi. Pamiętaj zawsze trzeba wierzyć że będzie dobrze a życie można ułożyć z nową osobą lepiej potrzeba tylko czasu > pozdrawiam marzena.j
-
Kochani, bo chyba tak moge do was mówic. ja rowniez Od kilku lat walczę i stwierdzam, że humor, pasja i wiele siły daje możliwość na normalne, w miarę, życie. Myslę, że trudność tej choroby polega na tym ,że czasami odpuszcza i człowiek ma nadzieje że już ma ja za sobą, ale ona wówczas się odzywa i mówi " akuku". Gdzieś za plecami, gdzieś w środku duszy, na samym jej dnie leży niepokój, który niezależnie od obrotu sprawy, pozostanie tam. Trzeba nauczyć się z tym żyć ( choć czasami tak trudno). Pozdrawiam.
-
Ja jestem dopiero przed naświetleniami i przed operacją. Nie mam wsparcia nawet własnej żony. Dopiero teraz zrozumiałem, że całe to małżeństwo było do bani. Nic ją nie obchodzę. Mam jednak jeszcze małe dzieci i dla nich muszę przeżyć. Nie ma co histeryzować. Na pewno "przygoda" z rakiem wiele zmieni w moim życiu. W takiej sytuacji okazuje się na kogo możemy liczyć, a na kogo nie. A uśmiech? - tak, on musi być mimo wszystko.
-
Popieram w całej rozciągłości wasze wypowiedzi... :-)) UŚMIECH UŚMIECH I JESZCZE RAZ UŚMIECH!!! Choć czasami nie jest łatwo... Jak rozmawiam z ludźmi to są zszokowani moją prośbą...a potem się uśmiechają :-)...proszę ich aby nie mówili nikomu o mojej chorobie a zwłaszcza animalsom bo jak się dowiedzą to wsadza mnie do więzienia za to że zabiłem zwierzątko(raka) ...Bo go zabiłem :-)) i już go nie mam :-)). Pozdrawiam wszystkich serdecznie :-))) misiek-n