Rak tarczycy
Mam 36 lat. Problemy z moją tarczycą zaczęły się w wieku ok. 12 lat kiedy to, miał miejsce wybuch w Czarnobylu.
Natomiast rok temu zdiagnozowano u mnie raka tarczycy. Wyszło całkiem przypadkowo. Po urodzeniu drugiego dziecka postanowiłam zrobić porządek z moją tarczycą tylko dlatego, ze moja szyja była gruba. Wyniki TSH miałam w normie, FT3 i FT4 także. Był też guz, ten złośliwy guz. Na moje szczęście miał 6 mm. Jestem po wycięciu całej tarczycy i po jodzie radioaktywnym. Nie mam komórek rakowych. Na życie patrze inaczej, dostrzegam to - czego nie widziałam wcześniej.
-
mini gratuluję i zazdroszczę wyniku:) tak jak pisze bania kolejna wizyta nie zaszkodzi.
Jutro będę dzwoniła czy są już wyniki histo... mówili 7-14 dni. Może trafię na jakiś cud i nie będę musiała się rozstawać z moją kochaną rodzinką. Ps. dzisiaj byliśmy na pierwszych szczepieniach naszej Emilki..waży już 4660 i wszystko jest z nią OK:) ale ze mnie miękka babka...jak zaczęła płakać to ja razem z nią...ale taka biedulka z niej :/
-
mini
na konsultację zawsze możesz iść to napewno nie zaszkodzi a w obecnej sytuacji to wszędzie są takie spychanki na później lekarze zawsze mają czas tylko my pacjęci się niepokoimy będzie dobrze najważniejsze że wyniki dobre pozdrawiam
-
Właśnie dostałam wynik biopsji Zmiana Łagodna -guzek hyperplastyczny bez cytologicznych cech złośliwości,poczułam ulgę.Dzwoniłam do swojego endykrynologa i powiedziała mi że mam przyjść za 3 miesiące i zobaczymy jak on będzie wyglądał,dziwne bo na pierwszej wizycie mówiła że on i tak będzie do wycięcia bo jest dość duży (3cm)a ja jestem młoda.To dlaczego teraz mówi że mam przyjść za 3 miesiące?myślałam że jak będzie wynik i wiadomo jaka zmiana to dostane skierowanie na wycięcie.Dziwne nie wiem co myśleć o tym,może iść do innego lekarza na konsultacje?co robić?pomóżcie...Miłego dnia życze
-
Dziękuję Wam bardzo i za dobre chęci! Czytam, że bywają tu i "goście" Gliwic, więc może dostanę jakieś wieści do czasu mojego tam wyjazdu. Widzę, że tyle macie optymizmu! Też "postanowiłam" wygrać z rakiem! Ja niestety nie mam "dobrych przykładów", w rodzince rak nam się niestety panoszy dosyć licznie i niestety wynik "meczu" jest dla nas niekorzystny, ale ja postanowiłam poprawić wynik na naszą korzyść :-). Czasem faktycznie dopada człowieka "a co jeśli...?!", wówczas myślę sobie - będzie trzeba znowu powalczyć - zawsze jest dla kogo. Dla siebie z pewnością! Od czasu operacji odkryłam u siebie nowe zainteresowania i muszę mieć okazję je rozwijać! :-) Będzie mi bardziej smutno podczas najbliższego pobytu w Gliwicach. Moja pierwsza i jak na razie jedyna wnusia, w dniu mojego zameldowania się na oddział, będzie zdmuchiwać swoją pierwszą świeczkę na torcie, a ja będę łykać swój jod za jej zdrówko, aby jej to nigdy nie spotkało!
Pozdrawiam caluuuuuuuuutkie forum!
-
mama też mi przykro ale nie wiem jak jest w Gliwicach ja jod biorę w Warszawie ale napewno ktoś ci chętnie pomoże
dziewczyny miłego wieczorka pozdrawiam
-
mama
ja niestety Ci nie pomoge :/ leczylam sie gdzie indziej
co do tego co napisalas mialam podobnie przed operacja nie wiedzialam ze mialam raka lekarza radzila mi wyciac cala tarczyce ale decyzje pozostawile dla mnie - odrazu sie zgodzilam :) po operacji okazalo sie ze mialam pare guzkow ale tylko jeden byl zlosliwy (moze zebym sie nie zdecydowala inne tez by sie zezloscily)
-
Proszę o wiadomość - co trzeba zabrać ze sobą na odział, zgłaszając się na jodowanie w Gliwicach. Poinformowano mnie tylko o dacie, godzinie oraz , że mam być na czczo. Słyszę jednak od różnych osób, iż np. w Poznaniu trzeba zabrać swoją pościel itp. Czy to też prawda, iż wszystko trzeba potem zostawić w szpitalu do zniszczenia, ubrania, telefon itp?
Mój nowotwór złośliwy nie został wykryty żadnymi badaniami specjalistycznymi, które mi przeprowadzono w szpitalu, gdy trafiłam tam z podostrym zapaleniem tarczycy. Wykryto kilka guzów, ale bez rokowań nowotworowych. Nawet decyzję o operacji pozostawiono właściwie mi, uprzedzając jednak o możliwości zesłośliwienia któregoś kiedyś. Nie chciałam ryzykować i tym i powtórnym zapaleniem. Na operację musiałam czekać pół roku gdyż moja ogromna nadczynność uniemożliwiała jej przeprowadzenie. Myślę, iż to "opieka" moich rodziców, którzy oboje zmarli na nowotwory złośliwe, spowodowała moją decyzję o zabiegu. Histopatolog znalazł nowotwór z grupy rozwijających się bezobjawowo! Operacja w tym stadium zwiększa moje szanse! Teraz gdy ktoś przy mnie przyznaje się do problemów z tarczycą i obawach przed operacją i ewentualnych "problemach" po niej, mówię o moim przypadku i odradzam nawet wahanie się przed operacją w razie sugestii ze strony lekarza!
Z góry dziękuję za informację i za te słowa otuchy, które tu mogę czytać! Życzę nam wszystkim powodzenia w pokonaniu choroby!
-
bania
masz racje :) kazdego dnia jest coraz lepiej :)
na poczatku kazdy mi mowil ze bedzie coraz lepiej ale ja w to nie wierzylam bylam tak zalamana ze myslalam ze bedzie juz tak do konca mojego zycia :/
po roku bylo coraz lepiej lekarz tlumaczyla mi cierpliwie ze wszystko bedzie dobrze :) ze juz jest po wszystkim i ze jest prawie pewna ze mi nie wroci :)
dzisiaj juz jest super wiem ze bedzie dobrze ze jestem zdrowa i ze juz tak zostanie :) :)
-
-
Nie ma to jak wejść na forum i poczytać miłe rzeczy:)