Rak tarczycy

15 lat temu
Mam 36 lat. Problemy z moją tarczycą zaczęły się w wieku ok. 12 lat kiedy to, miał miejsce wybuch w Czarnobylu. Natomiast rok temu zdiagnozowano u mnie raka tarczycy. Wyszło całkiem przypadkowo. Po urodzeniu drugiego dziecka postanowiłam zrobić porządek z moją tarczycą tylko dlatego, ze moja szyja była gruba. Wyniki TSH miałam w normie, FT3 i FT4 także. Był też guz, ten złośliwy guz. Na moje szczęście miał 6 mm. Jestem po wycięciu całej tarczycy i po jodzie radioaktywnym. Nie mam komórek rakowych. Na życie patrze inaczej, dostrzegam to - czego nie widziałam wcześniej.
13033 odpowiedzi:
  • 9 lat temu
    Zaskoczona a jak u ciebie teraz sprawy sie maja? Musialas byc operowana czy farmakologicznie cos ci podali na zmniejszenie?
  • 9 lat temu
    Na rowniez :)
  • Dziękuję Pleban :)
  • 9 lat temu
    To może ja, dla wlania otuchy w Wasze serca opiszę pokrótce swoje spotkanie z "rakiem nieborakiem" jak to podsumował lekarz. Step by step. ok.12.11.2015 -podczas standardowego USG (mam, a może miałem Hashimoto) lekarz stwierdza niewielki guzek i dla świętego spokoju zaleca biopsję. ok. 18.11.2015 odbieram biopsję gdzie okazuje się, że mam raka (tu mój "święty spokój" nieco się zaburza, a nogi stają się cokolwiek cięższe) Następnego dnia zgłaszam się do Szpitala Gdynia Redłowo i mam ustalony czas na przybycie do nich na 25.11.2015 r. Przy okazji robią mi badania i nakazują założenie karty DILO. 25.11.2015 na miękkich nogach zgłaszam się na Izbę Przyjąć Oddziału Onkologicznego w Gdyni (budynek 5). I tu - UWAGA - oddział oddany rok temu. Żona moja podsumowała: "Jednak Leśna Góra istnieje". To był mój pierwszy szpital gdzie leżałem, więc nie miałem porównania. 26.11.2015 operacja, w szpitali mogłem spędzić 3 dni (standard) ale przez problemy z wapnem leżę 9 dni (problemy do dzisiaj) Poza tym żadnych innych komplikacji (mogło być lepiej ale też gorzej, więc cieszę się z tego, co mam). Przy wypisie zastrzyki na 30 dni (dziękuję żonie za wykonanie zadania). Od początku stycznia wracam do pracy na tydzień, żeby wrócić do "normalnego życia". 10.01.2016 zgłaszam się na oddział do Zgierza. Jako, że nie brałem eutyroxu zaledwie dwa dni to na powitanie pobranie krwi i zastrzyk w doopę, kolejny dzień to samo i podanie piguły diagnostycznej. W międzyczasie pobieżne zapoznanie się z infrastrukturą i już mam pewność, że ten oddział ma więcej niż rok :). Kolejny dzień badanie (scyntograficzne) góry i wychodzi, że czysto. Pani doktor delikatnie studzi mój entuzjazm, ale w sumie mówi, że może być dobrze. Zamiast jodu leczniczego dostaję kolejną pigułę diagnostyczną i dalej czekam 3 dni w normalnej sali. Kolejne dni podobne do siebie, poranne kłucie i nuda przez resztę dnia. 15.11.2016 - rano pobudka i dowiaduję się, że badanie mam jako przedostatni. Wiadomo, jak człowiek ma za dużo czasu to się zaczyna zastanawiać nad wszystkimi głupotami wyczytanymi na przeróżnych portalach, które każą porzucić leczenie i zacząć rzuć podeszwy ze znoszonych Relaxów i popijać wodą z sodą. Potem spotykasz ludzi (może jednego), którzy mieli jod podawany po raz 6 i już wiesz, że ty również będziesz miał to samo. Ufffff...... w końcu badanie i 30-40 minut leżysz na łóżku, a nad tobą przesuwa się maszyna. Na koniec dostaję papier ze zczytanym ciałem i mam go zanieść do p. doktor. Rzut oka na wydruk, a tam pełno ciemniejszych punktów na całym ciele. Z wrodzonym pesymizmem i przekonaniem, że oto jestem cały "zaatakowany" idę jak na ścięcie. Nie zastaję doktorki, więc zostawiam papier i idę poużalać się nad sobą do pokoju. Po kwadransie wchodzi Pani Doktor i informuje mnie, że coś tam świecą kikuty po wyciętej tarczycy, ale to norma. Poza tym dla nich jestem już ZDROWY i nie muszę ich na żadne kontrole odwiedzać. Przepisuje zwiększony euthyrox (150), a do tego kontrole (USG i sprawdzanie poziomu jakiegoś hormonu "znacznika") co pół roku przez pięć lat. No i spakowałem się, podziękowałem wszystkim, wsiadłem do samochodu i ruszyłem. Po kilkudziesięciu kilometrach zatrzymałem i poryczałem jak dziecko kiedy do mnie dotarło, zeszły stresy o byt rodziny, o niepewność, o lęki, które kryłem przed rodziną i znajomymi udając twardziela. Mimo, że od wykrycia tego cholernego raka minęły dwa miesiące przeżyłem więcej emocji niż przez połowę mojego 40-letniego życia. Jednego się nauczyłem, lęki powodowane niewiedzą i czarnowidztwem są najgorsze. Życzę Wam wszystkim optymizmu oraz tego, abyście mogły wpaść teraz w taki błogostan jak ja obecnie (trochę promili mi to ułatwiło). Postanowiłem to napisać, abyście sobie moi drodzy uświadomili (zwłaszcza Ci, co są na początku "walki"), że wszystko będzie dobrze, a Waszym największym wrogiem są własne lęki. Pozdrawiam serdecznie i trzymam za Was kciuki !
  • 9 lat temu
    Kasiazrozpaczona jak pisze Dagmara89 węzły mogą być powiększone od czego innego, nie ma co się nadto zamartwiać. Będzie dobrze Dagmara89 ja miałam guzek widoczny nawet gołym okiem, umieszczony centralnie , w ciesni, tak jak u Ciebie to była taka twarda kulka jakby przyklejona do końcówki krtani. Przez bardzo długie lata tam tkwił i nie dawał żadnych objawów, a wyniki tarczycy zostały mi zrobione dopiero po wielu, wielu tatach, jak zaczął się powiększać były książkowe. Pamiętaj,że nie każdy guzek musi być rakiem. Ciesz się,że masz szybko wizytę , najgorszy jest chyba czas oczekiwania i niewiedza.
  • 9 lat temu
    Kasiazrozpaczona a nie masz grypki bolu ani innych objawow ? A moze po prostu sobie wmawiasz ? Ja dzis rano jak sie obudzilam sie i wmwialam sobie ze ciezko mi sline przelknac hehe....albo ze cos mi staje w gardle a przedtem nawet by mi to do glowy nie przyszlo :)
  • Dagmara ja mam wyniki hormonów krwi idealne a guzy są :( Wydaje mi się że mi sie powiększył węzeł chłonny przy obojczyku masakra,pewnie mam raka bo tak z nikąd :(
  • 9 lat temu
    Ja mieszkam w Belgii, tutaj bede sie tez leczyla jesli cos znajda. Dosc szybko dostalam wizyte u endo bo zadzwonilam wczoraj i juz na poniedzialek mialam miejsce wiec to plus, mam nadzieje, ze szybko dostane wyniki jakie one by nie byly. Moja corcia ma 18m bedac z nia w ciazy tarczyca byla wporzadku pod wzgledem hormonow. Ale wiem ze jesli ma.sie guzki na tarczycy nie zawsze to oznacza ze sie ma niedoczynnosc badz nadczynnosc. A ten guzik mam.na samym srodku tarczycy tak jakby po srodku krtani, taka kulke. Nie widoczna w lustrze, jedynie przy polukaniu tak jakby sie unosila, za to bardzo dobrze wyczuwalna.
  • Dagmara 89,ja mam 6 latke która śpi ze mną, i jest w sumie uzależniona od mamusi,każda mama w takich chwilach myśli a co jeśli, moja młoda ma luszczyce i problemy z sercem,musze to przejść dla niej.Ja dopóki nie trafiłam do endokrynolożki to płakałam non stop po usg w szpitalu zalamalam się babki tam mnie zdolowały,jak powiedzialam to Pani doktor,zrobiła usg i powiedziała że tamta na usg raczej ma pojęcie ogólne i mam się nie martwić, jej usg wyszło zupelnie inaczej,lepiej na szczęście, wiem że ci ciężko ale dasz radę, jak ja dałam to każdy da radę, jestem panikara...teraz martwie sie konsultacją ale chce zeby mi to wycieli i wyleczyli co by to nie było... Napisz jak możesz po wizycie,ja byłam w Poznaniu u bardzo kompetentnej pani doktor.
  • 9 lat temu
    Kasiula17 dziękuje. A kto mnie zmotywował?? Oczywiście że Ty i za to dziękuje :) mam nadzieje że Cię przegonie z kg ;) Asica jak są efekty to aż chce sie więcej ;) Dagmara89 nie nakręcaj sie nie potrzebnie. Poczekaj na wizytę u lekarza. Z tego co zrozumiałam nie miałaś jeszcze usg? Swojej szyi nie dotykam bo mam takie schizy przez tego węzła że wszędzie wyczuwam guzki ;)


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat