Ostatnie odpowiedzi na forum
anula,
skąd wiadomo, że rak podgryza płuca? RTG czy jakieś objawy? Właśnie dziś rozmawiałam z pielęgniarką mamy i mówiła, że rak płuc nie daje objawów, a jak przy przerzutach?
Jak u Was Ksawery? Piszę i patrzę, co mi wyprawia na balkonie (od zachodu) Mam jeszcze dzisiaj wyjście, a tu na zewnątrz coraz gorzej.
nana, ostatnio czytałam, że po podaniu chemii, marker może wzrosnąć. To ostatnie podrygi lokatora - to już mój komentarz.
Moją mamę bardzo boli brzuch, lekarz też obrazowo wytłumaczył, że rak się broni...
Barcelona, mama z rakiem jajnika walczy prawie 3 lata, ale to już jej 3 rak, od pierwszego minęło 36 lat. Jest dzielna, ma silny organizm, nie narzeka, nie zatruwa nam życie swoją chorobą, ale... widzę i wiem....cudu nie będzie:(((
A teraz z innej beczki. Gdy byłam łysa, nie chciałam żadnych zdjęć. Mam tylko jedno z łysiną, bo mąż akurat próbował aparat w mojej komórce, nie mam też zdjęć w peruce, tylko z chusteczką. Dziś, kiedy włosy mam do ramion, mogłabym zobaczyć siebie bez włosów, żałuję, że się nie upamiętniłam, bo, mam nadzieję, że ta sytuacja nie wróci.
Barcelona, życzę Ci szybkich włosów i utraty pamięci o tym niefajnym epizodzie. A teraz obfotografuj się, ile wlezie:)
Życzę wszystkim wspaniałym prezentów dzisiaj pod poduszką, niech będą trafione i wywołają uśmiech na Waszych twarzach.
Markery mi spadły:))) To znaczy, że większe wahania są możliwe. No, ale jak tak będą wzrastać i opadać, to zawał pewny.
Mama źle znosi tę chemię, o której wam pisałam. Już tydzień od ostatniego wlewu ( były 3 dni ) 2 razy pogotowie i raz lekarz mamy na popołudniowej wizycie. Organizm już strasznie wyniszczony. Smutno...
maria811, no tak niektórzy mówią, tak się kiedyś mawiało....moja pani reumatolog po nowotworze x lat temu też tak mówi. Też się przeraziłam, jak gdzieś wyczytałam. Ale akurat tego nie mam zamiaru przestrzegać. Lubię podróżować, zwiedzać.... może tyle mi już zostało i jeśli tylko będę miała na to, będę podróżować. Rozmawiałam nawet z mamą na ten temat, ona działa w Amazonkach i mówi, że to nie ma nic do rzeczy. Jedne babeczki siedzą w domu i mają wznowy, a inne podróżują i nic się nie dzieje. A jedna to pół roku spędza w Australii u córki i zdrowa jak ryba. Więc ja myślę - co komu pisane.
Odpowiedź brzmi: NIE
Ani sauny, ani basenów termalnych.. niestety.
Mój mąż zaproponował mi na Sylwestra pobyt w Spa. Super, tylko już nie dla mnie, nawet u kosmetyczki niektóre zabiegi są przeciwwskazane :(((((( Trzeba się obejść smakiem. Szkoda,że jak człowiek młody, to nie ma za co używać życia, a jak już ma za co, to nie może. I jak tu się cieszyć??
Hej,
andrzejkujecie się ?
Ja wróżyłam sobie wczoraj, jak każe tradycja, w wigilię św. Andrzeja. A tydzień temu byłam u tarocistki. Odważyłam się pierwszy raz w życiu. Ano zobaczymy.....
Żeby nie być gołosłowną...znalazłam taki opis:
Tasiemczyca u niektórych osób na początku przebiega zupełnie bezobjawowo. Do charakterystycznych objawów można zaliczyć ból brzucha, brak apetytu, nudności i wymioty, a także nieregularne i nieprawidłowe wypróżnienia. Wszystkie symptomy mogą prowadzić do niebezpiecznych konsekwencji. Brak apetytu, a w związku z tym niedożywienie organizmu prowadzi do jego osłabienia, utraty masy ciała, często do odwodnienia. Ponadto pasożyty atakują inne narządy, które mogą zostać poważnie uszkodzone. Okresowo człony tasiemca (cienkie płatki barwy cielistej w kształcie prostokąta o wymiarach 0,5-1 cm na 2-3 cm) mogą być widoczne w kale. Jeszcze rzadziej występują bóle kolkowe i powikłania przypominające niedrożność przewodu pokarmowego, dróg żółciowych, przewodu trzustkowego lub też zapalenie wyrostka robaczkowego. Niekiedy obecność tasiemca nie jest zupełnie odczuwana.
Nie chciałbym tu pisać głupot ani szerzyć defetyzmu, ale twój opis annomario skojarzył mi się z tasiemcem. Z góry przepraszam za to co piszę. Dawno temu ktoś opowiadał mi o tym lokatorze, że kawałki ciała są wydalane z kałem, takie jasne galaretki. No ale tej "przypadłości" towarzyszy utrata masy ciała. A jak u Ciebie?
Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam ani nie wystraszyłam, chcę tylko pomóc:))) Może trzeba w innej części ciała szukać choroby?
zanik, nie czytaj głupot!
Ja jak zaczęłam chorować, znalazłam statystyki dość szczegółowe raka nerki, ten sam stopień zaawansowania i złośliwości. I tam wyczytałam, że z takimi wynikami 5 lat nie przeżywa NIKT. Wiesz, co ja wtedy przeżyłam ???
AgaAga, dzięki, jeszcze tam nie zaglądałam. Na razie jest problem z przygotowaniem tej chemii i mama siedzi w CO godzinami. Ma brać 3 dni pod rząd.
Nie wiem, czy czytałyście blog Ani Gimlewicz "Rak nieborak". Ja trochę poczytałam już po jej odejściu. Ona miała raka żołądka, ale zanim to zdiagnozowano 6 czy 7 lat chodziła od lekarza do lekarza i mówiła, że źle się czuje i wszyscy ją zbywali, aż ktoś łaskawie dał jej skierowanie na kolonoskopię i tak się zaczęło, a potem już tylko z górki, niestety:((
Ja mam w rodzinie taką kuzynkę, która się od dłuższego czasu źle czuje, ale dla lekarzy to tylko hipochondryczka i tyle. Nawet badań nie chcą jej robić.
Jak słyszę w TV o profilaktyce, to mnie telepie...