Witam, mam takie pytanie mama jest po radykalnej radioterapii z chemioterapia , leczenie skończyła w kwietniu, teraz miała tomografie, na wyniku nadal zgrubienie szyjki jest ale mniejsze, i mam takie pytanie czy to znaczy ze leczenie radykalne sie nie udało, bo lekarka mówi że wszystko jest ok? czy po leczeniu radykalnym nie powinno być tak że zmiana znika całkowicie?
Usu
dzień dobry ,
Nazywam się Karolina i mam 25lat. Niedawno dowiedzieliśmy się z mama że ma plaskonablonkowego raka szyjki macicy nierogowaciejący, na pewno inwazyjny. Co do określenia stadium musimy poczekać na rezonans. Na wyniku histo jest napisane, ze brak przerzutów do układu krwionośnego/limfatycznego.
Staram się być silna, oczywiście mamy wszyscy bardzo pozytywne myślenie i że nie może być inaczej, natomiast mam gorsze momenty . Wiem, że to jest normalne, jednak w tych trudnych chwilach potrzebuje porozmawiać z kimś kto da wsparcie nie tylko mnie, ale i również mojej mamie.
Przeczytałam wszystkie wiadomości pod tym postem, czyli kilka lat z waszego życia.
Tolla, taterniczka, Weronika85, Agnieszka76
Proszę Was, odezwijcie się i dajcie znać, że wszystko jest ok. Dajcie mi nadzieję na to, że można wygrać walkę z zaawansowanym RSM.
Pozdrawiam.
Karolina
Dziękuję za odpowiedź. Pocieszyłas mnie bardzo pisząc to, że znasz dużo kobiet które dały radę w zaawansowanym stadium . Fakt to bardzo ciężki moment, lecz gdzieś w duszy czuje, że tak musiało być i czuje że będzie dobrze, i że to co się stało ma jakiś cel. Najśmieszniejsze jest to, że odkąd dowiedzialysmy się o raku nasze życie się zmieniło na lepsze (paradoks). Zaczęłyśmy dbać o relacje, miło nam się spędza razem czas, w dodatku że mam córeczkę i moja mama oddała się jej bezgranicznie. Mam dziwne uczucie, że to jest dla nas jakaś nauka od życia ( może i już trochę wariuje, może i doszukuje się drugiego dnia, ale to daje mi nadzieję) . W duchu wiem, że po ciężkiej walce uda nam się i wygramy walkę. Agnieszka, jak dobrze pamiętam z Twoich postów, Twój rak był operacyjny, prawda? Które to było stadium ?
Dziękuję za odzew, dziś mama dostała informacje o rezonansie. Będzie 1 lutego, dziwne, że w sobote. Rezonans miednicy mniejszej i jamy brzusznej. Leczenie odbywac się będzie w Klinice Onkologii Gdansku. Mam nadzieję, że po rezonansie będzie już wiadomo kiedy rozpocznie się naświetlanie i chemia.
Cieszę sie, że wyszlyscie na prostą, mam nadzieję, że z inwazyjnym rakiem również jest to możliwe.
cześć dziewczyny,
Pisze do was w związku z informacjami zwrotnymi.
Rak szyjki macicy stopień IIB
Czekamy na dalsze informacje dot. terminu leczenia.
Pozdrawiam
Nam też powiedziano że w stadium 2b teraz to dobrze rokuje, z tym że u mojej mamy wszystko: teleradioterapia, chemioterapia i brachyterapia.
Na dniach ma się rozpocząć leczenie, czekamy na telefon z kliniki.
Zastanawia mnie czemu po leczeniu i odczekaniu nie chcą tego wszystkiego w cholerę zoperować i wyciąć.
Mój ginekolog mówił, że właśnie u nas w klinice prowadzą takie badania na to czy takie postępowanie ma sens czy nie.
A wy jak się czujecie? Nastawione na bój?Ile mama ma lat ?
Karolina94 napisał:Nam też powiedziano że w stadium 2b teraz to dobrze rokuje, z tym że u mojej mamy wszystko: teleradioterapia, chemioterapia i brachyterapia.
Na dniach ma się rozpocząć leczenie, czekamy na telefon z kliniki.
Zastanawia mnie czemu po leczeniu i odczekaniu nie chcą tego wszystkiego w cholerę zoperować i wyciąć.
Mój ginekolog mówił, że właśnie u nas w klinice prowadzą takie badania na to czy takie postępowanie ma sens czy nie.
A wy jak się czujecie? Nastawione na bój?Ile mama ma lat ?
Witaj Karolino, również przeczytałam całą historię 13 lat wstecz naszych bohaterek taterniczki Tolli itd. U mnie podobna sytuacja odnośnie raka szyjki macicy mojej mamy. Usłyszeliśmy diagnozę rak nieoperacyjny ze względu na lokalizację. Na szczęście limfa oraz macica i jajniki czyste. Jutro pet skan i nie mogę spać z nerwów. Na ten moment obrany kierunek leczenia to radioterapia 5x w tyg + chemioterapia 2x w tyg przez 5tyg, na sam koniec leczenia brachyterapia na uzupełnienie dopochowo 2 strzały prosto w guza.
Mam 25 lat a moja mama Agnieszka jest moim jedynym prawdziwym przyjacielem na tym świecie. Jestem pozytywnej myśli ale są noce że duszę się we własnej skórze. Lekarze dają 70% na całkowite wyleczenie. To dużo. Ale potrzebuje więcej nadziei z zewnątrz , jak się czujecie dziewczyny , jak wasze mamy? Jak sytuacja?
pozdrawiam was gorąco z Holandii i modle się dziś za was wszystkie. Julia