od 2017-02-09
ilość postów: 226
nana może lekarka tak to właśnie interpretuje skoro powiedziała że super. Ja jednak w opisie czytam, że patologiczne węzły chłonne uległy znacznemu zmniejszeniu, czyli jednak nadal są patologiczne.
Olcia21 przykro się to czyta. Jesteś ode mnie 6 lat młodsza. Dobrze, że trafiłaś na rozsądnego ginekologa, raka udało się wychwycić w miarę szybko, no i że jest to G1. Tak sobie teraz przypomniałam, że ja jeszcze 2 lata chodziłam do ginekologa, który nie chciał mi zrobić usg, bo twierdził, że jestem za młoda (!!!), jak tylko mama zachorowała od razu zmieniłam lekarza. Trzymaj się, trzymam kciuki za powodzenie Twojego leczenia.
eh u mamy pewnie tez by tak bylo ale operoowana byla docelowo na wielkie mieesniaki... markera nie bylo po 6 chemii po 5 chemiach wynosil 13
Rukola u mojej mamy to figo 4. Byla operacja i 6 wlewow. A u Ciebie jak wynik TK ?
jesli nie ginekolog onkolog to moze ltos poleci jakiegos speca od chioterapii w raku jajnika
pomylołam oczywiście. Jeden najwiekszy do 10 mm reszta5-7 mm wszystkie byly jakos 20 wczesniej. Dzieki za podpowiedzi tu w Rzeszowie juz wiecej nie ugramy
Witajcie :)
Wszystkie pewnie celebrujecie weekend a ja mam wreszcie chwilę, żeby napisać co u nas po wynikach TK.
Otóż... odpowiedź na leczenie bardzo dobra. Całkowita regresja zmian w płucach, guzek w nadnerczu który był wcześniej opisany jako niespecyficzny również zniknął. Patologiczne węzły chłonne, a było ich dużo, najdalej na węźle nadobojczykowym, zmniejszyły się o 3/4 . Największy z nich teraz do 10 cm. No i właśnie, mamy znaczną regresję. Na pytanie co dalej lekarka odpowiedziała, że podawany będzie avastin badanie markerów po 8 podaniu (!) rozumiem, że Wy oznaczacie go sobie prywatnie? No i po 8 też TK i zobaczymy co dalej... Ja rozumiem to tak,... mamy znaczną regresje i czekamy na wznowę... No bo jak rozumiem z opisu te węzły nadal są patologiczne. Nie jestem naiwna, wiem, że na te zmiany, które były wynik jest bardzo dobry, no ale czy nie dałoby się jeszcze dołożyć wlewów chemii skoro wyniki krwi są dobre? Lekarka powiedziała na to tylko tyle, że wynik jest super i trzeba się cieszyć. Nasze Centrum Onkologii nie specjalizuje się w raku jajnika dlatego pomyślałam czy nie dobrze byłoby to gdzieś dalej skonsultować.
No i jeszcze jedno co mnie niepokoi... to była 3 TK mamy. Pierwsza była kilka dni po operacji ponieważ były komplikacje po tym zabiegu, a w ogóle przed operacją nie było TK bo nie było podejrzenia raka jajnika, o tym już wielokrotnie pisałam. I w tamtej tomografii uwidoczniła się zmiana na kikucie pochwy opisana jako "miękkotkankowe pasmo zapewne zmiany pozabiegowe". No i tutaj zagwostka, bo w tym wyniku jest również to pasmo opisane jako "znacznie mniejsze". Więc nie wiem... to była zmiana pozabiegowa czy przerzut? Jeśli przerzut to dziwne że nie ma o tym mowy w protokole pooperacyjnym (a TK kilka dni po operacji). Wiem, że nie jesteście mi w stanie na te pytania odpowiedzieć, tak jak pewnie zrobiłby to lekarz, gdyby to właśnie zrobił.... no bo z rozmowy z lekarką dowiedziałyśmy się, że jest bardzo dobrze i standardowo avastin... a może dałoby się coś wiecej zrobić niestandardowego? Tak to jest w tych szpitalach, szybko, szybko, jest bardzo dobrze, następny proszę, bo się spieszę na dyżur, a wynik przeczytałyśmy sobie same na korytarzu, Cały czas o tym myślę.
Tak czy siak, bardzo chciałybyśmy ten wynik z kimś skonsultować, nawet prywatnie. U nas na Podkarpaciu są dwa ośrodki onkologiczne w Rzeszowie i Brzozowie, ale żaden nie specjalizuje się w leczeniu raka jajnika. Tzn. w Rzeszowie jest onkologia ginekologiczna, (mama brała chemię na onkologii ogólnej ze względu na avastin), ale ja jakoś ze względu na opowiadania mamy koleżanek i własne wrażenia z rozmowy z lekarzami na tym oddziale nie mam do nich zaufania. W grę wchodziłaby jeszcze Warszawa, bo mama ma tam fajną rodzinę. Czy ktoś mógłby polecić jakiegoś specjalistę?
Ufff rozpisałam się, kopiuję, żeby nie zniknęło! Pozdrawiam!!!
Proszę o trzymanie kciuków... chociaż wiadomo, że to nie zawody. Jutro odbieramy wyniki tomografii. Mam takiego stracha, z resztą znacie to. Przy takich zmianach jak ma mama to chyba byłby cud żeby chemia wszystko zabiła. Ponoć się zdarzają... Markery po 5 wlewach były 13.
Czy któraś z Was nie miała "czystego" TK po 6 chemiach? I co wtedy? dołożenie wlewów? rezygnacja z Avastinu? przerwanie leczenia? Wiem, że nie mamy wyników i że wszystko się okaże jutro, ale wolałabym wiedzieć jak ewentualnie rozmawiać z lekarzem.