Ostatnie odpowiedzi na forum
rak to wyrok w zawieszeniu, ale zdarza się również ułaskawienie i na to właśnie liczę, jutro idę zbadać marker bo coś głupie myśli zaczynają chodzić mi po głowie, mam nadzieję, że będzie bez wzrostu, ostatnio zwiększył się o 3 oczka i choć dalej jest niski to taka sytuacja zawsze budzi lęk,
pozdrawiam :D
Lena, dajcie sobie trochę czasu na oswojenie się z sytuacją, zacznie się chemia to stworzy taki rytm działania, mama też musi się pozbierać, z tego co piszesz to na razie jest w kompletnej rozsypce, nie przejmuj się tak bardzo zachowaniem mamy, wcześniej wasze relacje też były trudne, pomagaj wtedy kiedy widzisz że jest to potrzebne ale nie narzucaj mamie swojego zdania, to czy będzie miała pokremowane ręce nie jest warte scysji miedzy wami, trzymaj się i dbaj o siebie,
pozdrawiam
Jestem matka dorosłego dziecka i w pełni zgadzam się z Naną, nie cierpię słowa "poświęcać się" matka wychowuje dziecko i jest to w ostatecznym rozrachunku obopólna radość, dziecko pomaga jeżeli jest taka konieczność rodzicom, i nie ma tu żadnego poświęcania, nasza choroba nie czyni nas kalekami ani nieporadnymi, niesprawnymi umysłowo staruszkami. Dowiedziałam się o chorobie miesiąc przed ważnymi dla syna egzaminami i jego spokój był dla mnie najważniejszy, powiedziałam mu bardzo oględnie, że to takie "babskie dolegliwości", prawdy dowiedział się jak był po egzaminie a ja po operacji. Wiedziałam, że gdy będzie taka konieczność to na pewno mi pomoże, ale najmniej chcę aby zaczął żyć moją chorobą,
dziewczyny wspierające matki, największą pociechą dla matki jest szczęście dziecka i na prawdę nie ma potrzeby abyście własne życie wywracały od góry nogami,
pozdrawiam
Justyna, spróbuj rano, przed śniadaniem wypić pół litra cieplej wody tylko powoli, ja piję jeszcze w łóżku, na kolację ugotuj kaszkę jaglaną , mój przepis: 2 łyżki kaszy wypłukać kilka razy, zalać wodą tyle aby podczas gotowania wchłonęła się, dodać całe jabłko pokrojone w kawałki, łyżkę siemienia całe ziarna i garstkę rodzynek, gotować na małym ogniu 15 min, po lekkim przestudzeniu dodać trochę miodu, naprawdę smaczne i skuteczne. Podczas chemii zaparcia to norma, kaszka i woda powinny pomóc,
pozdrawiam
Mini 90 jeżeli nie bardzo pomoże ci ibuprom max to poproś lekarza o receptę na lek DORETA, jest silniejszy a nie zauważyłam i siebie skutków ubocznych, po kolejnych chemiach możesz mieć neuropatię, poczujesz, że ręce jakieś mniej sprawne i stopy jakieś takie dziwne, to przejściowa dolegliwość ale się zdarza, mnie pomagał masażer na stopy, grube skarpety, ciepły termofor, oczywiście możesz nie mieć tych dolegliwości, ale jak się zdarzą to nie wpadaj w panikę, to przejściowe, :D
Kucja nie szalej, nie ma przepisu mówiącego, że okna przed Wielkanocą muszą być pomyte, a jak się przeziębisz to z kolejnej chemii nici, nie warto ryzykować, jak nie masz kim się wyręczyć to niech okna cierpliwie czekają,
pozdrawiam
Mini86, jeżeli nie masz ochoty na założenie portu to przecież możesz na razie spróbować bez niego, zobaczysz jak twoje żyły będą się zachowywały, jeżeli masz niski stopień zaawansowania raka i przewidziane tylko 6 chemii to warto chyba spróbować bez portu, jeżeli będą problemy z żyłami to wtedy to zrobisz, ja mam bardzo cienkie żyły i zawsze był problem z pobraniem krwi i o dziwo przy chemii nie było żadnego problemu ani z wkluciem ani z żyłami, wybór należy do ciebie i w szpitalu nie mogą cię do niczego zmusić,
pozdrawiam
Nini86, powiem jak było u mnie, oczywiście byłam bardzo przestraszona, poszłam na oddział i zobaczyłam kobiety które też przyjechały na chemie i zachowywały się prawie beztrosko i gdyby nie peruki lub chustki to nigdy bym nie pomyślała, że są chore, podczas podawania leku było mi chłodno, dlatego jeżeli będziesz miała chęmię na oddziale dziennym to warto mieć za sobą coś ciepłego, źle poczułam się przez 3 następne dni, bolały mnie kości , mięśnie, brałam przeciwbólowy lek Doreta i nie było żle, nie miałam w tych dniach apetytu ale smakowały mi lody i truskawki zmiksowane z cukrem, po 4 dniach czułam się normalnie,włosy ogolił mi mąż przed 2 chemią jak tylko zaczęły wychodzić, pochowałam kosmetyki do włosów i uznałam, że to ja a nie rak zdecyduje o fryzurze, perukę kupiłam ale nie używałam nosiłam kapelusz albo czapkę z daszkiem, w domu i na podwórku chodziłam z gołą głową,
Nini jak widzisz to nie takie straszne, dasz rade,
pozdrawiam
lilith, gratulacje z powodu dziecka, takie informacje to promyk słońca, jesteś z nami tak długo i wiem, że wiele rozumiesz,
Tamtag, jestem podobnego zdania w podejściu do choroby, zrobiłam wszystko co zaproponowali lekarze i teraz staram się żyć normalnie, jem to na co mam ochotę pije wino kiedy chcę i robię rzeczy które przed chorobą odkładałam na potem, teraz nic nie odkładam bo mam świadomość, że tego "potem"może nie być,
pozdrawiam
Do chemii nie trzeba się jakoś specjalnie przygotowywać, warto się wygodnie ubrać, trzeba mieć coś ciepłego do przekrycia, jakiś sweterek czy szal bo niektórym podczas wlewu jest zimno, warto mieć coś do picia j jedzenia bo to trwa kilka godzin i możesz być głodna, pierwsza chemia zawsze budzi niepokój, ale zobaczysz, że to nic strasznego, na trzeci i czwarty dzień może być trochę kiepsko i jeżeli trzeba to bierz tabletki przeciwbólowe, cierpienie niczemu nie służy, włosy wychodzą najczęściej przy drugiej chemii,
pozdrawiam