Ostatnie odpowiedzi na forum
Czy Wy też macie taki problem z logowaniem? Czekam 15 minut, kręci się, kręci
Wtrąciłam swoje 3 grosze na forum raka piersi :)
Krysiu, jesteśmy z Tobą:))) Mnie opis niewiele mówi, ale jest szczegółowy, opisy mojej mamy to 3-4 zdania.
Ciekawe jak tam AgaAga, bo chyba jakoś teraz miała mieć decyzję o operacji.
A annamaria PETa.
Zmutowany gen BRCA1 odpowiada też za nowotwory innych części ciała. Ja również posiadam ten gen, 2 lata temu miałam raka jajnika. U nas (Kielce) przy tej mutacji najpierw namawiają na usunięcie jajników, bo to trudny do leczenia rak, a usunięcie jajników zmniejsza ryzyko raka piersi. Tak też zrobiła moja siostra i planują siostry cioteczne, bo u mnie w rodzinie dużo posiadaczek mutacji. Moja mama 2x po raku piersi, a teraz ma raka jajnika, siostra mamy zmarła na raka piersi, babcia na jajnika.
Gdybyś chciała pogadać, pisz na profilu, ja tu weszłam przypadkiem, na stałe jestem na forum raka jajnika.
Pozdrawiam.
Witaj jolanda:)
IZZ, na FB nie działam, podobnie jak nanie, dobrze mi tu.
Jasiu, mama miała karbo/taxol, potem gemzar, potem endoxan, znów karbo/taxol, a teraz jeszcze coś innego, ale nie caelyx
W mojej rodzinie od strony mamy prawie wszystkie dziewczyny mają BRCA1 spośród tych, które się badały, bo nie wszystkie chciały, ale ja pierwsza z tego pokolenia poszłam pod nóż. Ja mam synów, więc teraz wypada się modlić, żeby nie było wnuczki tylko wnuki, a szkoda. Wnuczka mogłaby dostać wiano:((((
Dzięki IZZ, że się odezwałaś. Czasem myślę o Tobie:)) jak sobie radzisz.
Chemia nieźle daje w d..., ale trzeba walczyć. Moja mama już po 4 rzucie, a nawet dostała 1 wlew 5 rzutu, ale źle zniosła i na razie jej odstawili. W każdym razie daje opór już prawie 3 lata.
Życzę Ci wielu lat - bez lęku:))
nana, gdzie się podziewasz? Przeniosłaś się na fejsa?:)
Cześć lusia, jasia i Limarri :)))
Krysia ostatnio pisała,że została babcią
U nas piękna pogoda, wybieram się na spacer, choć ostatnio coś sił nie mam i tylko patrzę, żeby się położyć.
Mam nadzieję, że więcej kobitek się odezwie, niedługo mamy 200 stronę:))
Osobiście jestem ciekawa, jak daje radę IZZ.
Cofnęłam się dziś w czasie, przejrzałam wpisy sprzed roku. Pisały tu wówczas: bodzia41, joanna51, anucha, lusia, evve, Mikra, Olka 75, mariamagdalena... ciekawe co u nich?
Nie wymieniłam tu dziewczyn, które częściej lub rzadziej tu zaglądają:))
Wszystkie pozdrawiam.
kasiorek,
wczoraj byłam u dentysty, długo czekałam, bo pani miała robione leczenie kanałowe, to jak wyszła, zapytałam, ile ją kosztowało. Powiedziała, że 200. Zapraszam więc do Polski B.:)))
nana,
moja karta też ma mały numer - czterocyfrowy, w rejestracji ciągle się upewniają, czy to nie pomyłka, bo wiadomo jakie numery ludzie mają - wielocyfrowe, a ja dość młoda jestem. Nawet moja mama ma większy, ale jej gdzieś po drodze zmienili. A ja pierwszy raz byłam na onkologii, jak miałam 20 lat, wtedy nie było CO, tylko przychodnia. A ja sobie coś tam w piersi namacałam. Wtedy, pamiętam, pani doktor mi powiedziała, że przed 30-tką rak piersi się nie zdarza. Dziś to śmiesznie brzmi.
Może moja karta też w archiwum?
Witam w Nowym Roku, już jestem. W Krynicy mało śniegu, tylko na stokach, a i moja kondycja kiepściutka :(( więc się nie najeździłam na nartach.
annamaria, tak już jest, że pacjent musi więcej wiedzieć niż lekarz.
Ja przed wyjazdem byłam u hematologa, czekałam na wizytę pół roku, a pani doktor lat może 26, więcej czasu poświęciła drukarce, która jej nie chciała wydrukować zlecenia, niż mnie. Dalej więc nic nie wiem. Acha, kazała brać wit. B6, ja jej na to, że mnie chyba nie wolno, a ona, że nic się nie stanie, jak trochę pobiorę. Skierowanie dała na badanie krwi, które jej zapobiegliwie już przyniosłam, ale DAŁA. Ot i cała wizyta, nie wspomnę, że czekałam pod drzwiami 3 godziny, w wcześniej w okienku 40 minut, bo zginęła moja karta i wydali mi zastępczą. Ciekawe czy się kiedykolwiek znajdzie, tam cała moja wieloletnia dokumentacja. Taki mają pierdolnik. Mojej mamie ciągle karta ginie i jeszcze jej każą szukać po gabinetach. Chociaż ma najgrubszą w całym CO i powinni trzymać pod ręką, bo onkologia to jej drugi dom. A.. brak słów!
nana, fajnie,że wszystko pomyślnie przebiega.
Krysia, gratulacje Babciu. Mój syn ma dopiero 20 lat, to nie wiem, kiedy mnie ubabciuje:) Jest jeszcze drugi młodszy, ale ten niech się lepiej uczy, a nie myśli o potomstwie:))
No i po świętach...
Jutro wyjeżdżam w góry, dlatego już dziś składam Wam życzenia noworoczne:
Szampańskiego Sylwestra, wiosny w sercu przez cały rok, spokoju, zapomnienia o chorobie i dolegliwościach, życzliwych ludzi wokół siebie.
Niech nadchodzący rok będzie dla Was doskonałą okazją do spełniania swoich marzeń, realizowania planów i sięgania po to, co do tej pory wydawało się Wam niemożliwe.
Nowy Rok to czwóreczka, wygodne krzesełko - siadajmy na nie i odpoczywajmy, 4 to niezły stopień w szkole, 4 miejsce to prawie podium, 4 strony świata, 4 kwartały, "cztery razy po dwa razy...", życie zaczyna się po 40-tce..., 4 to prawie 5:)) Chcę wierzyć, że ten rok będzie wspaniały:)) Błoga cisza i spokój.