Witaj weronika85:)
serdeczne dzięki, że się odezwałaś.
Moja mama ma 68 lat, kondycja psychiczna od momentu diagnozy fatalna, onkolog powiedział, że chemia odpada, bo od maja mama ma nefrostomię, tzn.cewnik odprowadzony od nerki i mocz do woreczka:( a podobno trzeba mieć zdrowe nerki żeby przyjąć to "cholerstwo". Do tej pory nie wiemy czy chorowała, bo od lat nie chodziła do lekarzy, więc trudno powiedzieć. Guz jest na tyle duży, że uciska na moczowody, powstało wodonercze i musieli zrobić odpływ. Dodatkowo stwierdzono POCHP , zespół obturacyjnych chorób płuc, objawia się poważnymi dusznościami, płytki oddech etc.
Guz nieoperacyjny, z naciekami, wykraczający poza szyjkę macicy, 3B.
Być może lekarze biorąc pod uwagę wszystkie możliwe formy leczenia uznali, że naprawdę pozostaje tylko ta, paliatywna. Może wynika to właśnie z wieku i stanu zdrowia mojej mamy,- tylko jak się z tym kur..... pogodzić. Przecież tak naprawdę wylano mi na łeb informację, że-" mama niedługo umrze, możemy tylko trochę zmniejszyć ból i krwawienie, musi Pani być silna"- JEZUUUU. Owszem, jestem silna, ale tylko przy mamie. Strugam twardziela a potem wyje po kątach, zupełnie nie radzę sobie ze łzami, one mi się kompletnie wymknęły spod kontroli. A z drugiej strony czytam to forum i szukam jakiegoś punktu zaczepienia, wmawiam sobie, że mamie się uda. Jestem cały czas taka "elektryczna", ciągle myślę, że powinnam coś zrobić, jeszcze gdzieś poszukać, gdzieś zadzwonić, popytać, działać. Jadę na ciągłych wyrzutach sumienia bo czuję się bezsilna. Chwilami z kolei próbuje się oswoić z myślą, że już nic się nie da zrobić, że muszę teraz być przy niej i po prostu umilać czas, ułatwiać życie, wspierać. Zaraz potem znowu wyrzut, że jednak trzeba coś robić,...i tak w kółko.
Pani onkolog powiedziała mi, że mama niestety czekała z tym wszystkim za długo. Ja to wiem, ale to nie zmienia mojego poczucia niemocy.
Przepraszam, że tak się wybebeszyłam na pół strony, ale powiedziałyście mi już, że tak można...i trzeba czasem:))
Bez tego forum chyba bym sfiksowała, zaglądam tu ze wstrzymanym oddechem i szukam pomocy nie tylko dla mamy ale i dla siebie, bo dajecie mi niesamowitą porcje energii i wiary, nawet jak nie doradzacie tylko po prostu-jesteście.
Wielkie dzięki
Trzymam kciuki za Was wszystkie
Buziaki