Mama dwóch córeczek, ekonomistka w wolnych chwilach pianistka ;)
od 2017-04-18
ilość postów: 91
Mama dwóch córeczek, ekonomistka w wolnych chwilach pianistka ;)
Hej dziewczynki!
Cześć Doreczka1207 dobrze, że do nas trafiłaś. Na pewno znajdziesz tu odpowiedzi na wiele pytań, niemniej jednak każdy przypadek się od siebie różni i pewnie będą różnice pomiędzy reakcją jednego organizmu a drugiego.
Ja zaczęłam swoją "przygodę" z CINami rok temu. Zaczęło się od złej cytologii. Potem była kolposkopia z wycinkami wynik CIN III/HSIL i na koniec jeszcze test na HPV i wyszło wysokoonkogenne typ 16! Mój lekarz skierował mnie na konizację jednak w szpitalu po półtorej miesiąca czekania zbadał mnie zespół lekarzy tuż przed operacją i zadecydowano, że konizacja jest zbędna i wystarczy elektronizacja LEEP-LOOP.
Miałam znieczulenie ogólne i zabieg trwał do pół godziny. Ze szpitala miałam wyjść tego samego dnia po południu, jednak znieczulenie źle zniosłam i wymiotowałam cały dzień. Na wieczór leżałam pod kroplówką. W dniu następnym wyszłam. Jeśli chodzi o samopoczucie w domu do było w porządku. Tzn. lekko bolało podbrzusze i były lekkie plamienia taką pomarańczowo-brązową wydzieliną i trwało to około 10 dni. Potem miałam istny potop, bardzo duże plamienia. W sumie od dnia zabiegu krwawiłam około 3 tygodnie. Po elektronizacji miesiączki mi się zrobiły bardzo obfite.
Wynik elektronizacji LEEP był fatalny i jednak 28.08. znów trafiłam do szpitala tym razem na konizację (tak jak tego chciał mój lekarz już w marcu - ale cóż...) wyniki po dwóch tygodniach - zmiana wycięta w całości, teraz tylko co trzy miesiące konsultacja onkologiczna i cytologia z kolposkopią. Jeśli chodzi o konizację to w szpitalu spędziłam już 4 dni lecz nie będę Ci teraz o tym pisać bo może u Ciebie skończy się na elektronizacji.
Nie możesz też do końca sugerować się moim przypadkiem, gdyż za chwilę odezwą się Dziewczynki, które po elektronizacji wskoczyły w samochód i zapomniały, że w ogóle coś im tam robiono. Niektóre miały znieczulenie miejscowe inne ogólne tak jak ja. Z tego co pamiętam większość dziewczyn jeszcze tego samego dnia wychodziła do domku tylko ja taka niedorajda!
Pozdrawiam wszystkie i jak możecie odpowiedzcie mi na mój poprzedni post. Całuje was!😗
Hej dziewczynki.
Mam pytanie. W zeszły poniedziałek miałam wizytę na kasę chorych u mojego pierwszego gina, który to w ogóle rozpoczął moją "przygodę" z CINami. Powiedział, że wszystko jest ok i że w listopadzie pierwsza cytologia i kolposkopia (kontrolne). Jutro mam wizytę u gin/onkologa na kasę chorych i on pewnie też mi zleci cytologię wkrótce. Mój gin z Zielonej wie, że jutro mam onkologa w Nowej Soli powiedzcie mi czy tak można? Tzn. czy ktoś się do mnie nie przyczepi, że robię sobie cytologię to u jednego to u drugiego na kasę chorych? Onkolog z Nowej Soli nie wie, że ja chodzę do swojego pierwszego ginekologa z Zielonej. Nie pytał a ja się nie chwaliłam. Zastanawiam się czy mój pesel tu i tam widoczny nie będzie potem generował jakichś podwojonych kosztów...? Powiedzcie czy wy też chodzicie do dwóch różnych przychodni publicznych na kasę?
Tymczasem kończy się weekend. Od jutra znów zapiernicz z dzieciakami. Tydzień temu zapisałam starszą na zajęcia plastyczne i gimnastykę więc razem ze szkołą muzyczną mamy 5 dni w tygodniu czas zagospodarowany. Córka może i da radę ale czy mi się chce ją tak wszędzie wozić...wątpliwa sprawa hahaha 😂
Pozdrawiam wszystkie chore i zdrowe i czekam na jakieś dobre wieści.😍
Hej dziewczyny!
Nasze forum ucichło. Wszystkie łączymy się w bólu z naszą kochaną Jezyk321. Trzymamy kciuki za Ciebie kochana i za Twoją rodzinę.
Hej dziewczyny.
Dzisiaj byłam w moją córką u pediatry bo zachorowało się jej i pokazałam mu mój wynik histopato z konizacji. Powiedział, żebym zapytała swojego gina co on sądzi o zaszczepieniu się przeciwko HPV bo skoro mam typ 16 to przecież mogę zaszczepić się przeciwko 18 i innym. Dodatkowo powiedział, że powinnam zaszczepić jeszcze moją córkę bo kończy w grudniu 10 lat i że koszt jednej dawki to 150zł a potrzebuje 3.
Tak się złożyło, że na 10:30 miałam wizytę u mojego lekarza w Zielonej Górze i zapytałam go o wszystko. Powiedział, że nie ma wskazań dla mnie to zaszczepienia, że wręcz nie powinnam a że córkę to o wiele za wcześnie na zaszczepienie. Może jak skończy 12 lat. Zdziwiłam się bo nawet ostatnio w tv mówili, żeby szczepić dziewczynki od 9 roku życia.
Ponadto u mnie wszystko jeszcze się goi. Szwy jeszcze do końca nie wypadły, nie rozpuściły się, lekarz zapisał mi jakiś lek na obfite miesiączki i powiedział, że jak chcę mogę iść na basen i zacząć żyć normalnie. W listopadzie mam mieć cytologię i kolposkopię.
Aha i jeszcze zapytałam go czy mogę sobie zrobić test na HPV i powiedział, że do tego testu też nie ma żadnych wskazań i że nie zrobi mi go bo mam wszystko co złe już wycięte. A to czy HPV jest czy już go nie ma niczego nie zmienia.
Jezyk321 nic już nie powiem bo i tak nie mam słów odpowiednich na tragedię, która się spotkała. Modlę się za Ciebie i Twoją duszyczkę.😍
O mój Boże Jezyk321 tak strasznie mi przykro. To po prostu jakiś koszmar. Trzymaj się jakoś. Niech Twój aniołek spoczywa w pokoju ;( ;( ;( ;( ;(
Hej dziewczynki!
Jezyk321 chłopak 4160? O matko kawał chłopa. Gratuluję mamusiu! Moje obie córki miały po 3500 i też siłami natury a myślałam, że umrę a tu taki GIGANT! No nieźle! Życzę zdrówka i dużo spokoju.
Anusia662 cieszę się, że wszystko poszło w dobrym kierunku. Czujesz się dobrze, miałaś trochę śmiechu na rozładowanie sytuacji. Jeszcze tylko odbierzesz dobry wynik za 2 tygodnie i wszystko znów będzie w porządku. Wątek ścierki też mnie rozbawił ja od razu pomyślałam, że to mógł być cewnik tak jak u mnie a tu ścierka ha ha ha ha.
Patka180392 po konizacji od razu do domu? No to też dla mnie fenomen. Ja po elektronizacji dosłownie wymiotowałam cały dzień i już myślałam, że zwymiotuję żołądek a po konizacji to w ogóle mdlałam i w szpitalu aż 4 dni leżałam.
Także kochane dziewczynki jak to mówi nasza kochana Kaa co szpital to inne metody, inne procedury i co organizm to inna reakcja. Nigdy nie wiadomo jak się będziemy czuły lecz poczytać o przypadku każdej z nas warto aby się móc przygotować psychicznie co może się nam przytrafić.
U mnie już co raz lepiej. Krwawienia ustąpiły. Ból brzucha to już historia. Nie czuję żadnych ograniczeń, mogłabym spokojnie iść na basen gdybym tylko na wypisie nie miała napisane, że nie mogę przez 4 do 6 tygodni.
Natomiast kochane moje powrócił mój dawny mężuś. Co to znaczy...? Dla części z was będzie to jasne bo piszemy na priv a dla tych co nie wiedzą wyjaśnię krótko. Otóż jak było "tak sobie" to mój luby nie wiedział, którędy do domu i po tygodniu w trasie nawet do domu nie zajeżdżał tylko z kolegami całe weekendy, dnie noce spędzał a ja sama w domu z dwójką dzieci. Potem jak robiło się co raz gorzej i wyniki leciały na łeb na szyję CIN II, CIN III potem HSIL to mąż się przestraszył i miałam kilka miesięcy spokoju. Teraz wynik "zmiana usunięta w całości" i jest po gościu. Znów się zaczęło i nie ważne, że we wtorek jak był w trasie miałam urodziny, łudziłam się, że ten weekend spędzimy we dwoje, uczcimy dobry hitopato. Oj głupia ja. Cóż wolał pojechać gdzie indziej. Ehh...życie.
Pozdrawiam was i ściskam wszystkie. Jezyk321 ucałuj ode mnie tego słodkiego bobasa.
P.S.Swoją drogą to mega super, że jest takie forum i że w całej Polsce i nie tylko (myślę tu o Taszy) czekają kobietki na wieści od innych kobietkek. Cyklicznie wchodzą na faqrak aby dowiedzieć się co u której słychać, pocieszyć, operniczyć jak trzeba, pogonić do lekarza lub po prostu być myślami i trzymać kciuki.
LOVE😍
Hej dziewczyny!
Anusia662 jak tam pierwszy poranek w szpitalu? Pobudka o 6? Cisnionko i temperatura zmierzone? Powiedz bo nurtuje mnie jedno pytanie masz tv na sali? Ja nie miałam hihihi. Na szczęście miałam swoją toaletę i świetne dwie babeczki na sali. Jeśli chodzi o sam zabieg to mój trwał godzinę. Też miałam ogólne i rurkę do intubacji. Tak jak pisałam tuż po konizacji czułam się w porządku. Nie wymiotowałam tym razem tak jak po elektronizacji. Tylko cewnik mnie denerwował i byłam bardzo słaba. Ja ogólnie spędziłam 4 dni w szpitalu. W sumie wypuściłby mnie wcześniej o jeden dzień gdybym się uparła - ale nie chciałam. Wiedziałam co będzie w domu. Dzieci mnie obskocza, mała będzie chciała na ręce, odkurzacz, zlew pełen naczyń itd itd. Wolałam poleżeć jeden dzień dłużej. Jeśli natomiast chodzi o krwawienie to nadal je mam. Zabieg był 28.08 a ja nadal się męczę z podpaskami i wkładkami. W tamtym tygodniu była istna masakra, potop biblijny normalnie. Na 65leciu dziadków co chwilę w toalecie sprawdzałam jak się sprawy mają. Ten tydzień spokojniejszy ale bez szału nadal mam podpaskę. Mam nadzieję że w poniedziałek już to się skończy bo mam wizytę u mojego najpierwszejszego gina.
Anusia662 trzymam mocno kciuki za twój dzisiejszy zabieg i oczywiście za wyniki. Na pewno wszystko pójdzie jak z platka. Ściskam!
Hej dziewczynki!
Emilyemily jak do tej pory nie musiałam płacić za badania. Cytologię i hpv zrobił mi mój lekarz ginekolog z Zielonej Góry do którego chodzę od 4 lat na kasę chorych. Jak poszłam na którąś z rzędu konsultację do innego lekarza (byłego ordynatora szpitala w Zielonej Górze) to powiedział coś takiego: "o widzę, że Pani lekarz nie oszczędza pieniędzy z NFZtu i robi Pani drogie badania". Nie wiedziałam wtedy ile kosztuje HPV. Dzisiaj onkolog z Nowej Soli powiedział, że zrobi mi test na hpv ale to będzie odpłatnie i wyniesie około 250zł, ale dokładnie ile to mi nie powie bo nie pamięta. Także chyba nie są najdroższe te Twoje badania. Trzymam kciuki aby wyniki były dobre.
Agnieszka76 pewnie masz rację i nie dałoby się przyspieszyć tej wspaniałej wiadomości jaką dostałam dopiero dzisiaj. Nie wiem może ten onkolog miał urlop, czy może była długa kolejka kobitek takich jak ja - jak wiemy po naszym forum jest nas mnóstwo więc może przede mną były dziesiątki czekających jak ja....
Dobra kładę się bo muszę odespać zeszłą noc....chyba zasnę dzisiaj susząc zęby ze szczęścia!
Hej dziewczynki!
Widzę teraz ilu z was nie wymieniłam w podziękowaniach. Przepraszam i DZIĘKUJĘ! Jest nas całe mnóstwo i mam nadzieję, że każdej po kolei się poszczęści i będzie mogła odetchnąć z ulgą tak jak ja dzisiaj.
Jeszcze do końca nie mogę w to uwierzyć. Zdradzę Wam, że wczoraj około 22:30 postanowiłam już położyć się spać (z uwagi na to że wstawałam dzisiaj o 05:50) i za cholerę nie mogłam zasnąć. Aż do wczoraj nie dopuszczałam do siebie tych najgorszych myśli o raku - ale wczoraj wyobraźnia sprawiała mi figle. Myślałam...a co jak będę potrzebowała chemii...? A jeśli mi wszystko wytną i będę przedwcześnie przekwitać, brać hormony itd? Naprawdę miałam takiego stracha. Wszystko musiałoby się zmienić. Mąż musiałby zmienić pracę, nie miałabym sił na zajmowanie się dziećmi...
A tu taka niespodzianka! Cudna wiadomość. 😂
Wiecie co jest okrutne? Na wyniku histopatologicznym jest data zbadania wycinka 05.09. a data odebrania go przez ordynatora szpitala w Nowej Soli to 06.09! 😬 Nikt mnie nie powiadomił, że wyniki już są. Sama zadzwoniłam dopiero 2 tyg po konizacji 12.09. i dostałam je dopiero 19.09. - 13 dni wcześniej mogłam już spać spokojnie a tu takie nerwy. Każdy dzień to katorga. Niby bawiłam się z małą ale byłam jakaś nieobecna. Zawsze "coś" chodziło mi po głowie. Ehh....z tym Ilka miała rację. Wiadomo - warto było poczekać na takie wieści lecz o ile mniej łez, o ile mniej siwych włosów byłoby na mojej głowie gdyby ktoś się zlitował i zadzwonił wcześniej. Mogliby to na przyszłość zmienić i nie torturować w ten sposób innych pacjentek. Mam zamiar 02.10. zapytać mojego onkologa dlaczego tak to zostało przeciągnięte w czasie.
A teraz cóż idę usypiać małą. Mam zamiar spokojnie zasnąć dzisiejszej nocy. Nie wiem jakich użyć jeszcze słów Moje Kochane aby Wam podziękować za wsparcie. Wiem jedno, gdybym nie trafiła tu w kwietniu to te 5 miesięcy byłyby dla mnie nie do zniesienia. Czas, który mi poświeciłyście, czas oczekiwania na wyniki innych dziewczyn, dobre wieści od niektórych sprawiły, że udało się przetrwać. UDAŁO SIĘ!!!😍
Hej dziewczynki!
Sobotnia impreza udana w 100%. Rodzinka, wesoła i nawet niepytająca za często o samopoczucie, taktowna - rytmicznie polewająca wódeczkę do kieliszeczka 😁 a że dawno nie piłam to wystarczyły mi 3 szt. i już miałam dobry humorek. Około północy byliśmy w domu ze względu na młodszą córkę ale i tak było super.
Przechodząc do meritum mojego wpisu...wracając ze szpitala w Nowej Soli przez całą 75km drogę zastanawiałam się jak Wam to napisać. Jakich słów użyć żeby było odpowiednio radośnie. Więc po prostu wkleję zdjęcie...
Czyli mam i swoją kartę DILO a na niej swój upragniony krzyżyk. Teraz tylko kontrola - pierwsza 02.10. a potem już co 3 miesiące. Cóż mogę więcej napisać...dziękuję kaa, agnieszka76, jezyk321, Emilyemily, Katarzyna1988, agadomini, ilka, Dona77, sierotka, anusia662 (- Tobie z całego serca życzę powodzenia w piątek, masz moje kciuki), wszystkim których nie wymieniłam dziękuję!!!! Dziękuję Taszka moja kochana. Nie opuszczę was i nadal będę pisać swoje długaśne posty! 😍