od 2016-09-18
ilość postów: 63
U mnie wykonano operacje od razu, choć było ciężko, bo i wodobrzusze i woda w opłucnej. Następnie 6 wlewów karboplatyna+taksol+avastin i potem jeszcze 12 wlewow samego avastinu.
Agusia12, mnie uczuliła karboplatyna i to w drugim rzucie przy drugim wlewie. Chemik zmienił mi na cisplatynę, taksol bez zmian.
Nana, ogromny żal żegnać się z Tobą, wściekłość na los i ulga, że przestaniesz cierpieć. Do zobaczenia kiedyś, gdzieś…
Tą chemię trochę gorzej zniosłam, ale udało się, dostałam pełen wlew taksolu i cisplatyny. W Kielcach przy cisplatynie następnego dnia przychodzi się na płukanie i dostaje zastrzyki na skrócenie czasu trwania neutropenii (jak wyczytałam w ulotce). W sumie nie wiem co bardziej spowodowało złe samopoczucie(niby nic konkretnego, a jakaś taka niemoc) , czy cisplatyna, czy te zastrzyki zarzio. Po tygodniu złapał mnie jeszcze jakiś ból pulsujący, dostałam opokan w zastrzykach i podziałało. Do czego to doszło, że człowiek cieszy się, że go do pełna zatankują trucizną.
Czarownica, Lilith, Tatmag takie wieści dają nadzieję i dzięki za dzielenie się wiedzą i wszelkimi podpowiedziami. U mnie przy 3 wlewie II rzutu, chemik był bardzo ostrożny (po wcześniejszym wstrząsie). Zadecydował, że zmniejszy chemię o 20%, obstawi większą dawką przeciwuczuleniowymi, poda najpierw taksol, a po 30 min. carboplatyne (żeby wiedzieć co uczula). Taksol zleciał bez sensacji, a po 10 min. bardzo wolnego podawania carboplatyny zrobiłam się czerwona, a na ręce przy wlewie żyły zrobiły się też czerwone. Także przy tym rzucie choroby miałam jedną pełną chemie, drugą sam taksol i przy trzecim wlewie też sam taksol tylko jeszcze zmniejszony o 20 %. Trochę mnie martwi jak wpłynie to na skuteczność leczenia, ale jak powiedziała moja rodzinna, chemia ma mi pomóc, a nie zabić. W poniedziałek idę na kolejny wlew i będzie to taksol + cisplatyna. Obawiam się skutków tej ostatniej, ale czas pokaże jak będzie.
Wrócę do mojej ostatniej chemii z 25 października (druga z II rzutu). Pomna na to, co powiedziała mi rodzinna i co napisała Czarownica odnośnie przesunięcia chemii w związku z braniem antybiotyku, skontaktowałam się z chemikiem w celu jej przesunięcia. Doktor powiedział, że nie ma to żadnego znaczenia. Wstawiłam się na chemię. Pierwsze 2 godziny upłynęły spokojnie, nawet się zdrzemnęłam. Może po godzinie wlewu taksolu trochę zaczęło mnie mdlić, zrobiły mi się czerwone oczy jak przy zapaleniu spojówek i przy dotyku bolały (teraz wiem, że zlekceważyłam pierwsze objawy) Taksol zleciał do końca, podłączyli carboplatynę, ale nawet nie doleciała, bo nudności się nasiliły i poprosiłam pielęgniarkę. Podłączono metoklopramid, ale też na chwilkę. Później wszystko potoczyło się błyskawicznie. Zamknęłam kroplówkę, wcisnęłam dzwonek i pobiegłam do łazienki zwymiotować i za chwile już leżałam na podłodze. Spadło ciśnienie, wrażenie jakby dusiło w gardle. Dostałam silnego uczulenia?, wstrząsu? Reakcja lekarza była bardzo szybka, nie wiem co mi podano, ale o własnych siłach wyszłam z oddziału. Po powrocie do domu miałam okropny świąd skóry i język bardzo obrzęknięty (po 3 dniach wrócił do normalnych rozmiarów). Chemik powiedział, że następną chemię poda w tym samym schemacie, tylko bardziej obstawi mnie lekami (chyba przeciw uczuleniu). Rozmawiałam z lekarzami, którzy również potwierdzili, że antybiotyk nie ma znaczenia, sama nie wiem. Za 10 dni kolejny wlew i im bliżej, tym więcej obaw.
Szybko poszło, już mam łysa glace. Szoku nie było, bo już to widziałam . Zawsze mogę powiedzieć, że kolor mi się nie podobał… Ale złapałam anginę i biorę od czwartku antybiotyk, przez 7 dni (amoksiklav). Rodzinna powiedziała, żebym przesunęła chemię o tydzień. Zastanawiam się czy to konieczne, gdyby wyniki wyszły dobre to może możnaby podać, byłby to pierwszy dzień bez antybiotyku. Świetne zdjęcia, same radosne dziewczyny.
Chemik nie miał wątpliwości, nowe węzły okołoaortalne świadczą o wznowie. Od zakończenia pierwszej chemii minęło 2 lata i 2 miesiące, więc powtórzony mam ten sam schemat: taksol i carboplatyna. Pytałam o chemię dootrzewnową, powiedział że jest to możliwe po zakończeniu tego leczenia jako dobicie resztek. Czy ja go dobrze zrozumiałam? Ktoś spotkał sie z takim leczeniem? Chemię miałam w czwartek, czuję się dobrze, tylko może trochę mam uczucie drętwienia twarzy. W ogóle to dziwnie się czuje w stosunku do porzedniego razu. Wtedy był najpierw szok, operacja, chemia. Teraz wracam z wakacji prosto na chemioterapie. Dziwne jak człowiek może szybko się przystosować. Tylko mam to poczucie, że może sama pozwoliłam na tą wznowę, bo poddałam się stresowi, a może byłaby niezaleznie od tego co się wydarzyło. Tak bardzo się cieszyłam, że jestem silniejsza każdego dnia, że znowu mogę wszystko, a tu znowu syzyf. Trzeba zacząć wszystko od nowa. Piękne słońce, biorę psy i idę na spacer.