Ania 79, przepraszam, ze tak długo to trwało, ale miałam problem z logowaniem. Ja jestem na początku leczenia - 2,5 roku po operacji i 2 lata po leczeniu jodem. We wrześniu jadę do Gliwic na jod diagnostyczny, więc jestem lekko poddenerwowana. U mnie wszystkie wyniki na ten moment są ok i czuję się w miarę dobrze jak na moje 63 lata. Jestem więc starszą panią , u której przez przypadek zdiagnozowano skorupiaka. Ania 79 jedyne co mogę doradzić to spróbuj może poszukać jakiegoś dobrego psychologa dla córci, który pomoże jej się odnaleźć w nowej sytuacji i oswoić skorupiaka. Tulę cieplutko
tomaszss, nie napisałeś gdzie mieszkasz, ale pierwsze od czego powinieneś zaczać to skierowanie do szpitala i karta DILO -karta diagnostyki i leczenia onkologicznego. Skoro masz wynik biopsji, to na pierwszej wizycie w przyszpitalnej poradni onkologicznej powinni wyznaczyć termin operacji. Przynajmniej w moim przypadku tak było. Czekałam tylko 1 m-c. Ja byłam operowana w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu , ale na pewno godne polecenia jest Centrum Onkologii w Gliwicach, tylko nie wiadomo jak tam u nich z terminami. Trzeba zadzwonić i dopytać o terminy. Pozdrawiam
Centrum Onkologii w Gliwicach - profesor Jarząb
Witam wszystkie koleżanki. Nie wchodziłam na to forum jakieś 2 lata. Wczoraj byłam na badaniach kontrolnych w Gliwicach i przypomniałam sobie o naszym forum. W czerwcu będę miała jod diagnostyczny. Przypomnę jak to było na początku: operację miałam 13 maja 2016 roku (całkowite wycięcie tarczycy z rakiem naciekającym), jod w listopadzie 2016. Jakoś specjalnie tego nie przeżywałam. Uważałam, że swoje już przeżyłam, współczułam tylko tym młodym dziewczynom zwłaszcza z małymi dziećmi. Czytałam wszystkie wpisy. Ja uznałam że co będzie to będzie. Życie miałam fajne, synów odchowałam, pozakładali rodziny więc matki już im tak nie będzie trzeba.
Jednak od tej pory dużo się u mnie zmieniło. Przybyła mi kolejna wnuczka. Mam teraz 2 wnuków i 2 wnuczki.
Zmieniłam też całkowicie swoje nastawienie do życia. Po operacji szybko tyłam, po roku osiągnęłam wagę 90 kg rozmiar 50. Za namową lekarza przeszłam na dietę bezglutenową - zero potraw z mąką, tylko różne kasze: gryczana, jaglana, amarantus, komosa, ryżowa (nie te ze zbóż typy pszenica czy żyto). Odstawiłam też słodycze i cukier. W ciągu roku schudłam 22 kg - osiągnęłam rozmiar 40. Mam 56 lat. Po szczegółowych badaniach specjalny urządzeniem do pomiaru parametrów ciała (wzrost, waga, ilość tkanki tłuszczowej, ilość wody, masa mięśni,kości, poziom tkanki wisceralnej, itp.) usłyszałam że mam wiek metaboliczny (biologiczny) 40 -latki.
Wyniki morfologi, cukru, cholesterolu, ciśnienie krwi - takie jakich nie miałam nawet przed urodzeniem moich 4 synów.
Dziewczyny kochane - mój przykład świadczy że wszystko możemy osiągnąć nawet po takich traumatycznych przeżyciach. Że rak wcale nas nie pogrąży w rozpaczy , nie odbierze nam radości życia. Cieszcie się każdym , dniem jak ja to robię. Codziennie wstaję dziękując Bogu za dar kolejnego dnia do przeżycia. Spełniam teraz swoje marzenia, robię więcej dla siebie, rzeczy o których wcześniej mogłam tylko pomrzeć, dlatego tyle czasu nie wchodziła na forum. Po prostu nie miałam czasu.
Wszystkim dziewczynom które są na początku tej trudnej drogi - walki z rakiem - życzę optymizmu i wiary w powodzenie. Wierzcie d=bo wiara góry przenosi. Pozdrawiam ciepło wszystkich, zwłaszcza osoby które odwiedzały forum dwa lata temu.
Właśnie czytam swój wpis i jest mi trochę głupio. Chcę was przeprosić za literówki. Tak się składa że pisałam bez okularów, co mi się czasem zdarza a wtedy zawsze popełniam jakieś błędy. !!!
1963agata1, dziekuję bardzo za podbudowujący wpis. Mnie też niestety sporo przybyło po operacji, no ale ja w związku z problemem z wapniem musiałam odstawić wszystko co zdrowe (kasze, płatki, nabiał) i zostało mi tylko białe pieczywo, makarony też jasne oraz warzywa. To nie jest niestety dieta, która pomaga schudnąć, a jeść przecież muszę. w poniedziałek jadę do Gliwic na jod diagnostyczny i mam spadek formy, głownie psychicznej. Trzymajcie kciuki, bo boję się bardzo.
Margola19. Bardzo Ci współczuję bo wiem jak to jest kiedy się tyje bez opamiętania. Ja jadłam wtedy dużo mniej niż teraz a tyłam na potęgę. Nie wiem co ci poradzić, ale jedno na pewno - idź koniecznie do dobrego dietetyka, on będzie najlepiej wiedział i ustawi Ci prawidłowe żywienie. Moja synowa u takiego była i taż schudła jedząc normalne rzeczy. Ona nie wyobrażała sobie diety bez pieczywa z którego nie chciała rezygnować. Ale i tak schudła!!!
Pozdrawiam serdecznie.
Margola19!Kiedy wrócisz z jodu diagnostycznego napisz jak było. Podobno jest dużo zmian. A mnie to czeka w czerwcu. Nie wiem jak się przygotować. Przed jodem leczniczym w 2016 roku dużo skorzystałam z porad koleżanek na tym forum.
Cieszę się że weszłam ponownie na nasze forum. Jeszcze raz pozdrawiam. Buziaki!!!!
Jestem w domku cała szczęśliwa, następna kontrola laboratoryjna w styczniu 2021 r. !!!! Gdyby nie oczekiwanie na wyniki badania, to można nawet odpocząć. 1 dzień -rejestracja w okienku na dole (w starym budynku); badanie lekarskie-wywiad, USG i z całym plikiem zaleceń idzie się na 2 piętro do pielęgniarek i na pobranie krwi (po euthyroxie, ale bez śniadania). Szatnia czynna w godz. 11.30 - 13.30, ale nie ma co się spieszyć z przebieraniem, bo przyjęcie na oddział dopiero od 14. Posiłki od kolacji w dniu przyjęcia do obiadu w dniu wypisu. Przy jodzie diagnostycznym nie ma żadnych specjalnych zaleceń jak przy leczniczym, no może tylko ograniczenie spożycia soli jodowanej, pokarmów bogatych w jod... A potem to już leci-1,2 dzień zastrzyk na podwyższenie TSH, 3 dzień -czerwona kapsułka z jodem, 4 dzień scyntygrafia głowy i szyi , 5 dzień scyntygrafia klatki piersiowej i całego ciała- no i wypis. Z szatni można korzystać cały czas (oczywiście w godz. otwarcia poza sob. i niedz.) . Jeżeli chodzi o tzw. kwestę dożywiania to zlikwidowano bufet w starym budynku i po ewentualne zakupy trzeba dreptać labiryntami korytarzy do nowego. Tam też z tym dożywianiem trochę kiepsko bo bufet na dole zamieniono w kawiarenkę z masą pięknych ciastek (nie próbowałam) i kanapkami. Jest jeszcze podobny bufet na 2 piętrze i stołówka serwująca 3 zestawy obiadowe. Na szczęście jedzenie na oddziale mile mnie zaskoczyło. Przy diecie ubogofosforanowej schabik gotowany, pomidorki, pyszne pieczywo , a na obiad np. udo z kurczaka..Pełne zaskoczenie po diecie składającej się głównie z chleba dżemem, białka gotowanego lub pierogów z dżemem.
Poza tym nie ma żadnych zaleceń odnośnie kwaśnych cukierków, cytryn itp, bo to jest tzw. mały jod. Tyle na szybko, jakbyś miała jakieś pytania to pisz. Pozdrawiam
Witaj Margola19!
Cieszę się, że się odezwałaś. W sumie to nie zmieniło się wiele. Ale dla mnie najgorsze to brak starej kawiarni bo jedzenie tam było dla mnie odpowiednie. Jak pisałam mam dietę bezglutenową więc żadnych potraw z mąki: zero pieczywa, naleśników, placków, itp. W starej kawiarni można było dostać ryż, kurczaka z grilla i sałatki w różnym wydaniu. Coś dla mnie. Kanapki odpadają. Muszę się więc mocno nagłowić co ze sobą zabrać. Nie wiesz czy jest na oddziale lodówka dla pacjentów? Czy można jak dawniej wychodzić z tego oddziału? Czy jest tam jakiś czajnik dla pacjentów - bo ja jestem kawoszem i nie wyobrażam sobie dnia chociaż bez 2 kaw.
Mam też masę innych pytań:
Jak z kwarantanną po jodzie? Czy tak jak po leczniczym 7 dni?
Ile dają wolnego - bo ja nie chciałabym mieć chorobowego oprócz pobytu w szpitalu. Mam takie obowiązki służbowe że wolne dłuższe odpada, zwłaszcza końcem czerwca.
Jeśli pojawisz się na forum odpisz.
Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrówka.