Rak szyjki macicy (leczenie bez operacji) a skutki ubocznymi leczenia

13 lat temu
Raj szyjki macicy (bez operacji leczenie: radiochemioterapia i brachyterapia) - po 5 mies jak radzic sobie ze skutkami ubocznymi leczenia jak np drazniace wezły chłonne, jajniki, wieczne wzdecia i gazy, wiecznie pełny pęcherz? Kto moze pomóc?
1079 odpowiedzi:
  • Widzę że jestem wywołana do odpowiedzi. Zyska,masz rację,u mojej mamy nowotwór szyjki macicy wykryty w sierpniu 2012roku i podobnie jak dziewczyny,co roku wizyta u ginekologa i cytologia....nie wystrzegla się mimo że dbala. 3b stopień zaawansowania,o złośliwości nie doczytałam nigdziej a papierach. Na operacje juz za późno...więc leczenie,ale nie paliatywne,tylko w normalnym trybie....30naswietlan,5chemii i 3lub 4 brachyterapii. Zaczęła leczenie na początku listopada,oj też czekaliśmy na miejsce w szpitalu długo i to jeszcze po znajomości.na początku stycznia leczenie skończone.....czulam wtedy to co ty teraz.byłam w ciąży,miało być u mamy w życiu super,wybudowała dom,miała zostać babcia,Misia satysfakconujaca pracę.....i choroba wyskoczyła z zaskoczenia. Jeżdżąc do niej do szpitala w Gdyni się leczyła w morskim szpitalu,nie pokazywałam jak bardzo przeżywam,dopiero jak wracałam do domu....ryczalam w kolejce czy w autobusie,łzy same mi ciekły. A jak przeczytałam na jakimś dokumencie rokowania niepomyślne,załamałam się. Moja mama miała 45lat,zdrowa jak ryba,troche przy kości....może to wpłynęło na dezycje o radykalnej terapii. A twoja mama zuska,choruje na coś?wiek?kondycja psychiczna? To wszystko wpływa na dezycje o trybie leczenia. Ale podobnie jak dziewczyny uważam że warto skonsultować z innym onkologiem,w innym szpitalu.....warto ja tez jeździłam po lekarzach i blqgalam o wizyty i przyspieszenie leczenia.... Moja mama na kontrole jeździła co3miesiace,miała 3rezonanse...usg jamy brzusznej. Pochwa zarosnieta po leczeniu wiec usg dopochwowe odpada. Krew mocz....jest ok,teraz kontrola pod koniec sierpnia,będzie robiła usg jamy brzusznej....krew i mocz robiła,wyniki rewelacyjne....żadnych odchyleń od normy. Przed każda kontrolą strach....juz teraz się denerwuje,choć wyniki krwi podbudowaly mnie trochę....,że myślę że wszystko ok. Mama pracuje sezonowo,na kuchni,praca ciężka po6godzin dziennie bez dni wolnego. W zeszłym roku była na wakacjach u mojej siostry na Majorce....w tym roku tez ja namawiam,choć się boi po ostatnich wypadkach lotniczych. Uważam że psychika leczonego i osób go otaczających,nastawienie to więcej niż połowa sukcesu. Walczcie .....tyle mogę napisać. Będę zaglądała,bo może będziesz miała pytania. Mam dwoje małych dzieci27 i 8 miesięcy wiec czasu mało :-/ Mojej mamy tez guz duży był podobnej wielkości
  • 10 lat temu
    Witaj weronika85:) serdeczne dzięki, że się odezwałaś. Moja mama ma 68 lat, kondycja psychiczna od momentu diagnozy fatalna, onkolog powiedział, że chemia odpada, bo od maja mama ma nefrostomię, tzn.cewnik odprowadzony od nerki i mocz do woreczka:( a podobno trzeba mieć zdrowe nerki żeby przyjąć to "cholerstwo". Do tej pory nie wiemy czy chorowała, bo od lat nie chodziła do lekarzy, więc trudno powiedzieć. Guz jest na tyle duży, że uciska na moczowody, powstało wodonercze i musieli zrobić odpływ. Dodatkowo stwierdzono POCHP , zespół obturacyjnych chorób płuc, objawia się poważnymi dusznościami, płytki oddech etc. Guz nieoperacyjny, z naciekami, wykraczający poza szyjkę macicy, 3B. Być może lekarze biorąc pod uwagę wszystkie możliwe formy leczenia uznali, że naprawdę pozostaje tylko ta, paliatywna. Może wynika to właśnie z wieku i stanu zdrowia mojej mamy,- tylko jak się z tym kur..... pogodzić. Przecież tak naprawdę wylano mi na łeb informację, że-" mama niedługo umrze, możemy tylko trochę zmniejszyć ból i krwawienie, musi Pani być silna"- JEZUUUU. Owszem, jestem silna, ale tylko przy mamie. Strugam twardziela a potem wyje po kątach, zupełnie nie radzę sobie ze łzami, one mi się kompletnie wymknęły spod kontroli. A z drugiej strony czytam to forum i szukam jakiegoś punktu zaczepienia, wmawiam sobie, że mamie się uda. Jestem cały czas taka "elektryczna", ciągle myślę, że powinnam coś zrobić, jeszcze gdzieś poszukać, gdzieś zadzwonić, popytać, działać. Jadę na ciągłych wyrzutach sumienia bo czuję się bezsilna. Chwilami z kolei próbuje się oswoić z myślą, że już nic się nie da zrobić, że muszę teraz być przy niej i po prostu umilać czas, ułatwiać życie, wspierać. Zaraz potem znowu wyrzut, że jednak trzeba coś robić,...i tak w kółko. Pani onkolog powiedziała mi, że mama niestety czekała z tym wszystkim za długo. Ja to wiem, ale to nie zmienia mojego poczucia niemocy. Przepraszam, że tak się wybebeszyłam na pół strony, ale powiedziałyście mi już, że tak można...i trzeba czasem:)) Bez tego forum chyba bym sfiksowała, zaglądam tu ze wstrzymanym oddechem i szukam pomocy nie tylko dla mamy ale i dla siebie, bo dajecie mi niesamowitą porcje energii i wiary, nawet jak nie doradzacie tylko po prostu-jesteście. Wielkie dzięki Trzymam kciuki za Was wszystkie Buziaki
  • Hej zuska. super że się wygadalas i opisalas nam jak to wygląda u twojej mamy. widzę że sytuacja dosyć poważna,nefrostomia no i to z płucami. Widzisz moja mama też miała 3b,ale wczesniej nie miała żadnych objawów,bo widzę ze u twojej mamy były. Mojej mamy rak to nie był plaskonablonkowy jak jest w 95%,a rak gruczołowy,on umiejscowił się nie na powierzchni szyjki tylko rozwijał się w narządzie,w środku,dlatego mimo cytologii nigdy nic nie wychodziło.... Wiem co czujesz zuska,i wiem kochana jak ci ciężko......nie mamy innej rady jak wspierać i być silne. Ja też boje się tego że kiedyś koszmar rozpocznie się na nowo i nawrót nastąpi,jestem dobrej myśli,ale to tykajaca bomba.....jak dla mnie. Wspieraj mamę,zaprowadź ja do kościoła,zamów msze w intencji jej zdrowia....ja tak zrobiłam....,moja mama nawróciła się,więcej chodzi do kościoła i w niedzielę . Moja mama jest w dobrej kondycji,nawet mimo leczenia i w trakcie nie załamała się,to ona mnie pocieszala czasami,i mówiła nie płacz córeczko....co ma być to będzie,ja jestem silna i ty też musisz być. Leczenie przechodziła super,apetyt dopisywał,z wagi nie spadła...nie wymiotowala,czasami mówiła że biegunkę miała,ale co się dziwić jadoa wszystko diety raczej nie pilnowała,bo mówi życie jest jedno i nie mam zamiaru sobie niczego odmawiać. Zuska walczcie,bo nawet jeżeli lekarze powiedzieli ci że to przedłużenie życia to może i tak trzeba myśleć będzie to jeszcze kilka pięknych lat....cuda się zdarzają i trzeba w to wierzyć bo inaczej człowiek w dekiel dostanie. Modle się za was,dacie radę!!!!!
  • 10 lat temu
    ... a propos kościoła mama nie chadza, nie chadzała i raczej już chadzać nie będzie, ale ja rzeczywiście stałam się tam częstszym gościem i z czystym sumieniem mogę polecić-oczywiście nie dla każdego ale mnie osobiście bardzo oczyszcza obecność na mszy, wychodzę trochę lżejsza, tylko niektórzy dziwnie patrzą, bo całą mszę wycieram strumienie łez z twarzy...ale co tam, niech patrzą. weronika85- z całego serca Ci dziękuję
  • Rak to straszna rzecz niestety.. chociaz zycie teraz gdy jestem zdrowa wcale mnie nie cieszy.. jestrm pstchicznym wrakieem.. co chwile mam nowe skutki uboczne leczenia.. czasami smierc wcale nie jest taka zla..
  • 10 lat temu
    anitaxx87 jeszcze nie tak dawno, w innej sytuacji powiedziałabym Ci: nie mów tak, nie wolno tak myśleć, trzeba walczyć, ale mimo, że moja mama w porównaniu z Wami tutaj, przeszła dopiero kawałek tej ciemnej drogi, to wiem, że już dziś myśli podobnie, a ja zaczynam to rozumieć. Punkt widzenia zawsze zależy od punktu patrzenia. Ona nie ma jeszcze skutków ubocznych leczenia ale codziennie czuje się coraz gorzej, po naświetlaniu miała być poprawa a mama codziennie wymiotuje, boli ją brzuch, głowa, jest jej niedobrze, ciężko się jej oddycha, nie ma siły. Bardzo Ci współczuję anitko, bo to chyba jeszcze gorsze, wiedzieć, że jest się zaleczonym, mieć nadzieję, że to już, a co dzień tak cierpieć. Chyba nie o to chodziło i nie na to liczy ten, kto zaczyna się leczyć. Tym bardziej ściskam Cię mocno i trzymam kciuki za poprawę samopoczucia.:)
  • 10 lat temu
    Zuska chyba u Ciebie wyczytałam,że raka jajnika nie pokaże cytologa a on sobie rosnie ,to jakie badanie powiinno się robić profilaktycznie by go w porę wykryć? teraz to ja juz się martwię jak Was czytam.Mojej znajomej ginekolog zlecił test ROMA ,mówiąc ,że tylko ten test jest logiczny ,co o tym sądzić? :(
  • 10 lat temu
    sierotka to nie u mnie przeczytałaś tą wiadomość ale ja też ją widziałam i jestem przerażona, oczywiście momentami wpadam w paranoje, bo przecież znalazłam się w grupie podwyższonego ryzyka:( myślę, że najlepiej znaleźć dobrego ginekologa i zapytać o radę, wiem że są badania które mogą to stwierdzić dość wcześnie ale chyba rutynowo się ich nie wykonuje. ...no i kolejny stres w głowie...eh udanego wypoczynku dziewczynki
  • 10 lat temu
    anitaxx87 pozwolisz że zapytam ile masz lat , nie mogę znaleźć tu twojego wątku . Napisałaś życie mnie nie cieszy , siądź wygodnie i przypomnij sobie a właściwie zamknij oczy i niech potoczy się tam twój film twoje życie , jak byłaś dzieckiem , nastolatką , potem kobietą , i ten moment rak , straszne prawda ? myślałaś że to koniec , i co zrobiłaś ? powiem Ci WALCZYŁAŚ ! i co osiągnęłaś ? tez Ci powiem , SUKCES ! . Teraz jesteś inna fakt , życie nabrało innego sensu , skutki uboczne są do załagodzenia daj im czas miną nie wszystkie w całości ale nauczysz sie z nimi żyć . A teraz zrób jeszcze raz film , tylko że niech będzie w nim to tego czego pragniesz co chcesz Ty sama Ty przez duże TY , i goń marzenia ;)
  • Moina mam 27 lat a wiec jestem mloda.. wiem, ze pewnie zycie przede mna alr mysl, ze jestem po menopauzie, nie bede miec dzieci mnie dobija.. musze brac hormony przez co na twarzy od slonca mam same plamy a tak lubialam przebywac na swietzym powietrzu.. pewnie ktos powie- ciesz sie, ze zyjesz ale niestety nie potrafie..


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat