Ostatnie odpowiedzi na forum
Ilka a jeśli chodzi o te hormony to wychodzę z założenia, że każda kobieta będzie przechodziła prędzej czy później taką sytuację- ja przechodzę ją teraz.
Nic mnie nie boli.
Najgorsze co wspominam to ten dren (wyciągnęli mi po 3 dobach) i cewnik (po 2 dobach).
Nie utyłam za bardzo. Nic mnie nie boli. Jak bedziesz kiedyś dowiedzieć się ode mnie w szczegółach poza forum to napisz na priv. Tam jestem na bieżąco. :D
Ilka pytasz mnie więc odpowiem; ja zanim trafiłam do szpitala już po biopsjach,kolposkopii,konizacji poszłam do innego lekarza, potem do profesora który specjalizuje się konkretnie w RSM. Równolegle podpytałam babki które już były po radykalnej operacji. Co powinnam zrobić według Nich. Tak więc można powiedzieć, że na "stół" nie trafiłam z przypadku a wręcz odwrotnie bo trafiłam po wszelkich badaniach w tym po TK i po rezonansie magnetycznym. Zdecydowałam się na operację nie dlatego, że nie planowaliśmy już z mężem poszerzenia rodziny ale dla świętego spokoju. Mój rak nie był w stanie zaawansowanym bo jak pisałam szczęśliwie na początku drogi ale na tyle stan był poważny, że po przemyśleniach się zdecydowałam na taką operację. Już w szpitalu moja lekarka podeszła do mnie i powiedziała,że wg.wszystkich badań moje jajniki i macica są zdrowe.A wiec jaka jest moja ostateczna decyzja. Ale ja już ją podjęłam.Ja najzwyczajniej w świecie chciałam zakończyć ten mój horror.Tak wiec jak widzisz moje zdanie jest bardzo konkretne. Ja chciałam się pozbyć tego raz na zawsze, nie wracać do szpitala na "docinanie" co jakiś czas....dlatego, że któegoś razu może być za późno. Ilka takie jest moje zdanie. Mam konktakt na tym forum z kobietami które również przeszły to co ja. Ja po operacji nie miałam żadnych naświetlań,żadnej chemii. Być może właśnie dlatego, że powtarzam do znudzenia - liczy się czas. To po pierwsze. A po drugie: owszem mam problemy z gospodarką hormonalną ale nie biorę żadnych hormonów bo nie mogę. Daję radę. Nie podnoszę nic cieżkiego...od czego mam męża i synów :D. Będę pod stałą kontrolą i na dziś nie ma podstaw aby mi wypadała pochwa. Ja byłam zawsze wysportowana, dbam o siebie i być moze to mi pomaga. No i nie mam miesiączek HUUUURRRAA i seks bez obaw choć póki co powoli...powoli. Nie namawiam Cię do niczego. Jak widzisz mozna mieć inną opinię na każdy temat. Ja podjęłam taką decyzję i nie żałuję. Gdybym dziś była te ciut ponad 3 miesiące wstecz to moja decyzja zdecydowanie byłaby taka sama. U Ciebie może nie być w ogóle tematu radykalnej operacji ale może za jakiś czas wrócisz do tego mojego wpisu i uwierzysz, że wcale nie musi być źle.
ilka no dobra,zrozumiałam.Ale po miesiączce biegusiem.
Odnośnie refundacji to zapytajcie w swoich ośrodkach zdrowia. Najlepiej pytać u źródła bo jak widzicie czasami w jedynym temacie jest kilka sprzecznych informacji. To za poważne tematy żeby gdybać. Któraś tu napisała chyba wczoraj, ze jestem jak mama a wiec słuchajcie mnie dziewczynki ;) ;) ;) ;) ;) ;) ;) ;)
ilka dlaczego chcesz czekać, po czorta czekać ? Nie lepiej pójść, zrobić co trzeba, poczekać na wynik i mieć to wszystko już z głowy ? Chcesz poczekać bo się boisz ? Ale ten strach przy przekładaniu szpitala nie przyniesie nic dobrego. Sama widzisz, każda z nas chciałaby mieć wszystko już za sobą, ZA SOBĄ a nie ciągle przed. Przemyśl to.
Olenka88 wiem,że bardzo wiele zalezy od lekarza pobierającego tę cytologię/z którego miejsca na szyjce ja pobiera; przecież kolposkopia pokazuje białe miejsca ale nie na całej szyjce.Profesjonalizm i raz jeszcze profesjonalizm.Życzmy sobie dobrych lekarzy a będziemy dobrze poinformowane i bardziej spokojne.
paula92 wynik masz ten sam ale lekarze moim skromnym zdaniem zazwyczaj nie bawią się w straszenie albo nie straszenie, mówią jak jest i jeśli dobrze trafisz to odpowiednio Cię poprowadzą.Pamiętaj również, że każdy organizm jest inny a to nie jest bez znaczenia. Ty jesteś młodą dziewczyną jeśli te 92 oznacza Twój rocznik. Ja jestem ciut ;) starsza i nie planowałam poszerzenia rodziny dlatego zdecydowałam się na radykalną operację. Zobaczysz wyjdziesz ze szpitala zdrowa jak ryba. Poza tym wszystkim kurczowo trzymajcie się tego, że jesteście już po opieką a to bardzo dużo. Ja chodziłam do ginekol.raz do roku, zazwyczaj w czerwcu - w miesiącu moich urodzin/tak sobie kiedyś wymyśliłyśmy z koleżankami/robiłyśmy sobie taki prezent. Ale w ostatnim roku miałam dziwne objawy, borykałam się z uporczywymi upławami, miałam miesiączki nieregularne i w ogóle jakieś dziwne. Trochę przyznam to wszystko w ostatnim roku zlekceważyłam więc jak poszłam terminowo w czerwcu na cytologię to byłam sama na siebie wściekła,że przyszłam może zbyt późno.
ILKA obawiasz się, czy przez robienie długaśnych badań rak się nie rozwinie ? Nie rozwinie się przez ten czas, nie obawiaj się tego. Ja też zapytałam kiedyś lekarkę czy robiąc wszystkie badania i czekając na te cholerne wyniki coś mnie nie omija...ale ona powiedziała, że kategorycznie "nie". A babka bardzo konkretna i waliła prosto z mostu. Tak więc dziewczyny - róbcie swoje, musi być dobrze.
Coś mnie teraz naszło - my tu sobie gadu gadu, dzielimy się doświadczeniami i wzajemnie się bardziej lub mniej wspieramy a pomyślcie ile jest kobiet które nie mają zielonego pojęcia, że mogą być chore .... kompletnie nieświadomych. Dlatego badajmy się, chodźmy do lekarza bo lepiej wiedzieć i w porę zareagować. Miłego wieczoru :D
Ilka dobrze myślisz, wszystko będzie dobrze; ja miałam zmiany wysokiego stopnia CIN2,CIN3/CIS ale szczęsliwie grupa III a nie IV dlatego w porę wszystko uchwycono.Od lat chodziłam na cytologię 1x do roku w miesiącu moich urodzin. Ty wiesz, że w dniu moich urodzin zadzwoniła babka z przychodni z informacją, żebym odebrała mój "kiepski" wynik.... Ilka zaufaj lekarzom bo jak będą Cię już mieli to odpowiednio się Tobą zajmą i "dotną" jak sama napisałaś ile jest konieczne.Do terminu konizacji idź sobie do kosmetyczki, kup sobie coś ładnego, spróbuj się czymś zająć bo można zwariować,doskonale to rozumiem.Pamiętaj, że stan psychiczny jest bardzo ważny,nie nakręcaj się. Uwierz,że masz bardzo dużą szansę.Na konizacji u Ciebie zapewne się zakończy.
basiap3001 mówiłam lekarzom,że dla mnie najważniejsze jest żebym była zdrowa,niech mi robią co uważają za stosownę,musze i chcę żyć bo mam dla kogo.To była moja formułka i jej się trzymam. U mnie jak Wam pisałam konizacja nie przyniosła porządanego efektu.Do badania wysłali stożek części pochwowej szyjki macicy.Makroskopowo wyszło bez guza.Mikroskopowo rak płaskonabłonkowy nierogowaciejący inwazyjny G3,stopień zaawansowania pT1a1.Opis dostałam długi ale jak widzicie po takim opisie nic tylko siedzieć i ryczeć.A więc usiadłam i poryczałam a mąż i synkowie z nami. Ale jak już Wam kiedyś pisałam trafiałam na cudownych empatycznych lekarzy.Moja lekarska błyskawicznie mnie wzięła na rozmowę,wszystko wytłumaczyła - operacja konieczna.Baśka nie martw się na zapas.To samo Ilka.Najważniejsze to to, żeby iść do przodu, rozmawiać z lekarzami, szukać innych jeśli źle traficie.Ja miałam jeszcze przed operacją skierowanie na szereg badań w tym TK i Rezonans magnetyczny.Wszystko na cito,wszystko aby prawidłowo ocenić co i jak.Wzięli się za mnie solidnie. A znieczulenie do mojej operacji (radykalne usunięcie jajników,jajowodów,macicy i szyjki oraz ponad 20węzłów chłonnych) trwało ponad 6 godzin.Obudziłam się zmarznięta, zwymiotowałam raz i na tym koniec. Drgawki z zimna trwały aż do czasu przewiezienia mnie do sali pooperacyjnej. Tam dwa koce (był ciepły październik) skutecznie pomogły. Mam nadzieję, że odpowiedziałam Tobie Basiu co i jak. Nie martwcie się na zapas. U Was może to wszystko skończyć się na konizacji. To wcale nie musi być rak. Ale jeśli się pojawi taka diagnoza to nie jest koniec świata. Nie znamy się ale uwierzcie - kobieta jeśli musi to przecierpli wiele byle by być zdrową. A i jeszcze coś Wam powiem kochane/właśnie jestem po wizycie pierwszej lekarskiej od niespełna 3 miesięcy od operacji. bałam się tego badania jak cholera. Badanie ok, wszystko dobrze się goi. Będzie dobrze - trzymam za Was kciuki.