od 2015-09-18
ilość postów: 1460
Dzisiaj postaraj się nie płakać zwłaszcza przy dzieciakach bo to, że płaczesz i masz ochotę wrzeszczeć z bezsilności to normalne, ja sobie głośniej płakałam jak biegałam bo rzeczywiście to mi bardzo pomagało ale u każdej inaczej natomiast dzisiaj się zacznij pakować bo wiadomo, że kilka dni nie będziesz w domu, zadbaj o pelną lodówkę dla nich wszystkich bo przy okazji minie dzisiaj przy tym czas (ja zrobiłam zapasy ale po dwóch dniach wszystko wyjedli😊) , zrób dobry obiadek, porozmawiajcie z dziećmi o tym, że idziesz do szpitala żebyś wróciła zdrowa i musi tak być a to też pokaże zwłaszcza synkowi, że jeśli coś jest nie tak jak trzeba to trzeba działać. Ty działasz, nie siedzisz, nie czekasz tylko szybko to wszystko się dzieje a w przypadku raka wiadomo, że trzeba szybko wszystko wyeliminować. W samym szpitalu w tygodniu czas też zleci, nie jestem pewna czy Ty już w poniedziałek będziesz miała tę operację, ja musiałam poczekać dzień/każdy szpital ma swoje procedury. Jak widzisz już po wczorajszym dniu każda z nas przechodziła inaczej operację a pewnie też inaczej zostałyśmy prowadzone przed samą operacją ale cel jest jeden. Idziesz chora, wracasz zdrowa. Ze szpitala dawaj nam tu znać, chętnie będziemy Ciebie wspierać bo kto inny wie co wtedy czujemy. A w szpitalu pytaj lekarza prowadzącego o wszystko co spędza sen z oka. Trzymaj się 🙂
Cześć 🙂
Niki38 a u mnie w czerwcu 2015r.diagnoza stopień zaawansowania szczęśliwie początkowy bo 1a1 w stopniu złośliwości G3. To wyszło na podstawie wycinków, potem kolposkopia i klops. Zlecona konizacja nie przyniosła spodziewanego efektu i 20 października miałam histerektomię radykalną. Mamy 2 synów więc dla nas decyzja o usunięciu wszystkiego była absolutnie podjęta. Przede wszystkim skupiłam się na tym, żeby to pomogło. Badania które miałam tuż przed operacją (tk,rm) dawały nadzieję. Moja lekarka zadecydowała o przeprowadzeniu operacji metodą laparoskopową( 2 dziury+pępek+dołem). Operacja trwała dobre 5 czy 6 godzin, teraz nawet tego już nie pamiętam a byłam przekonana, że zawsze będę o tym pamiętać. Dość szybko doszłam do siebie, pewnie dużo szybciej jak obecna tu Agnieszka76 ale cel i u mnie i u Niej był ten sam. No i niedługo jak łatwo policzyć można minie u mnie 3 rok od diagnzozy i 3 rok od radykalnej. Leczenie zakończono - tak mi napisano na wypisie i uniknęłam leczenia uzupełniającego. Od 3 lat jestem pod stałą kontrolą, kiedyś jeszcze co 6m-cy a od niedawna co kwartał. W poniedziałek na przykład idę znowu do gina, bycie pod kontrolą jest nadal obowiązkowe czyli ginekolog, usg jamy brzusznej i co onkolog zechce. Wszystko zrobię/zrobimy żeby nadal było tak jak teraz. Mam oczywiscie przyspieszoną menopauzę ale to nic. Opiekę w szpitalu pamiętam do dziś, personel empatyczny, pomocy, no po prostu wymarzony. Czy coś się zmieniło u mnie ? Już tyle na tym wątku rozpisywałyśmy się o tym, u każdej jest inaczej bo przecież jesteśmy w różnym wieku, inaczej pewnie też żyjemy. Dzisiaj gdyby ktoś mi powiedział, że można usunąć wyłącznie szyjkę a zostawić zdrowe jajniki i zdrową macicę to podjęłabym taką samą decyzję czyli chcę usunąć wszystko i mieć spokój, zero zamartwiania się. Czy rak może wrócić u mnie ? Był w końcu w wysokim stopniu złośliwości (G3), może i tak ale wyeliminowałam dziada z kobiecych narządów, jestem pod kontrolą więc to co mogę to robię, reaguję na dolegliwości których raczej ja szczęśliwie nie mam. Piszę to po to bo pewnie wertujesz internet i ten nasz portal i chcę naprawdę serio podtrzymać Ciebie na duchy. Rozum wariuje, głowa pęka, myśli szaleją a my kobiety zazwyczaj martwimy się bardziej o nasze dzieci, dom, męża. Jest duża szansa na wyleczenie, jesteś przed operacją, jesteś pod kontrolą. Trzymaj się, będę trzymać mocno kciuki za Ciebie w poniedziałek.
natka witaj szczęściaro !! W większości przypadków konizacja kończy leczenie, też swego czasu miałam taką nadzieję. Wynik histop.po konizacji jest w zasadzie najważniejszy bo od niego zależy co dalej. Jeśli więc konizacja poskutkowała i zmiana została usunięta w całości z odpowiednim marginesem to masz powody i to duże powody do szczęścia. Masz w papierach zalecaną cytologię sprawdzającą co 4miesiące, potem będziesz mogła nieco zwolnić i tak dojdziesz do standardowej cytologi raz w roku. A po co ? Po to żeby kontrolować stan, być pod kontrolą to znaczy w odpowiedniej chwili szybko zareagować. Szczęliwie należysz do tych kobiet które się badały i w porę wychwycono, że coś jest nie tak. A to jest kluczowe. Bardzo bardzo dobry wynik ! Tego nam tu potrzeba !!
She86 jestesmy przecież w kontakcie, córeczka wyczuwa z pewnością co Ty czujesz i jak bardzo się martwisz, że się martwisz to normalne ale przecież wiesz, że w Twoim przypadku zakończy się to wszystko zabiegiem, przecież na pewno mówił Tobie o tym lekarz. Głowa do góry !! Odzywaj się, jak mała śpi zrób coś dla siebie, zajmij czymś głowę i wiem, że to jest trudne ale możliwe.
Pomalowana miło Ciebie widzieć, zgoda pełna, że nastawienie to bardzo dużo ale jednak fakt bycia na wczesnym etapie zdiagnowaną znaczy dużo więcej dlatego badajcie się nie jak coś zaczyna się dziać ale nie rzadziej niż raz w roku, np.podobnie jak ja czyli w miesiącu swoich urodzin. Dajemy samochody do przeglądu a same/sami niejednokrotnie o sobie zapominamy. Ja w październiku będę miała 3 lata od mojej radykalnej tak więc możemy sobie przybić piątkę. Oby tak dalej
Martynka trzymaj się, to cudne wieści, dasz sobie radę i z domem, i z dziewczynkami i ze zmianą nastroju przy zmiennym klimacie 😊 trzymam mocno kciuki za Ciebie, odzywaj się częściej, nowe życie w drodze a więc nadzieja i przyszłość !!
agnieszka76 chyba wiem o której dziewczynie napisałaś, pamiętam ją naprawdę dobrze i do dzisiaj na swoim prywatnym forum nie mogę tego tak po prostu wykasować...smutna historia.
Megana89 dobrze jest mieć świadomość co niesie ze sobą ta choroba, jakie są rokowania czy jakie są możliwości. Niewiedza jest zgubna i zgadzam się z Tobą, że warto poznać różne opinie. Tak jak napisałam pragnienie bycia mamą jest ogromne i ja jako mama dwóch synów to wiem i doskonale rozumiem ale to jest zupełnie inna sprawa. W innej sytuacji mogłabyś się zastanawiać, miesiące a nawet może i rok. Ale tutaj tego czasu na zastanawianie się nie masz a decyzji za Ciebie nie podejmie nikt. Ja na całym etapie na lekarzy narzekać nie mogę, wiele o tym pisałam ale dla lekarzy powiedzmy sobie szczerze jesteśmy kolejnym przypadkiem, nie można o tym zapominać. Dlatego tak ważne jest aby na szali dobrze ocenić co jest ważne a co najważniejsze. Ja naprawdę wiem co piszę. Zatem szukaj, pytaj ale na tym etapie decyzję trzeba podejmować szybko i konkretnie. W tej chorobie leczenie etapami to moim zdaniem zbyt ryzykowne.
Megana89 cześć, jak dla mnie tu nie ma niewiadomych, rak szyjki macicy nie rozwija się tak podstępnie jak inne, stopień zaawansowania który masz to już widoczna zmiana. Na rokowanie ma też wpływ czas, stan chorej, stan węzłów chłonnych ale przecież to nie wszystko. Ja przeszłam przez tę chorobę w tempie błyskawicznym ale zdiagnozowano raka w początkowym stanie, bylam już wtedy mamą więc całkiem możliwe, że nieco inaczej na to patrzę. Wiem co się czuje kiedy instynkt macierzyński daje znaki ale życie ma cenę najwyższą. Ja bałabym się i tu przepraszam za szczerość ale jednak bałabym się, że czas tu nie będzie dla mnie korzystny, rak nie rozwija się w tempie ślimaka, niestety jak już zostanie zdiagnozowany to trzeba zrobić wszystko, żeby się go pozbyć raz a dobrze. Tak uważam. Jesteś pod kontrolą, tu również na forum masz do dyspozycji BIO i lekarzy natomiast pamiętaj, że to Twoje życie.
gosik24 przeczytałam twój wpis i jako mama chcę napisać, że jesteś cudowną córką, podporą i ogromnym wsparciem,tego pewna jestem tak samo jak tego,że z taką córcią mamie jest dużo łatwiej przechodzić przez to wszystko,pozdrów mamę a dla Ciebie wielkie uściski, trzymajcie się
Ketra czekanie na te cholerne wyniki rzeczywiście się czasami przedłuża, częściej się przedłuża niż odwrotnie. Słuchaj jakie one będą czy raczej bez względu na to jakie będą to najważniejsze, że będziesz/jesteś pod opieką. I nawet jeśli będą złe to ty musisz sobie wszystko poukładać w głowie, to nie koniec świata, jestem tu ja i jeszcze kilka kobiet które wyszły na prostą a łatwo nie było.Faktycznie na naszym wątku dużo więcej dziewczyn jest z CINami no ale te które zderzyły się z rakiem są, tak jest. Niektórzy radzą, żeby nie zamartwiać się na zapas no ale jak tu czymś innym się zajmować skoro głowa pęka. Ja to przeszłam i wiem. Ty musisz wiedzieć, że rak w początkowym stadium jest do wyleczenia i wbij sobie to kochana mocno do głowy, będzie wtedy lepiej.