od 2017-02-09
ilość postów: 204
Dziękuję za odmłodzenie, jestem SŁAWEK 1975. Mi w Opolu kazali czekać 4 m_ce na operację, nie wyobrażałem sobie takiego czekania i życia że świadomością posiadania raka. Ośrodek medyczny ma znaczenie, w Opolu chcieli mi ciachnąć całą nerkę, trafiłem do Wrocławia, a tam wycięli mi samego guza, ale to zależy od usytuowania zmiany. Jak jest obwodowo to nss jest możliwe. Najgorsze w naszym systemie jest to, że taki pacjent z diagnozą zostaje właściwie sam i nie wie co ma robić. Jestem prawie dwa lata po operacji i narazie wszystko w porz@dku.
Pozdrawiam i życzę powodzenia oraz wiary, że wszystko się uda.
Witam, ja miałem podejrzenie guza w USG w październiku, a pełną diagnozę dopiero 23 grudnia, guz podobnej wielkości 48 mm na 55 mm , u Was to jest ta sama wielkość T1b. Statystycznie rak jasnokomórkowy nerki (najczęstszy rodzaj) rośnie max. 0,5 cm rocznie, dr Chłosta to gigant urologii, ekspert w operacjach laparoskopowych, wykonuje częściowe usunięcia nerki laparoskopowo, termin do miesiąca nie jest odległy, warto do niego poczekać. Życzę Wam siły i wytrwałości, ja o swoim guzie dowiedziałem 23 grudnia 2 lata temu, a operację miałem 5 stycznia. Guz nie jest zbyt duży, wszystko dokładnie okaże się po operacji, czy to w ogóle rak i jaki rodzaj, stopień złośliwości, naciekanie na tkanki sąsiednie, jeśli guz będzie tylko w nerce to daje to I stadium z wysoką wyleczalnością. Powodzenia.
Z tego co wiem, to nigdzie na świecie nie dają profilaktycznie chemii celowanej jak nie ma zdiagnozowanych przerzutów, zbyt duże obciążenie organizmu. Chemia ta wstrzymuje angiogenezę(tworzenie się naczyń krwionośnych guza), czyli ta chemia nie potrafi wstrzymać rozsiewu, a tylko opóźnić rozrost guza już istniejącego.
Nie wiem czy nie pisałem więcej na "Dum spiro spero". Też myślałem o tatuażu, ale jeszcze nie dojrzałem. Z kolei po swojej operacji zgodziłem się na psa - yorka. Dzieci i żona bardzo chciały - to jest taki nasz symbol "nowego życia".
Mam to już wszystko za sobą, pisałem już kiedyś o tym, miałem nerwicę lękową - paradoksalnie na punkcie poważnych chorób - odbyłem 2-letnią terapię psychodynamiczną - kiedy wyszedłem z tego pojawiła się realną choroba - znowu trochę leków i sesji . Teraz wpadam czasem w dołki, ale na terapii właśnie nauczyłem się radzić sobie z nimi. Czasem taki gorszy czas trwa nawet 2 tygodnie później przemija. Ale przed badaniami strach powraca. Trzeba jakoś z tym żyć. Dziękuję Ci.
Przepraszam, że ja raczej mam osobowość dołującą, dziękuję za taki pozytywny komentarz.
Ja też miałem t1b II furhman, 5,5cm, jasnokomórkowy, operację oszczędną przeszedłem 20 miesięcy temu. Do tej pory wszystko ok w badaniach, czas powoduje, że strach trochę mniejszy, ale obecny jest nieustannie. Mnie osobiście nie pocieszają słowa, że co ma być i tak będzie, przecież my właśnie tego się boimy. U mnie lepiej sprawdza się sposób życia tu i teraz, skupianie się na teraźniejszości, chociaż doły często wracają, trzeba się z tym jakoś uporać, żyć w pełni między badaniami, ale jest to bardzo trudne.
Na pewno nikt nie podejmie się operacji bez dokładnych badań. Chirurg na podstawie TK lub rezonansu określa co i jak ciąć. Guz wielkości 8 mm widziany w USG nie mówi nic o tej zmianie - chyba że chodzi o cm. Można zrobić badania bez kontrastu.
Też myślałem o bólu gardła po intubacji, chociaż u mnie tego nie było, myślę że są to dolegliwości po operacji, podobno po nefrektomii częściowej ból i dochodzenie do siebie jest dłuższe. Pozdrawiam i życzę powodzenia oraz zdrowia.