Mostu - dziękuję bardzo za wskazówki. Liczę na to, że lekarz mi wszystko powie, ale jestem z tych dociekliwych co na wizytę wola być już trochę przygotowani :-D Czasem to utrudnia życie hehe
Nie wiem czy jestem jakąś psychopatka czy co ale odkąd mam wyniki - czyli od wczoraj - jestem jakoś dziwnie spokojna i z niecierpliwieniem czekam na operacje, żeby jak najszybciej zamknąć ten temat. Kurde, nie mam czasu chorować!
Prawdopodobnie dostaniesz od swojego lekarza listę rzeczy które powinnaś wziąć do szpitala. Ja żałuję, że nie wziąłem takiej poduszki podróżnej jak w samolotach, bo po operacji ciężko jest ruszać głową i się podnosić z łóżka. Co do słomki, to raczej nie będzie potrzebna, bo tylko w dzień operacji nie możesz jeść, a od następnego dają już normalne, twarde jedzenie. Nie ma tutaj żadnej diety płynnej, ze względu na to, że nie ma żadnej ingerencji w przełyk który jest schowany za tchawicą. Jedyny problem z jedzeniem wynika z bólu związanego z przelykaniem, ale po operacji boli nawet przełykanie śliny(ze względu na ruchomość podrażnionej tchawicy) dlatego nieistotne czy będziesz jeść płynne, czy twarde. Oprócz tego zaopatrz się w słuchawki/dobrą książkę, bo nie zawsze na oddziale są telewizory, a dni w szpitalu się dłużą. Prawdopodobnie będziesz mieć też dren - ważna rzeczą której żadna pielęgniarka mi nie mówiła jest możliwość wsadzenia go za gumkę od spodni. Przez pierwsze półtora doby nosiłem go w ręku :D
maga83 - celuję właśnie w WCO. Na sobotę mam termin wizyty u chirurga onkologa i mam nadzieję, że uda się szybko ustalić terminy.
Dla mnie czekanie na wyniki biopsji to był koszmar. Nawet nie chce wiedzieć co będzie przy czekaniu na wyniki histo. Patolog co prawda przyłożył się i na 90% jest to brodawkowaty ale zawsze zostaje te 10%, które moze lepsze lub gorsze.
Masz jakieś rady co zabrać do szpitala? Czy piżama rozpinana, jakieś słomki do jedzenia.
Endokrynolog mówiła mi, że Poznań spokojnie wystarczy. Jeśli jest bliżej, nie ma po co pchać się na Śląsk. Ja czekam na wynik histo po operacji, którą miałam u polecanego ordynatora w mojej okolicy, termin operacji miałam po 2 tygodniach. Nerwy mnie już żerają od czekania. Jeśli później będzie jodowanie, to w Poznaniu. Dziewczyny pisały również, że na Śląsku w ostatnim czasie były przesuwane terminy. Najważniejsze zresztą żebyś pojechała tam, gdzie będziesz miała pełne zaufanie:)
I potwierdzone. Według wyników 100% nowotwór brodawkowaty. Mój patolog dobrze się postarał pobierając wymaz a wynik dostałam w ciągu 5 dni.
Gdzie się leczycie? Za godzinę mam wizytę u endo i pokieruje mnie dalej. Zawsze ze wszystkim celowałam w Poznań. Ale czytałam, że dużo osób jeździ jednak na Śląsk.
Dziwnie to zabrzmi, ale po przeczytaniu wyników poczułam jakby ulgę. Spokój, że już wiem na czym stoję i trzeba działać. Niepewność mnie zabijała.
GAEA - u nas terminy na biopsje w szpitalu są praktycznie na bieżąco. Ale żeby móc tam mieć zrobioną trzeba mieć skierowanie od endokrynologa z NFZ. I tu się robi problem. Dostanie się tam graniczy z cudem.
Mój endo, u którego byłam w lipcu powiedział że nie niepokoi go ten guzek ale dla świętego spokoju ta biopsje polecił. Zapomniałam o niej w sumie a że zbilzal się termin kontroli u niego to zrobiłam ta biopsje prywatnie. Koszt 300 zł. I właśnie podczas biopsji zobaczyłam tez zwapnienie na guzku. I od razu czarne myśli, przekopany cały internet - najgorsze co mogłam zrobić.
hej Karlas ja Cię doskonale rozumiem, bo przede mna biopsja ale terminy na NFZ do poradni endokrynologicznej najwcześniej znalazłam w grudniu... Może uda się jeszcze w tym roku te biopsję zrobić. Byłam prywatnie u endokrynologa w piątek to powiedział, że guzy są duże i tak muszę je wyciąć tylko pytanie czy pilnie czy na spokojnie. Myślę prywatnie zrobić biopsję z drugiej strony podobno jest małe prawdopodobieństwo raka i nie wiem czy się nakręcać czy poczekać spokojnie do grudnia.
Daj znać jak wyniki
Witajcie
Mam 30 lat. 2 letnia córeczkę. Wykryty malutki guzek na lewym płacie. Ponoć bezpieczny. Trzy miesiące temu na usg widać było, że zmienił rozmiar (niewiele bo o ok. 1-2mm w rok). Nadal z obrazu usg bezpieczny ale lekarz zapobiegawczo kazał zrobić biopsje. Podczas pobierania biopsji widać było mikrozwapnienie na guzku. Dzisiaj odbieram wyniki. Jestem kłębkiem nerwów. Naczytałam się już, że to pewnie rak. Już wszystkie strony z hasłami rąk tarczyca świeca mi jako przeczytane.
Nie wiem czemu to pisze. Nie mam się komu wygadać. Kopnijcie w dupę na ogarnięcie. Aż mi się z nerwów ręce pocą. O 13 jadę po wyniki, a o 15.30 mam wizytę u endo. Zejdę na zawał do tego czasu.