Ostatnie odpowiedzi na forum
Zycze Wam wszyskim i Waszym rodzinom wszystkiego dobrego w tym Nowym Roku a przedewszystkim duzo, duzo zdrowka!!!
Mnie sie rowniez przytylo ale sie tym nie przejmuje poki mam ochote i umie to jem. Chociaz musze powiedziec ze po chemii moje zachcianki jakos zniknely... jedynie zupa pomidorowa i makaron z ziolami i sosem pom. zostaly...
Witam was :)
Ja przed chemia trzy razy sie pytalam mojego Lekarza co powinnam zmienic w moich przyzwyczajeniach, powiedzial iz kategorycznie nic.
I tego sie trzymam. Jem dalej jak i przed choroba, to na co mam ochote. Zadnych suplementow nie przyjmuje. Mialam straszne obawy przed hormonami. Gel hormonalny lezal 4 miesiace u mnie w szafie...ale w koncu sie z nim przeprosilam i pomogl.
Bajko trzymaj sie, bedzie dobrze. Trzymam kciuki.
Kochana Bajko, gleboko wierze ze dasz rade!!!
Kazda z nas czerpie sily z czego innego, opracowuje swoja wlasna strategie.
Nie pisz ze bylas, badz nadal!!! Wiem ze czasem jest strasznie ciezko, ale my tez musimy dac sile innym jeszcze slabszym od nas...
Spojz jak jestesmy podobne, ja tez zawsze staralam sie pomagac wszystkim nie oczekujac nic w zamian i robie to nadal, choc nie zawsze jestem w stanie ale to mi dobrze robi... Moje otoczenie wie ze czasami cos zawale, albo musze przesunac na potem i nie ma mi tego za zle. Obce osoby do mnie podchodza, zeby po prostu powiedziec ze w razie potrzeby one sa...To jest pewne iz z tego nie skorzystam ale zawsze bardzo dziekuje. To jest mile. Mojej choroby od poczatku nie ukrywalam. Jezeli ktoras mama w szkole sie pytala po co bylam w szpitalu (dzieci mowia miedzy soba) to mowilam wprost, czasem je szokujac, ale przeciez same sie pytaly a ja klamac nie umie. Nie krzycze o mojej chorobie, ale sie z nia nie ukrywam. Na poczatku nosilam Peruke ze wzgledu na moje dzieci (7 i 10) tylko w drodze do szkoly itd... ale od dawna juz tego nie robie... przeciez ja nic zlego nie zrobilam, ja chce zyc, nie chowam glowy w paisek, nie potrzebuje litosci...
Ja pilam sok z Buraka, marchwii, bardzo duze ilosci sokow wielojarzynowych na bazie pomidorow i raz w tygodniu zjadalam sloiczek czerwonego kawioru. Byl okres ze wyniki byly slabe ale sie poprawily. Jak jeszcze tego nie robisz to postaraj sie bardzo duzo pic. czasem musimy sie zmuszac zeby jesc, ale trzeba!!! Jak do auta nie nalejesz benzyny to tez za daleko nie pojedziesz...
Trzymaj sie cieplutko i glowa do gory!!! Sily wroca. Pozdrawiam.
Agasiu dziekuje za odpowiedz.
Ja sie juz troche martwilam ze to moze znowu cos innego... Jestem dosyc podejzliwa jezeli chodzi o Lekarzy, od nich Kody i o to co mowia. Mam czesto wrazenie ze nie sa do konca szczerzy, czasem mam racje... Na poczatku moj prof. nie chcial mi powiedziec jakie to stadium, wyczulam ze cos kreci, dopiero pani doktor na Onkologii, jak sie przekonala jaki mam stosunek do mojej sytuacji ( nieco zdziwiona pani od EKG chyba zadzwonila po moim badaniu na oddzial, bo z leksza zbaraniala jak przed polozeniem sie do badania "sciagnelam" wlosy... Za sciana mojego pokoju byla dyzurka, slyszalam jak rozmawialy na moj temat, mama, itd...na drugi dzien przy wypisie juz mialam moje IV stadium). Juz mam taki uraz z dziecinstwa, mialam 12 jak moj dziadek umieral na raka pluc i dowiedzial sie ostatni z czym ma do czynienia. Po jego smierci dowiedzialam sie ze tylko moja mama i babcia wiedzialy o tym od 7miu lat...
Wiem ze czasy sie zmienily, ale podejzliwosc pozostala...
Dzis zmienila sie u nas pogoda i strasznie to odbieram, w takie dni bardzo dlugo zbieram sie w calosc, naciaga mi zylami, boli wszystko, brzuch puchnie i jest mi niedobrze, ale poki co, to sie zbieram zeby dzieci jak najmniej widzialy... Czasem mam wrazenie ze przeskakuje sama siebie, ale to dziala i wierze iz tak zawsze zostanie, bo to jeszcze nie moj czas i juz!!!
Pozdrawiam cieplutko Ewa.
Droga Bajko54!
Wiem ze zabrzmi to banalnie, ale nie boj sie. Postaraj sie nad tym strachem zapanowac. Mnie sie wydaje ze ten stan wywoluje rowniez Chemia. Ja uparcie twierdzilam - bo tak sadze, ze sie nie boje - ten stan znam. Wykzes z siebie spokoj a bedzie lepiej, u mnie dzialalo.
Chemia jest naszym sprzymiezencem, niszczy rowniez to czego Lekarze jeszcze nie widza. Czasem Lekarze decyduja sie najpierw na Chemie zeby zmniejszyc to dranstwo przed operacja. Niektorzy wierza swiecie ze daje to lepsze efekty.
Szanse mamy zawsze, ilu specjalistow tyle roznych metod postepowania.
Gdybym ja byla w Twojej sytuacji to energie do walki bym czerpala z tego ze jeszcze na pewno ja wygram, bo gdyby bylo inaczej to nie marnowali by na mnie chemi juz chociazby z finansowych powodow...
Glowa do gory i zyj!!!!
U mnie bylo troche inaczej...ponoc jestem jakims rzadkim przypadkiem, raczysko u mnie bylo strasznie podstepne, nie szlo go wykryc a stan mojego organizmu na niego wskazywal, wiec dla pewnosci podczas jednej z operacji nie dali mi drenazu, wylali go swiadomie do srodka zeby wiedziec z czym maja do czynienia...jestem po 6tej chemii (30.8).
1.10 Wyjechalismy z dziecmi na wymarzony Urlop na Gran Canaria na 8 dni (bylo cudownie). Nie mysle czy musze umrzec, kazdy musi. Ciesze sie zyciem i gonie, gonie i gonie choc czasem sil brak..dla dzieci. dla meza dla zycia!!!
Trzymaj sie kochana i gon razem ze mna!!!
To niesamowite w jak duzo wypowiedziach odnajduje kawalki siebie! Wiecie dzis mialam termin na TK, zawsze bylam punktualna i zylam w ciaglym napieciu, teraz jakos te napiecie zniklo...i jest mi z tym, ku mojemu zdumieiu - wspaniale!!! Termin zawalilam, bo spoznilam sie 20 min., dostalam nowy na 30.11. Wcale nie jestem zla, lepej przytrafic mi sie nie moglo, dzis jest tak ladnie na dworze, zimno ale slonecznie i te powietrze...jak ono cudownie pachnie!!! Przynajmniej znowu musze sie zmusic zeby tak wczesnie rano sie zmobilizowac, ostatnio jestem taka zmeczona..
Witajcie dziewczyny, Witaj Agasiu.
Dziekuje serdecznie za powitanie. I pomyslec ze jeszcze w Niedziele nie chcialam slyszec o takich Forach...a teraz bardzo czesto mysle o Was i chcialabym Wam wszystkim razem i kazdej z osobna dodac otuchy!
Niech Tobie nie bedzie przykro z mojego powodu, tak to juz jest, a zycie dla mnie jest nadal piekne, a moze nawet bylabym sklonna sie odwazyc powiedziec ze piekniejsze...A moj Tata no coz, czasami sie tacy Ludzie zdazaja i zazwyczaj budza sie zbyt puzno...
Swoja egzystencja dajesz nam sile do walki, jestes silna i przezwycierzysz wszystko, dziekuje Tobie za to ze jestes.
Chcialabym Cie pocieszyc, ale jak?.... mam nadzieje ze moje cieplutkie mysli dotra do Ciebie.
To Lyzeczkowanie Kregoslupa mialo na celu wydlubac narosle (naczyniaki, 4 zagrazaly zyciu), po operacji mama sie dowiedziala tylko tyle ze zdazli w pore, to byly przezuty...A markery sa nadal podwyszszone...
Kregoslup zaczal mamie juz dawno dokuczac. Krotko po operacji piersi dostala skierowanie na Scentografie kosci, ale to badanie nic nie wykazalo... Droga do operacji Kregoslupa byla strasznie dluga dla niej i meczaca. Posylali je od specjalisy do specjalisty. Wiesz jak dlugo sie u Was czeka na terminy, nim sie na jakis dostala to sie okazywalo ze jakies tam wyniki sa juz za stare, a na te badania znowu trzeba bylo swoje odczekac itd. Od rozpoznania na TK do operacji juz bylo szybko (jak przed chwila sie dowiedzialam od niej) "Tylko pol roku".
Czy ktos wie co oznacza skrot C 56?
Witam! Jestem tutaj "nawa", przesledzilam wasze wpisy i ...uchylam przed wami czola agasiu i justyno!
Po przeczytaniu doznalam dziwnego uczucia, scierpla mi skora na glowie i zaczely mi sie nogi trzasc...
Agasiu, moja mama stracila ojca (rak ploc),sama zachorowala 10 lat temu, zaczelo sie od jajnikow, potem piersi, w tym roku miala lyzeczkowany kregoslop...ma 57 lat i walczy! A ja jestem corka, ktora mieszka za granica i dolaczylam w tym roku do grona...
Wspieramy sie glownie na odleglosc. I kazda jest dzielna dla drugiej. Moj ojciec...duzo mozna by mowic...nie bylo go jak 4 razy mnie operowali, 6cio cyklowa chemie przeszlam z mezem...a moj tata nie potrafi nawet spojzec na zdjecie lysego dziecka... Ale nie szkodzi, my z mama damy rade!!!!
Pozdrawiam serdecznie i sily zycze.