Mama dwóch córeczek, ekonomistka w wolnych chwilach pianistka ;)
od 2017-04-18
ilość postów: 91
Mama dwóch córeczek, ekonomistka w wolnych chwilach pianistka ;)
Hej dziewczyny!
Dzięki za błyskawiczną odpowiedź o tym co to DILO. To w sumie wychodzi na to, że to dobrze, że szybciej.
U mnie postanowione. Sukienka wyprasowana, siostra kupiła mi dzisiaj piękny złoty naszyjnik z wisiorkiem - taki prezent urodzinowy przed urodzinami żeby zachęcić mnie do udziału w imprezie. Pasuje do kiecki idealnie. Dzieci wyszykowane. Mąż co prawda jeszcze w drodze z Francji ale już co raz bliżej. Córka poćwiczyła na saksofonie wszystkie weselne przyśpiewki i będziemy robić SHOW w rodzinie. W sumie jestem trochę ciekawa jak wygląda cała rodzinka. Oprócz spotykania się raz do roku na wszystkich świętych nie ma innych okazji do takich spotkań. A z częścią rodziny nie widziałam się nawet od mojej komunii - chodzi mi np. o moją matkę chrzestną. Będzie się działo.
Emilyemily trzymam kciuki za Ciebie i Twoje starania o dzidziusia. Mam nadzieję, że nie znajdą u Ciebie żadnego HPV a cytologia wyjdzie miodzio.
Kochane znikam na cały weekend i może odezwę się już we wtorek po wizycie. A wam wszystkim życzę spokojnej nocy i udanego weekendu.
Trzymajcie się.
Hej dziewczynki.
Kaa zaintrygowałaś mnie teraz. Słuchaj jak zadzwoniłam we wtorek to ta cała sekretarka powiedziała mi coś takiego: "a czemu pani dzwoni? przecież to my miałyśmy do pani zadzwonić przecież ma pani założoną kartę d..... coś tam coś tam " nic nie zrozumiałam ona powtórzyła a ja znów nie zrozumiałam co ona do mnie mówi jaką kartę? DILO? Co to znaczy? Ale mi teraz ćwieka zabiłaś.
Kurde już nie pamiętam co to było. Jakiś wspierający Pan miał bardzo bardzo, chorego ojca. Jego ojciec był chyba po operacji i w domu jego stan się pogarszał. Miał duże kłopoty i tam wspierałaś go i opisywałaś problemy męża. To było gdzieś w okolicy lipca naprawdę nie powiem Ci gdzie to dokładnie było. A po za tym trafiłam tam w środku nocy o 2giej czy 3ciej. Zaczytałam się i zapamiętałam Twój nick i zdjęcie. Nagle patrzę a Ty u nas. Super! Fajnie, że jesteś.
Cześć dziewczyny!
Po pierwsze Dona77 z tym moim dostawaniem po głowie a propos osobistych problemów z mężem było tak, że ja w pewnym momencie się zagalopowałam. Tak mnie ta cała sytuacja z CINami rozłożyła na łopatki, że i z mężem nie dawałam sobie rady i oczekiwałam mega wsparcia a go nie było. Teraz z perspektywy czasu wiem, że dla niego to również był szok. A czy w rzeczy samej dostałam po głowie...? Hmm...jedna z dziewczyn napisała, że to chyba nie forum dla tego typu wątków ale wcale jej się nie dziwiłam - miała rację. Jednak pozostałe dziewczyny znów obróciły kota ogonem na moją korzyść hihihi i powiedziały, że dlaczego nie mamy rozmawiać o wszystkim w końcu to nasza sprawa, nasze życie nasz czas "stracony" na czytanie o czyichś kłopotach. Jak ktoś nie chce niech nie czyta. Także ja również z chęcią wesprę inne dziewczynki jeśli napiszą o swoich innych, ludzkich problemach.
Z czasem Kaa i Jezyk321 zaczęły pisać do mnie na priv i wówczas moje małżeńskie problemy zrzuciłam na obie bidulki. Po kilku poradach i wskazówkach udało się dojść do porozumienia. Teraz jest wszystko w miarę poukładane. Jakoś razem brniemy przez to wszystko.
Agnieszka76 jest naprawdę doświadczona i porady od niej czy słowa pocieszenia działają jak miodzio na moje stargane nerwy. Ja też jestem zdania że Agnieszka76 nie ma się z czego tłumaczyć. Szkoda, że to ona dostała po głowie za bycie miłą i wspierającą.
Ilka ja Ciebie też darzę sympatią. Bardzo zależy mi na tym abyś i Ty miała wszystko co najlepsze abyś przede wszystkim była zdrowa jak ryba. Życzę tego nam wszystkim i wszystkie darzę szacunkiem.
Sierotka to co Ty przeszłaś to też droga przez mękę, swego czasu czytałam Twoje wpisy na innym forum. Jesteś bardzo mądra i wytrwała. Twoje doświadczenie jest bardzo duże i pomocne.
I teraz najważniejsze Katarzyna1988 mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku z Twoja dzidzią. Badania pewnie zdejmą Ci z serca ciężar niepewności. Czekaj spokojnie na prenatalne to już za tydzień. Hihi śmiesznie to brzmi "już za tydzień" a ja do wtorku nie wiem jak wytrzymam...to się chyba nazywa hipokryzja ;) Będę na pewno trzymała za Ciebie i maleństwo kciuki. Tak sobie pogadałam wczoraj z mężem o tym, że nie mamy kasy, zdrowia domu na wsi, same problemy z sąsiadami - przynajmniej te dzieciaki są cudowne, pocieszne i to jest najważniejsze. Trzeba się cieszyć z tego co mamy.
Koniec wywodu! Ściskam wszystkie.
Hej dziewczyny. Sierotka Kaa Ilka Agnieszka76 i wszystkie inne pocieszycielki słuchajcie...jako że ponad dwa lata karmiłam to nie piłam alkoholu. Od maja jak odstawiłam córkę to może wypiłam piwko czy dwa na urlopie. Czuję że ta sobota należy do mnie. Schleje się a co! A tak na poważnie to jeszcze nie wiem czy pojadę jakoś tak kicham od kilku godzin. Dzieci zaczęły kaszleć więc nie wygląda to ciekawie.
Aha i tak to wszystko mnie wkurzyło z tymi wynikami, że mam już umówioną wizytę do mojego pierwszego, najpierwszejszego lekarza, który to dokładnie rok temu wybadał mi to dziadostwo. Czyli we wtorek happy birthday u onkologa a w poniedziałek 25 mam konsultacje.
Czasami wciąż nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. Jak dziś pamiętam, że jadłam tort urodzinowy z mamą i siostrą i na raz zaczęły dzwonić telefony i mój i siostry. Okazało się, że zadzwoniły do nas obu pielęgniarki z moimi wynikami cytologicznymi bo moja siostra była podana jako osoba do kontaktu a do mnie rzekomo nie mogły się wcześniej dodzwonić. Skonczylysmy rozmawiać i popatrzyliśmy się na siebie ze zdziwieniem i jakimś takim rozbawieniem.... sama nie wiem. A potem to już nikomu nie było do śmiechu. I tak minął mój ostatni rok.
A jeśli chodzi o ten durnowaty konflikt to cieszę się, że wszystko zostało wyjaśnione bo czułam się winna, że rozpętał wszystko mój post o niezbyt powściągliwej pani sekretarce. Uwielbiam was dziewczyny.
P.S. I już mi się nie chce jechać w sobotę na żadne żelazne gody dziadków!
Hej dziewczyny.
Teraz to ja już jestem i wściekła i zasmucona totalnie. Raczej nie ma mowy o tym, iż wyniki które mam dostać będą dobre. Wedle polecania pani sekretarki czy siostry przełożonej oddziału ginekologicznego (nie wiem kto to dokładnie odebrał mój telefon we wtorek) - miałam zadzwonić dzisiaj i potwierdzić jutrzejszą wizytę i umówić konkretną godzinę. Dzwonię dzisiaj o 12:00 a ona mi mówi, że tak tak wyniki są lecz nie dostanę ich jutro!!!!!!!! OSZALEJĘ! Mam przyjechać we wtorek na 7:30 do szpitala na oddział ginekologii i tam mam dostać wyniki od onkologa. No to super. Wcześniej miał to być ordynator teraz już onkolog. Po prostu same dobre wieści. Najlepsze jest to, że wtorek to 19.09. czyli moje urodziny. Nie tak miało być ;(
Hej kochane. Właśnie po to tu przyszłam żeby móc trzymać się z Wami - na dobre i na złe. Aga mnie pociesza i trzyma kciuki z resztą nie ona jedna. Tak samo ja wypisuje do każdej, że na pewno wszystko się ułoży, jednej zajmie więcej czasu dojście do zdrowia innej nieco mniej. Jednak wszystkie weszlysmy tu pierwszy raz zapłakane, załamane i przestraszone. Ciepłe słowa od każdej z was w trudnych dniach (a to z mężem był kryzys, a to z samopoczuciem, innym razem lekarz był nie do końca w porządku) niejednokrotnie suszyły mi policzki od łez. Więc nie chcę aby jeden incydent i niezbyt profesjonalne zachowanie siostry z oddziału ginekologii w Nowej Soli wszystko zaprzepaścilo. Moze miała ciężki dzień. Może wypeplala za dużo i za szybko? Pal licho. Dziękuję wam kochane za to że tak bardzo przejelyscie się ta sytuacją i mam wrażenie, że częściowo mój stres przeszedł na każdą z was i jest mi dużo lżej. Dziękuję za życzenia! :*
P.s. A mój nick jest ze mna od szkoły podstawowej od 6 klasy. Jeden kolega powiedział, że skoro mam na imię Marzena a marzenie to dream to ja muszę być Dreama. I tak już zostało. Miłej nocy kochane już jutro czwartek.
Hej dziewczyny. Każda z was ma rację. Już raz spakowałam manatki i pojechałam MÓJ wynik, przejechałam jedyne 75km w jedną stronę i wyniku nie dostałam bo nie było lekarza. Tym razem w ogóle rozmowa była dziwna siostra powiedziała tak: " a czemu Pani dzwoni? Przecież to my mamy zaznaczone żeby do Pani zadzwonić?" Hello? Moja wina, że nie zadzwoniły? Poczekam do tego piątku i zobaczymy jak będzie. Staram się być dobrej myśli. Sąsiedzi z każdej strony dodają mi codziennie tyle adrenaliny, że czasami jestem w stanie zapomnieć o tym wszystkim. W sobotę mam 65 lecie u dziadków - drugi ślub i wesele na żelazne gody. Zjedzie się cała rodzina i już widzę te spojrzenia i słyszę te pytania o zdrowie. Od elektronizacji w czerwcu do dziś schudłam 6kg bez żadnego wysiłku i diety. Pobyt dwukrotnie w szpitalu zrobił swoje. W maju odstawiłam córkę od piersi i czekałam na wzrost wagi a tu zupełne zaskoczenie. Wyglądam jak cień mnie. Wczoraj ciśnienie tak mnie trzymało cały dzień miałam 150/90 tętno 110. Jestem niskociśnieniowcem i mój ideał to 110/70 więc bardzo źle się czułam. Ehh aby do piątku. Pozdrawiam was kochane!