Ostatnie odpowiedzi na forum
Co to za mazanie,musisz wziąć się w garść i dokopać gnojkowi.Płakać wolno ale tylko chwilkę.Zaloguj się Ewcia na stronie amazonek i wejdź na forum dyskusyjne.Tam w zakładkach znajdziesz temat dotyczący scyntygrafii kości.To takie badanie jak TK gdzie po podaniu kontrastu sprawdzą czy coś się złego dzieje.Jeśli nawet tak jest a nie jest,to zaczną Cię leczyć w tym kierunku.Każda z nas panikuje jak tylko coś złego się dzieje.Ty złapałaś zwykłą grypę-łóżeczko,herbatka z cytrynką i miodem i dużo,dużo wypoczynku...Trzymam mocno kciuki za Ciebie i życzę dużo,dużo uśmiechu.Człowiek tak szybko nie umiera,najpierw trzeba trochę powalczyć a nie od razu rezygnować z walki bez podjęcia próby...Opluj tego gnoja...
Wejdź sobie na stronę "Amazonek"-tam należy się zalogować ale dzięki temu można dowiedzieć się bardzo wielu rzeczy...
Oczywiście,gdybyś dokładnie czytała to taką właśnie dałam odpowiedź.Jestem już dwa lata po operacji,przeszłam wszystkie te etapy na które Ty dopiero czekasz.W maju skończyłam roczne wlewy herceptyny i teraz jeżdżę już tylko na badania kontrolne.Ja czuję się świetnie ale cały czas tak się czułam za wyjątkiem momentu,kiedy dowiedziałam się o chorobie.Najgorsze są początki...Zaczęłam dużo czytać na temat tej choroby,wyszukiwać...Jak człowiek już pogodzi się z tym że jest chory to jest lżej.Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
Nie wiem jak to jest z tym bólem.Ja miałam najpierw operację usunięcia guza a dopiero potem chemię...
Jak czytam o tych Waszych sokach to aż włosy mi się na głowie jeżą...Pewnie że soki mogą Wam w czymś pomóc(lepsze wyniki krwi) ale nie piszcie głupot że wyleczą Was z choroby nowotworowej...W trakcie chemii należy dobrze się odżywiać i dużo odpoczywać,zająć się dobrą lekturą i spacerami.Przez dwa dni odczuwa się nudności ale z czasem jest coraz lepiej.Przed każdym wlewem podają środki przeciwwymiotne a do domu lekarze wypisują tabletki.Ja osobiście nie brałam tych tabletek i dawałam radę.Od niedzieli będzie już coraz lepiej...Pozdrawiam
Nie wiem dlaczego do mnie to pytanie ale odpowiem-słodzę wszystko miodem bo wyczytałam że cukier jest wrogiem dla nas,z kurkumą jestem za pan brat,rak nie lubi wysiłku fizycznego więc staram się dać mu tym w ciry(pływam,ćwiczę ile się da,jeżdżę na nartach)ale najbardziej niekonwencjonalne jest moje zachowanie-udaję,że nic mi nie jest i uśmiecham się codziennie do wszystkich,pozdrawiam...
Nie chcę krakać ale ja miałam stan podgorączkowy 37,3 do momentu usunięcia tego gada i na radioterapii większość z dziewczyn mówiło że z nimi było podobnie....Nie jestem lekarzem i wydaje mi się że należy to sprawdzić...
Naszą domeną jest robienie sobie przyjemności,jeśli to możliwe to codziennie...Dobrze,że kupiłaś sobie ten aparat...Pstrykaj codziennie coś innego...
Trzeba mieć skierowanie od onkologa...
Witam,oczywistym jest fakt że człowiek chory załamuje się bo wydaje mu się że już po nim ale z czasem wszystko toczy się normalnie.Przyzwyczajamy się do obecnej sytuacji i modlimy żeby tylko nie było gorzej.Przecież wiele ludzi nie wie że jesteśmy chorzy i podziwia nas za optymizm.Ty również przechodzisz koło wielu ludzi i nic o nich nie wiesz,zazdrościsz im tego uśmiechu na twarzy a być może Ci ludzie również cierpią z jakiegoś powodu tylko tego nie okazują.Trzeba korzystać z każdego dnia z każdej chwili,nie zadręczać siebie ani bliskich,cieszyć się tym że jesteśmy,odganiać od siebie złe myśli,realizować swoje marzenia.Nie ma sprawiedliwości na tym świecie...Twój tato jest szczęśliwym człowiekiem bo wychował wspaniałą córkę która martwi się o niego.Z tego co piszesz to jesteś już dorosłą osobą i poradzisz sobie w życiu.Co mają zrobić ci co mają malutkie dzieci,po dwadzieścia parę lat i są chorzy?Są gorsze w życiu rzeczy,ludzie w gorszej sytuacji i nie załamują się a Ty musisz o tym przekonać tatę i zmotywować Go do walki o zdrowie.On musi uwierzyć w to że będzie dobrze a przede wszystkim chcieć żyć...Pozdrawiam