od 2017-02-09
ilość postów: 226
Stopnie zaawansowania to pewna kwalifikacja, a każdy przypadek czymś się różni, miejscem ulokowania przerzutów, stan ogólny, wiek itd. Ja dużo czytałam i czytam, trochę mnie to załamuję, ale... trzeba mieć nadzieję, że będzie dobrze. Nic odkrywczego nie napisałam, w ogóle rzadko ostatnio piszę, ale codziennie Was czytam i trzymam kciuki.
Mama zmaga się z neuropatią. Lekarz polecił nam masażer do stóp. Stosujecie? Pomaga coś?
Pozdrawiam 3
U nas też robili przy każdym podaniu chemii, ale jeśli chodzi już o podania samego Avastinu to nie.
Mama jednak trafiła dzisiaj na urlop lekarki, która ją zwykle kwalifikuje na Avastin. Przyjął ją inny lekarz, widać dość przezorny bo do badań podstawowych dodał marker. Wynosi 20, a miesiąc temu 22. O ile o spadku ciężko mówic, bo wiadomo że to nie jest wartość stała, to na pewno jest stabilny. Mamy powody do uśmiechu :)
Rukola moja mama ma dziś 3 Avastin w monoterapii. Nie zlecono markera i mama nie chce go teraz robić. Będzie przy okazji 4 wlewu w szpitalu. Może ma to sens... Może lepiej żeby w razie czego miała te 3 tygodnie spokoju, bo oprócz bólu nóg (neuropatia) nic jej nie dolega, czuje się rewelacyjnie.
babeczka nie wiem jak wygląta Twoja rana, ale moja mama również przez długi czas po operacji miala taka rope zbierajaca sie we fragmencie blizny. Tak jakby sie goilo wolniej w jednym miejscu. Ja mialam operacje na jelita i rowniez mi sie takie cos utrzymywalo przez jakis miesiac. Nic nie stosowalysmy oprocz tego o czym piszesz. Rukola swietnie ze marker jeszcze spadl :) tez sobie tego zyczymy. Mama ma kolejny avastin w piatek
Tak nana. W sumie jak się tak teraz zzastanawiam to.nie.wiem czy powiedział to serio czy w przenośni.... W każdym razie jasne że będziemy wykonywać marker częściej. To dla mnie oczywiste.
Prywatnie więc długo czekać nie trzeba było. Jak zadzwoniłam Pani w recepcji zaproponowała termin na za tydzień.
babeczka, my byłyśmy prywatnie w gabinecie na Wilanowie. http://marbid.pl/ tu masz link do ich strony. Koszt wizyty 450 zł.
Witajcie. Dawno nie pisałam, ale codziennie tu zaglądam i kibicuję wszystkim.
My byłyśmy z mamą na konsultacji u prof. Bidzińskiego. Poparł naszych lekarzy, że sam by nie podał dodatkowych wlewów. Zrobił usg... czysto. Przyznam, że tchnął w mamę i we mnie dużo nadziei.
Wcześniej pisałam o dużym skoku markera przynajmniej o 10 oczek... Nie jest to do końca prawdą, bo mama sie pomyliła. Po 5 wlewie marker wynosił prawie 19 a nie jak twierdziła 13. Musiała źle przeczytać. Wzrósł więc do 22. Teraz przed kolejnym podaniem Avastinu za tydzień będzie ponowne oznaczenie markera. Mama czuje się świetnie. Jeszcze co do profesora... zaskoczyło mnie jego podejście... na moje pytanie co ile powinnyśmy oznaczać marker odpowiedział, że raz w roku (!!!) Uważa, że markera i tak się nie leczy, tylko jeśli są już zmiany w wynikach obrazowych, a częste badanie wiąże się z ogromnym stresem w konsekwencji czego pacjenci zamiast cieszyć się życiem, spędzają czas zamartwiając się... Z jednej strony racja, z drugiej mam mieszane uczucia.
no i zrobilysmy prywatnie w szpitalu. Wynik mniejszy ale niewiele CA 125 wynosi 22,60 wiec tak bardzo sie nie rozni jak mialam nadzieje. Zwiekszyl sie przynajmniej o 10...a o ile dokladnie nie wiemmy bo nie bylo markerow po 6 chemii. Masakra... boje sie ze moje obawy o te wezly chlonne znajda odzwierciedlenie w rzeczywistosci. Mozliwe ze mama jest niewrazliwa na platyne i tak szybko szykuje sie progres? Pewniee wszystko jest w tej chorobie mozliwe ehhg. A marzylam o chocby roku spokoju