betti,

od 2016-09-18

ilość postów: 63

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak jajnika

7 lat temu
Mnie również młody lekarz (mój chemik był na urlopie) przed 6 wlewem potraktował w taki sposób, że wszystko znowu na nowo stanęło. Poniżej pępka zrobiła mi się ranka, pokazałam mu ją, a on zza biurka nie wstając, nie przyglądając jej się dobrze stwierdził, że to może sugerować wznowę. W głowie tysiące myśli, jak to tak szybko? podczas chemii?. Niektórzy lekarze nie mają za grosz empatii, nie zdają sobie sprawy, że jednym słowem potrafią zburzyć nasz świat - od czasu diagnozy budowany z wielkim trudem. Dał mi pilne skierowanie do ginekologa. Tego samego dnia pojechaliśmy na oddział, był cudowny lekarz, który asystował przy mojej operacji. Przebadał mnie na wszystkie sposoby, nie wyczuł żadnych oporów. Co do rany na brzuchu powiedział, że jemu to wygląda na oparzenie. No i eureka podczas prasowania trochę pary mi buchnęło, ale ponieważ nie pierwszy raz to się zdarzyło więc nie skojarzyłam faktów. No, ale wcześniej nie miałam chemii, a teraz organizm słaby to od razu wyrzuciło. Margareta wszystko musimy układać w głowie, bo tam jest siła. Niski marker - sukces.

Rak jajnika

7 lat temu
Byłam wczoraj na wlewie avastinu. APTT wyszło poniżej normy i pH powyżej, pozostałe wyniki w normie nawet hemoglobina dobija do 12. W kwestii menopauzy: biorę bellergot, nie wiem czy pomaga, ale gdybym nie brała to może byłoby gorzej. Cieplutko robi mi się dość często, zwłaszcza w nocy. Przygotowane koszulki na zmianę, ręcznik - rano się o nie potykam. Przez te poty pewnie mnie zawiało, szyją kręcę z oporami. Neurolog przepisała sirdalud i dała skierowanie na rezonans. Sprzątanie piwnicy pozostało zamiarem - wybrałam kino. Jesteśmy ze Śnieżką fankami Bridget Jones. Polecam, dawka niewymuszonego śmiechu niesamowicie poprawia samopoczucie i daje normalność. Chustka tego nie zmieni.

Rak jajnika

7 lat temu
Witam. Dotychczas to moja córka tu pisała, jestem mamą Śnieżki. Najgorsze mam za sobą, radykalną operację (8 marca) i chemię (zakończoną 4 sierpnia). W tej chwili jestem w trakcie leczenia avastinem, w środę 8 wlew. Codziennie z córką czytamy Wasze wpisy. Świadomość, że jesteście i prowadzicie normalne życie bardzo nam pomaga. My też oswoiliśmy się z chorobą, nie wywołuje ona już w nas ataków płaczu, paniki i strachu, z tym da się żyć. Zresztą Wy jesteście tego dowodem. Byłam na wakacjach nad morzem z mężem, córką i dwoma yorkami. Codziennie pokonywaliśmy około 8-10 km plażą, te małe stworzonka też na piechotę. Dawałam radę, tak jak przed chorobą, więc trochę się czułam jakby nic się nie zmieniło (oprócz chustki na głowie). Dzisiaj byłam w teatrze też w chustce i raczej nikt nie zwracał na mnie uwagi, może myśleli że to taki image. A jutro zamierzam sprzątać piwnicę, bo wiecie jak to jest najpierw do piwnicy, a potem na śmietnik, jakby nie można było pominąć tej piwnicy... Małymi kroczkami. Pozdrawiam Was wszystkie i Pana też.