Ostatnie odpowiedzi na forum
Aga a Tobie skierowanie na PET dal właśnie dr Jędryka? Jeśli tak to byłaby szansa ale pewnie nie w tym roku. A może mogłabyś podać jakieś namiary na tego lekarza tu lub na email?
Elbe jestem dokładnie wyżyłowana, dobre określenie, nawet nie będę opisywać jak się czuję i zachowuje z tego napięcia, na zmianę płaczę i krzyczę na wszystkich. Nie mogę tego znieść że zostałam bez pomocy i drepczę w miejscu już tyle czasu. Lekarz chciał mieć świadków dlatego zostawił otwarte drzwi do sekretariatu i był wściekły bo dal skierowanie które mieli w poważaniu, takie są moje przypuszczenia.
Idę spać bo już wzięłam tabletkę a jutro wstaję o 6.30 i znowu lekarze, tym razem ginekologia. Rzygać się chce.
sierotka - nie mam siły tłumaczyć kolejny raz wybacz, przeczytaj moje posty to będziesz wiedziała. Skąd wniosek że nie mam nowotworu?
Nie jestem wkurzona tylko załamana, ja nie mam siły zając się dzieckiem więc gdzie tam pisanie jakiś pism, zwątpiłam we wszystko, w lekarzy, przede wszystkim.
AgaAga to jakie Twoja lekarka ma możliwości, pracuje też gdzies w szpitalu, moglaby mnie położyć na oddział? Napisz konkrety bo trzeba działać szybko. Prosilam o TK klatki piersiowej a dostałam na jamę brzuszna i miednicę. To sa przejaja.
Nie będę pisała żadnych pism, nie mam siły na żadną walkę w tym momencie. Muszę się skupic na leczeniu a nie na szukaniu winnych. Nie wierze żeby to coś dało. Ci dwaj lekarze mieli być tacy dobrzy. Nie wierzę już nikomu i w nic.
Wszystko mam na piśmie i skierowanie na Pet z podaniem przyczyny - podejrzenie meta do kości i odmowa lekarki na piśmie z podaniem przyczyny cyt. "W dostarczonej dokumentacji med. brak w badaniach obrazowych zmian sugerujących meta w układzie kostnym. Wzrost Ca-125 bez rozpoznania raka jajnika nie jest wskazaniem do wykonania PET/CT"
AgaAga mogłabym rozważyć inne miasto w ostateczności ale musiałabym mieć gwarancję że lekarz mnie np. położy na odział lub pokieruje na badania (szybko) w ramach NFZ. Mam skierowanie do objęcie leczeniem specjalistycznym, ale to chyba może dać każdy lekarz. Zaraz sobie poczytam o tej fundacji alivia, dziękuję za namiary. Jak oni działają, mogą pomóc w mojej sprawie?
Sierotka - u obu lekarzy byłam prywatnie, u 1-go trzy razy od stycznia do lipca - efekt: kilka usg TV, jedno skierowanie na 3 markery i wykonana przez niego laparoskopia w październiku > w konsekwencji brak pomysłu na dalsze leczenie skoro zabieg nie wykazał raka jajnika.
Drugi lekarz od listopada br. - jedna wizyta prywatna i 3 wizyty w por. Onkologicznej - efekt: morfologia krwi z rozmazem, kilka markerów, scyntygrafia, rtg celowany mostka i skierowanie na PET, dziś skierowanie do poradni ginekologicznej i wyżebrane skier. na TK j. brzusznej i miednicy (terminy na luty). > w konsekwencji pozbycie się problemu, mam nie przychodzić do momentu jeśli nie stwierdzą nowotworu.
Po tym co mnie dziś spotkało praktycznie nie mam już siły na nic. Piszę choć brak mi już słów, ile mozna pisać jedno i to samo. Myślałam że gorzej być nie może ale jednak.
Rozmowa lekarki z prof. w końcu się odbyła, była tylko formalnością z obu stron jak się okazało. Ani lekarka nie miała zamiaru zmienić zdania ani prof. bronić wystawionego skierowania. Załatwili to między sobą i tyle. Poszłam spróbować porozmawiać z prof. W sekretariacie czekało na mnie ... skierowanie do poradni ginekologicznej. Po kilku próbach sekretarka wpuściła mnie do prof. A tam szok !!!!!
Prof. wyparł się wszystkiego co mówił tydzień temu, ze to nieprawda że on mówił o jakichkolwiek przerzutach, że robiłam rtg i to sa zmiany zwyrodnieniowe. Że on nie ma co ze mna robić i czego leczyć, że szukam sobie choroby. Że ginekolog powinien się mną zająć a nie onkologia, a w ogóle to powinnam się udać do psychiatry. Na moje nieśmiałe próby przypomnienia mu że co innego mówił tydzień temu, że obiecał znaleźć sprawę markera do skutku, że sam mówił że rtg jest mniej dokładny niż scyntygrafia i nie jest miarodajny zareagował wściekłością, kazał od początku sekretarce nie zamykać drzwi czego nie robił wcześniej. Jak ktoś mi powiedział zabezpieczał się przed złożeniem skargi na niego. Przepraszam, ale ja się k...a pytam skoro nie miał podejrzenia przerzutu to po co dawał skierowanie na PETa na którym wyraźnie napisał podejrzenie meta do kości.
Ja chyba śnię, nie wierzę że to wszystko mnie spotyka, dlaczego, co ja robię źle. Nie jestem w stanie zajmować się dzieckiem, a jestem z nim sama do 22, mąż w pracy, już brak mi łez i siły na to wszystko. Jutro mam zaczynać od początku i rejestrować się do poradni ginekologicznej jakby nie było tych 10 m-cy.
Iza 76 ja Cię dobrze rozumiem, czujesz się zdezorientowana, bezsilna, niewiele rozumiesz z tego co Ci przekazał lekarz, szukasz winy w sobie. Pewnie powiedział Ci coś w stylu że się nie badałaś albo czemu tak póżno się Pani zgłosiła. Żaden lekarz nie powinien tak rozmawiać. Ja Cię rozumiem, tez czułam podobnie. Dobrze, że masz szybko termin, spróbuj porozmawiać z innym lekarzem na temat tego co Cię czeka, ale wiem jaka to niemoc jak nikt nie chce rozmawiać.
Zanik - dziekuje kochana, wychodzę póżxniej bo znowu miałam nieprzespaną noc. Dam znać zaraz po przyjściu jak się już trochę ogarnę. Ja uwielbiałam takie lenistwo, korzystaj póki się da :)
AgaAga, - idę do tej lekarki na ok. 8.30 bo prof. jest tylko do 10.30 u siebie i muszę go jeszcze złapać choć będzie trudno, sekretarka strzeże go jak cerber. No ale nie dziwię się takich jak ja jest pewnie sporo. Dlaczego mnie ma traktować wyjątkowo ... Jutro bardziej obawiam się że na nią nakrzyczę i wygarnę co myslę i czuje niż się rozpłaczę. Zebym sobie tylko nie zamknęła drogi, różnie jeszcze może być i nie chcę jej całkowicie zrazić.
Będzie bardzo trudno jutro cokolwiek załatwić, lekarka która nie chce ze mną wcale rozmawiać i prof. który nie ma czasu i nie jestem umówiona. Tak się boję że odejdę z niczym i ogromnym poczuciem bezsensu. Właśnie przed chwilą rozpłakałam się przed mężem i mówiłam że nigdy nie przypuszczałam że coś takiego mnie spotka, takie bezduszne podejście lekarzy, takie walenie głową w mur, tkwienie w miejscu pomimo wyników.
Sierotka jest tak jak pisze Aga, chcę uniknąć zadymy ale jeśli inaczej się nie da, naprawdę chciałabym załatwić sprawę łagodnie, ale już kończą mi się opcje.
Czy ktoś mi jeszcze coś doradzi co do jutrzejszego dnia? Nie wiem za bardzo co zrobić poza tym pismem do lekarki lub podania odmowy na piśmie przez lekarkę.
AgaAga, Zanik dziękuję że poświęcacie mi tyle uwagi. Napiszę takie pismo, tylko nie wiem czy mam siły na to wszystko, jakieś włóczenie się po sądach. Stracony czas i przede wszystkim nerwy, nerwy. Nie mogę znieść że tak jestem traktowana po łebkach, że powinnam już być leczona a dla niej to po prostu jeszcze nie przerzut. Czyli co dopiero mam zrobić TK, rezonans, pobranie wycinku i dopiero wtedy PET ??? Przeciez już natychmiast powinno być celowane leczenie na konkretną rzecz.
Znam terapię Simontona, brałam w niej udział kilka lat temu przez kilka m-cy przy zachorowaniu mojej mamy na nowotwór piersi. Trochę mi dały rozmowy w grupie i spotkania indywidualne z psychologiem. Teraz mama jest zaleczona, nie ma przerzutów. W całej mojej rodzinie są nowotwory, tata też ma nowotwór pęcherza, ale poza okresowymi operacjami nie ma leczenia. Poza okresowym kwinkomoczem nic złego się nie dzieje. Oboje są w podeszłym wieku. Tak to nowotwory wędrują po naszej rodzinie :(
Statystyki faktycznie nie pokazują wszystkiego, ale jednak wskazują pewien zakres przeżycia. Pewnie, przypadki są niejednakowe, ale różne są rokowania przy nowotworach miejscowych i rozsianych, a już najgorzej przy raku płuca czy trzustki.
Zanik - do tej lekarki mam ok. pół godziny komunikacja miejską. Nie wiem czy mnie zrozumiałaś , ja skierowanie już mam od prof. ale inna lekarka która zatwierdza skier. na PET przyczepiła się że nie spełniam jednego warunku bo to wcale nie musi być przerzut. To czy jest czy nie miało właśnie stwierdzić to badanie, a nie jej gadanie od rzeczy, że nie powiem gorzej.
Już nie mam sił na to wszystko. Nikt do mnie nie zadzwonił. Sama zadzwoniłam do sekretariatu prof. i okazało się że lekarka w ogóle się nie skontaktowała w mojej sprawie !!! Po prostu sobie poszła. Jutro jadę do niej znowu i nie wyjdę jeśli nie zadzwoni, będę siedzieć aż do momentu jej wyjścia. Poza tym zażądam żeby dała na piśmie że jest pewna że to nie jest przerzut i uzasadniła przyczynę odmowy. To wszystko to jakiś horror.
AgaAga - dzięki za te wszystkie info. Po przeczytaniu widzę że faktycznie jest szansa o ubieganie się o zwrot poniesionych środków. Będę próbować za wszelką cenę mieć to badanie jakby co. Właśnie wróciłam od tej lekarki która daje akceptację badania, miała po 12 skontaktować się z moim lekarzem i wtedy decyzja będę mieć czy nie.
Wg mnie i prof. który kierował spełniam jeden warunek z 20 do wskazań wykonania PETa a brzmi on:
"20) przerzuty o nieznanym punkcie wyjścia, w celu lokalizacji guza pierwotnego, jeżeli nie jest to możliwe przy użyciu innych dostępnych badań. "
Lekarka tylko przyczepiła się że to nie musi być przerzut a ona nie chce płacić kary NFZ jeśli badania okaże się bezzasadne.Ręce opadają człowiekowi. To przecież chore !!! Jeśli prof. ceniony specjalista, ordynator szpitala, człowiek znany i ceniony widzi sens tego badania, to jak ona może tego nie uznawać i mieć jakieś obiekcje???
Czekam na tel. do 13 - ej a jeśli się nie doczekam to jutro jadę i żądam odmowy na piśmie a może nawet powołam się na ten artykuł.
Aga, wracajac do Twojego linka, zastanawia mnie ten fragment:
"Sąd zwrócił uwagę, że NFZ może w takich przypadkach korzystać z przepisu art. 60 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, który przewiduje, że w stanach nagłych świadczenia zdrowotne są udzielane bez wymaganego skierowania. WSA potwierdził zatem interpretację tego przepisu, zgodnie z którą o tym, czy zachodzi przypadek "stanu nagłego" decyduje nie tylko fakt, że lekarz stwierdza taki stan i kieruje na wymagane badanie diagnostyczne, ale również może okazać się dopiero po badaniu, że stan pacjenta był stanem nagłym i wymagał interwencji medycznej."
Czy mój przypadek można podciągnąć właśnie pod taki "stan nagły"? Jeśli zrobiłabym badanie za swoje pieniądze i później powołała się na ten art. 60?
Chodzi mi zwłaszcza o ten fragment że stan nagły może okazać się dopiero po samym badaniu i wymagał interwencji medycznej. Czy ewent. leczenie onkologiczne które mogłoby być pilne w moim przypadku jest właśnie takim "stanem nagłym" ?
Aga - to jasne, ze w takim przypadku nie ma co robić markerów skoro i tak będziesz mieć zabieg i niczego to nie zmienia.