Ostatnie odpowiedzi na forum
Po dwóch miesiącach od zakończenia chemii poszłam do fryzjera, żeby ogarnąć tego nierównego jeżyka i całkiem mi się spodobało. Zaczęłam wychodzić bez chustki. W trakcie brania chemii ze względu jakiegoś podejrzenia chemika dostałam pilne skierowanie do gina. Okazało się w porządku. Nikt mi więcej nie proponował, więc poszłam sama się sprawdzić. I teraz byłam w ostatni piątek, bo zostały dwa wlewy avastinu i chce wiedzieć co dalej, do której poradni mam chodzić i co ile się sprawdzać.
Właśnie mój mąż zrobił dzisiaj na obiad pizze z mąki żytniej, jest najlepsza, dobra szynka i prawdziwy ser. Co do diety: po operacji starałam się jeść zdrowe rzeczy i w dużych ilościach + nutridrinki żeby złapać min. trochę masy. Ale tej masy zaczęło robić się za dużo. Więc przeszliśmy na dietę 5 posiłkową, mało mięsa, dużo warzyw i owoców, kasz. Lepiej się czuję, jak codziennie mamy ustalone menu. Ale nie daje się zwariować, zdarzają się frytki z piekarnika, czy tabliczka czekolady. Uwielbiam słodycze i żeby ich nie jeść, staram się nie kupować, bo u mnie tabliczka jest na 2-3 godziny.
Pani doktor z Warszawy, która też jest po raku opowiadała mi, że w trakcie leczenia nagradzała się za każdą rzecz, a przede wszystkim za wyniki. Jak lepszy to już pomadka, perfumy. I ja też zaczęłam to praktykować. Na początku były to kolejne chustki, a teraz coś na szyję, coś na rękę, coś do szafy. A morfologia rośnie...
Czasami jak dziewczyny siedzą na kanapie i ruszają swymi małymi łebkami, to czujemy się jak w Muppet Show, one oczywiście są lożą szyderców.
Pamiętam swoje słowa u rodzinnej w październiku 2015 r. - nie daje rady już z tą zgagą, leki nie pomagają. Gdyby mnie wtedy skierowała na USG jamy brzusznej, a nie dopiero po kolejnej wizycie w grudniu. Może nie byłoby wodobrzusza i stopnia III c... Mnie chyba najbardziej w chorobie wkurza to, że boję się planować, że jeszcze chciałam wybudować dom, a teraz kicha, boje się. Ten strach mnie ogranicza. A pies powalający. My mamy dwa yorki, rozśmieszają jak się ganiają, ciągną za ogony, zachwycają i rozczulają, kiedy leżą na kanapie przytulone jak najlepsze przyjaciółki.
Margareta, właśnie to było przed chemią. A jak czytam w internecie to w przeciwwskazaniach są choroby nowotworowe, zapewne ze względu na rujnujące działanie chemioterapii na cały organizm. Zapytam chemika na następnym wlewie, niech się wypowie.
Nana masz przeżycia jak z horroru. Ja wczoraj też miałam usuwanego zęba, był już martwy, ale pękł korzeń. Bardziej przerażał mnie widok igły niż szczypiec. Także u mnie obeszło się bez bólu, no ale dziura jest. Chciałabym wstawić implanta, ale wszędzie czytam, że choroba nowotworowa jest przeciwwskazaniem. Chirurg powiedział, że poczekamy 3 miesiące, aż się kość zagoi i wtedy możemy rozważyć implanty. Czy ma ktoś doświadczenie w tej sprawie?
Dla mnie 8 marca będzie już zawsze rocznicą operacji. Dzisiaj świętuje pięknie: 16 wlew avastinu i marker CA 125 - 4,9! Zdrowia
Ja miałam wodobrzusze i płyn w opłucnej. Chodziłam z tym brzuchem 5 tygodni, od momentu pierwszego USG do operacji. Przed operacją ściągnęli mi płyn z opłucnej. Dzisiaj robiłam marker, wynik w środę.
Przed operacją miałam Ca 125 - 1900j., przed podaniem pierwszej chemii 34j. W trakcie podawania chemii i teraz samego avastinu marker mam badany co 3 wlewy. Ostatni wynik to 5,6 j.