Ostatnie odpowiedzi na forum
Zgadzam się z Tobą lilith. Dobrze przeprowadzona na czas operacja daje więcej niż kuracja Avastinem, który u jednych jest skuteczny a u innych nie. Wiadomo, że zmiany mogą się przekształcić w nieoperacyjne. Po tych prawie 3 latach od diagnozy na pewno wybrałabym operację, gdyby tylko chciano mnie operować. Do takich doszłam wniosków obserwując losy dziewczyn. Chcą operować, czyli wierzą, że pomogą, a to dobry znak. U mnie w razie wznowy pani doktor mówi wyłącznie o chemii, no chyba, że gdzieś tam na kikucie jakaś konkretna wyraźna zmiana, to może. Fakt, że gdyby Lilkę zoperwano wcześniej, to może byłoby dobrze. Jednak u nas wszystkich gdyby to czy tamto było wcześniej... Ale co robić? Jest jak jest. Żadna czasu nie cofnie. We wtorek mam kolejną kontrolę. Nie ma co ukrywać. Boję się. Jeśli ktoś może, proszę o trzymanie kciuków.
Pani_nikt :-) Nie wiem czy są sposoby. Może dziewczyny jakieś znają. Mnie czwartą chemię odroczyli 3 razy i skończyło się transfuzją. Tydzień po niej chemię zaliczyłam. Jednak odroczenia to nie tragedia. Byle chemia zadziałała. Powodzenia :-)
Lena, u nas w domu też tak jest. Rak rakiem, żyje się dalej. Żadnych gorzkich żali. Dla mnie to nie wyparcie tylko po prostu normalność. Przecież żadna z nas nie jest nieśmiertelna i tak kiedyś umrzemy, więc po co się tym dręczyć? Mnie też kiedyś nie mieli na liście na IP, ale zadzwonili na oddział i po kłopocie. Czarownico, masz rację. Niech sobie będzie chaos, byle dobrze leczyli :-)
Ja nie miałam takich cudów z chemioterapią. Rano przyjęcie na oddział w ustalonym wcześniej terminie, ekg, na oddziale pobranie krwi, ważenie, potem badanie ginekologiczne, usg. Decyzja czy chemia czy do domu i odroczenie. Przygotowanie do chemii. Na drugi dzień chemia, na trzeci dzień zastrzyki i do domu. Myslalam, że tak jest wszędzie. Leczę się w Poznaniu. A Wy to naprawdę macie pod górkę, że ojej.
Midi. Jak mnie robiono badania genetyczne, to pytali czy chcę odebrać wynik osobiście czy dostać pocztą. Nie wiem czy Was pytano i jakiego doskonałyście wyboru. Wybrałam pocztę i przyszły pocztą. Od razu też powiedzieli mi, że jeśli będzie mutacja, to wezwą mnie do poradni i wyniki będę musiała odebrać osobiście. Badania robiłam w Poznaniu. Co do lepszy gorszy. Lepiej mutacji nie mieć, choćby po to, żeby nie odziedziczyły jej nasze dzieci.
Kotko :) Choruję około trzech lat. Z mojej wiedzy nabytej przez ten czas wynika, że jeżeli chcą operować, a organizm mamy dobrze znosi leczenie, to warto operować. Lepiej chemią dobijać resztki zmian niż zmiany. Napatrzyłam się też na babki proszące o operację, ktorych nie chciano operować. Gdyby sprawa dotyczyła mnie, chciałabym operacji. Wiadomo oczywiście, że każdy musi zdecydować sam. Z serca życzę trafnych wyborów i zdrówka :-)
Kucja <3 Nana <3 Trzymam kciuki z całego serca <3
A tak a propos chemii, to się nie martwcie kiedy po każdym kolejnym wlewie marker spada nieco wolniej. Ja tak miałam i się martwiłam, ale niepotrzebnie, bo ważne jest żeby wrócił do normalnego poziomu a nie w jakim tempie. Co do wyglądu, to pierwszy rok po leczeniu tyłam, co mnie martwiło, ale potem zaczęłam wracać do swojej wagi. Wiele innych dziewczyn też, więc niekoniecznie każda z nas musi mieć już zawsze nadwagę. Poza tym najważniejsze jest zdrowie, a nawet z dodatkowymi kilogramami można wyglądać pięknie :-) Miłego dnia :-)
Co do wyrostka, to mnie go zostawili. Dziewczynie, która ze mną leżała też. Okazało się, że to kwestia jakichś rozliczeń z NFZ, że za to czy owo nie płacą, albo nie chcą płacić szpitalowi i że do tego wyrostka musiałby przyjść zwykły chirurg a nie może go wyciąć ginekolog onkolog- nie dlatego, że nie umie ale bo NFZ. W każdym razie na niektóre zabiegi pacjentki zabierano do innych szpitali i ciągle słyszałam o NFZ i długach szpitala. Jakoś szczególnie sie tym nie interesowałam i nie wiem jak jest faktycznie ale takie wtedy informacje do mnie dotarły.
Racja Czarownico. Piękna, symptyczna, energiczna i pozytywna. Podobno Pan Bóg zabiera dobrych ludzi, żeby się nie zepsuli, a złym daje czas na poprawę. Pomału zaczynam się stresować. 23.05 kolejna kontrola. Jejku, jak ja bym chciała podchodzić do tego ze stoickim spokojem. Ni cholery nie idzie :(