Rak tarczycy

14 lat temu
Mam 36 lat. Problemy z moją tarczycą zaczęły się w wieku ok. 12 lat kiedy to, miał miejsce wybuch w Czarnobylu. Natomiast rok temu zdiagnozowano u mnie raka tarczycy. Wyszło całkiem przypadkowo. Po urodzeniu drugiego dziecka postanowiłam zrobić porządek z moją tarczycą tylko dlatego, ze moja szyja była gruba. Wyniki TSH miałam w normie, FT3 i FT4 także. Był też guz, ten złośliwy guz. Na moje szczęście miał 6 mm. Jestem po wycięciu całej tarczycy i po jodzie radioaktywnym. Nie mam komórek rakowych. Na życie patrze inaczej, dostrzegam to - czego nie widziałam wcześniej.
13066 odpowiedzi:
  • wiem, właśnie mam tak samo, chciałabym już się tego pozbyć, żeby zdążyć zanim jakieś przerzuty się pojawią. Chyba jednak nic nie poradzimy, teraz trzeba cierpliwie czekać. 

  • jodowanie po operacji, ale też bez szczegółów, więcej się tutaj na forum dowiedziałam. No ale teraz najpierw te operacje nasze niech się odbędą. Jodowaniem teraz się nie zadręczam. 

  • kurcze ja mam nadzieję ze chociaż tego 16 mnie przyjmą bo mam tyle pytań że chyba oszaleje..

  • Patrycja1985 tak, ja jestem po dwukrotnej operacji. O swojej historii pisałam tu już wielokrotnie. Po zalogowaniu i "kliknięciu" nicka danej osoby pojawi ci się panel , wybierz forum i wtedy znajdziesz wypowiedzi danego użytkownika , jeśli chcesz dowiedzieć się więcej. Ponieważ jestem tutaj od sześciu lat , trochę się tego uzbierało :) Tak krótko: miałam guzka w cieśni, widoczny na zewnątrz. Pierwszy raz kiedy moje dzieci były malutkie pediatra zwrócił mi na to uwagę, zasugerował by go obserwować. Żadnych dolegliwości nie odczuwałam, wyniki "tarczycowe" kiedy je zrobiłam, były książkowe. A pierwsze wyniki , badania w kierunku pracy tarczycy zrobiłam po baaaaardzo długim czasie od tamtej sugestii. Guzek zaczął się widocznie powiększać. Moje dzieci były już wtedy pełno i prawie pełnoletnie. Wyników nie robiłam, bo wydawało mi się wszystko jest ok, wyniki, które w końcu zrobiłam też na to wskazywały. Chociaż im bardziej dzieci rosły :) tym bardziej stan włosów, paznokci, skóry, moich nerwów pozostawiał wiele do życzenia. Całe życie miałam inne, babskie dolegliwości. Miałam też za sobą operację ginekologiczną. W końcu guzek był coraz większy, biopsja, wynik ok. W sumie za namową dzieci i na swoje wyraźne życzenie miałam operację. Zostawiono kikuty, bo to niegroźna zmiana miała być. Po pierwszej operacji jod leczniczy - tego nie należy się obawiać. Cztery lata spokoju i po czterech latach konieczna druga operacja, tą miałam już wykonaną w Gliwicach, bo na kikutach i węźle pojawiły się ponownie komórki raka.
  • Rozumiem Wasze lęki, strach, to naturalne, ale czas nie jest tak mocno istoty w naszym przypadku. Chociaż też chciałam mieć już za sobą jak najszybciej operację. To jasne. Gliwice zawsze robią swoje badania materiału, szkiełek, a w razie wątpliwości robią dodatkowe badania. Oni są w tej dziedzinie specami, mają wieloletnie doświadczenie. Potrafią dobrać bardzo indywidualnie terapię. Trzeba im zaufać. Bedzie dobrze, chociaż z pewnością oczekiwanie połączone z obecną sytuacją jest ogromnie stresujące. Piszcie, pytajcie. W miarę wątpliwości będziemy wyjaśniać i w miarę możliwości pocieszać. :)
  • Zaskoczona- a jaki to był rodzaj raka? I ile lat z nim chodziłaś? Bo rozumiem że po pierwszej operacji mimo że biopsja ok, wyszło że rak?

  • A i jeszcze ile lat jesteś po leczeniu i czy teraz jest już ok?

  • Rak brodawkowaty. Jak długo z nim chodziłam? Nie wiem. Wiosną zauważyłam , że mój guzek zaczął się powiększać. Na jesieni poprosiłam o badania. Zrobiono mi badania krwi, USG, biopsję. Żadne z tych badań nie zaniepokoiło diagnostów, a wynik krwi był książkowy. Widocznie komórki nowotworowe "zajmowały" tylko niewielki fragment guza. Ale, że przez te kilka miesięcy guzek powiększył się dość znacznie, podczas gdy przez niemal 20 lat był taki sam, to poprosiłam o skierowanie na operację. Lekarz sam mnie nie kierował, tylko kazał nadal obserwować. Po wysłaniu materiału do badania po operacji okazało się że to rak brodawkowaty. Konsultacja była po czterech miesiącach od operacji. Na konsultacji uprzedzano mnie , że ze względu na pozostawione kikuty i nie wycięte najbliższe węzły może potrzebna byłaby operacja by to dociąć, jednak postanowiono podać jod leczniczy. Miesiąc po pierwszej konsultacji podano jod. Po jodzie było ok, scyntygrafia nie uwidoczniła komórek ani w kikutach ani w węzłach. Po czterech latach niestety pojawiła się wznowa w kikutach i przerzuty w węźle. Po drugiej operacji miałam kolejny jod. Teraz mijają trzy lata od tej ponownej operacji , byłam niedawno na konsultacji jest ok. Ale poza tymi dolegliwościami, o których pisałam w poprzednim poście, przez cały ten okres czułam się całkiem dobrze. Po operacjach również i tak jest nadal mimo , że lat nie ubywa ;) Mam jedynie wrażenie, że po usunięciu tarczycy popsuła mi się koncentracja i pamięć ale może to tylko takie odczucie. Po prostu może inaczej podchodzę teraz do obowiązków np. zawodowych. Praca to nie wszystko, życie jest piękne :)
  • zaskoczona, dziękuję za tę Twoją historię. Zdecydowanie łatwiej będzie mi czekać na operację, nawet gdyby z powodu tego koronawirusa miało to nastąpić, nie wiem, za kilka miesięcy, jesienią?

  • zaskoczona, dziękuję za tę Twoją historię. Zdecydowanie łatwiej będzie mi czekać na operację, nawet gdyby z powodu tego koronawirusa miało to nastąpić, nie wiem, za kilka miesięcy, jesienią?



Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat