Rak szyjki macicy (leczenie bez operacji) a skutki ubocznymi leczenia

13 lat temu
Raj szyjki macicy (bez operacji leczenie: radiochemioterapia i brachyterapia) - po 5 mies jak radzic sobie ze skutkami ubocznymi leczenia jak np drazniace wezły chłonne, jajniki, wieczne wzdecia i gazy, wiecznie pełny pęcherz? Kto moze pomóc?
1078 odpowiedzi:
  • 8 lat temu
    Po wizycie wszystko super.... Tk niczego zlego nie pokazalo :D. Kolejna wizyta kontrolna 7 kwietnia i mam nadzieje ze bedzie rownie przyjemna :)
  • Witajcie Kochane. Ja niestety melduję poraz ostatni... Choroba poszła bardzo do przodu. Każdego dnia zbliżamy się do końca. Mama jeszcze świadoma,ale niestety wiele dni ucieka jej w nieświadomości przez ogromny ból i morfinę. Została nam tylko opieka z hospicjum. Mama ciągle w domu i tu też zostanie do ostatniej chwili. Nasz dom zmienił się w szpital. Gdy znajdę chwile czasu,przedstawie Wam szczegółowo wyniki itp bo czytając wasze wypowiedzi,widzę podobne objawy jak u mamy. Chciałabym abyście uniknęły komplikacji takich jak pjawiły się u Nas... Ściskam Was mocno i proszę o modlitwę o spokojne odejście mojej ukochanej Mamusi... ;(
  • igus_ka wspolczuje CI z calego serca!!! ja takze będe sie modlic. Trzymaj sie Kochana!!
  • Napisze trochę co i jak... Oczywiście po pierwszym leczeniu chemio,radio i bracho wszystko szło w dobrym kierunku. Po okolo roku czasu,mamie zaczeła bardzo puchnąć noga. oczywiście zwalila to na zatory które miała. Odwlekała jak zawsze wizyty,kupe wymowek plus do tego w ogole sie nie oszczedzała. Do tego doszły problemy z siusianiem,bóle brzucha,wypróżnianiem sie. Ciągłe infekcje dróg moczowych i rodnych. W końcu udało się zmobilizować ją do wizyty. Dodam,że zamawialiśmy jej kurację leczniczą b17,po której miała super wyniki więc i dostawała powera do życia. Stwierdzili jakaś niedrożność w nodze i miała mieć drenaże. Oczywiście prześwietlenia,rezonas itp. No i drenaży się nie doczekaliśmy. w ciągu 2 mies od wizyty kontrolnej i tk gdzie wyszło wszystko ok a dziad zmalał,okazało się,ze powstał naciek? Ja to tak nazywam,bo na każdym opisie nie umieją zdefiniować co to jest. Jest ogromnych rozmiarów,umiejscowił się na wysokości biodra idac w stronę uda. Nagle wyniki krwi bardzo się pogorszyły. Planowana transwuzja.Z gory nas przekreślili,nie dając nadzieji na dalsze leczenie. Lecz znowu wzięliśmy się w garść,kolejna terapia domowa b17. krew wrocila do normy,samopoczucie tez. oczywiscie codziennością były bardzo silne bóle spowodowane dziadem. Po kolejnej wizycie z onkologiem,zdecydowali sie na podanie chemioterpaii. Ale było kolejne ale... Nerki. coś jest nie tak,ale oczywiście nie mogli stwierdzić co? Więc przed chemia podawali jej mase kroplówek z witaminami itp a później 3 bite dni tego dziadostwa. Po dwóch seriach ,oczywiście kontrolnie rezonans. Miło byliśmy zaskoczeni,gdyż to coś nanodze zmalalo prawie 75%,a główny diabel też stracił parę mm. Znow wróciła nadzieja,mimo iż z dnia nadzień straciła wlosy,rzęsy,brwi no i sporo na wadze. Po pozytywym wyniku trzeba było dowalić przecież kolejną chemię,a jak. Z obawami się zgodziliśmy i tu byl nasz bląd. Lekarze,nie szukali zbytnio przyczyn wymiotów,braku apetytu,braku normalnego wypróżniania sie no i oczywiście ciąglych infekcji. Slyszeliśmy tylko,ze to normalne skutki upoczne po pierwszym leczeniu jak i tej dodatkowej chemii. Mama skończyla kolejną serię i mieliśmy mieć 3 mies przerwy minimum. W między czasie oczywiście kolejny rezonans. Zbliżał się termin ,był to grudzień. Mama nagle znowu dostala osłabienia,doszła straszna gorączka. Kolejna diagnoza-zapalenie płuc. Więc antybiotyk. Po kilku dniach zero poprawy,więc kolejna diagnoza zapalenie oskrzeli-kolejny antybiotyk. Po 2 tyg z 40 stopniową temperaturą nadszedł przykry dzień. Mama byla już nieprzytomna. zabrała ją karetka. Oczywiście z dnia na dzień bóle się nasilaly a ciało odmawiało posłuszeństwa. W szpitalu byla jak warzywo. Każdy możliwy lekarz ją badał,podawali jej najróżniejsze leki by zbić goraczkę i nic. W końcu przebadał ją ginekolog i urolog. Pojawiły sie nacieki w miednicy i przy odbycie. Do tego wszystkiego przewód moczowy był prawie niedrożny i caly ten syf stał w nerkach(dlatego mówili,że cos jest z nerkami a nie wiedzieli co). Więc nastepnego dnia zabieg,mama ma wstawioną rurkę którą trzeba wymieniać co 3 tyg. Zniknęły infekcje,problemy z siusianiem,krew w miarę ok. Czemu nikt o tym nie pomyslal wcześniej? Wróciła do domu,wymeczona ale jakoś lepiej funcjonowała,ból nie był już tak silny ale na tyle bolesny,że poszła w ruch morfina. I tak znowu sie zaczęło. Po tyg spokoju znowu bóle,brak apetytu. W ciągu 2 tyg mama straciła 20kg... Morfina w tabletkach już nie pomaga,czekamy na odzew hospicjum i poradni bolu bo oczywiście ciężko o termin. Caly dzień spędza w łóżku,jak mniej boli to spi,jak bardziej to tylko wyje z bólu... Było wiele innych przypadłości i wirusów ktore nas dotknęły,ale to już z czasem na spokojnie żeby Wam nie lać wody,tylko przedstawić tak jak na wypisach lekarzy. Nie bądźcie uparte jak moja mama,idzcie z każdym małym problemem. Nie dajcie sobie wmówić,ze to normalne skutki po leczeniu. gdybyśmy bardziej naciskali i wcześniej diagnozowali ten mocz,nogę i inne może bysmy uniknęli przeżutów? przecież było już tak fajnie,te wyniki rezonansu były jak nowe życie. Narastający jakikolwiek ból też nie jest normalny jak widać po naszym przypadku,dosłownie w przeciągu kilku dni pojawily się ogromne nacieki od tak,a może po chemi? mam jeszcze Wam tyle do opowiedzenia ,ale ksiązka by powstala. Więc co pare dni będę się troche produkowała. Trzymam za Was mocno kciuki <3
  • Tak przeleciałam szybko jeszcze wasze wypowiedzi,mama takze miala plyn w miednicy i krwawienia. Co do zastosowanego leczenia opowiem później.
  • no co u was dziewczynki ja po kolejnej wizycie u pani doktor ginekologicznie czysto niestety mam wysoką prolaktyn e podejrzenie gruczolaka przysadki i jak nie urok t sraczka
  • Iguska....bardzo ci współczuje....modle sie o siłe dla Ciebie!!! Marta....cisza ba forum jak mamiem zasiał.Nie wiem co to znaczy co napisałaś,wysoka prolaktyna i co to jest gruczolak przysadki??? Moja mama w środe jedzie na komisje zusu....koniec renty,ostatnie 2 lata miała częściową,wiec zobaczymy co teraz wymysla. Natomiast 22 marca ma badanie kolposkopie,a 30marca kontrola u onkologa....takze swieta stresujace w tym roku. Chociaz zadnych niepokojacych objawow nie ma,czuje sie dobrze,nic nie boli,zadnych przeciwbolowych nic nie bierze. Jestem dobrej mysli....choc niepokoj czai sie w glowie. Odezwijcie sie dziewczynki. Pozdrawiam
  • 8 lat temu
    Witajcie kobietki. Melduję się po kolejnej kontroli. Wszystko w porządku, tylko niepokoi mnie trochę akapit o śladowych ilościach płynu w miednicy ... ? Radiolog nie przejął się tym szczególnie, zwłaszcza,że nie mam żadnych dolegliwości, ale wiecie jak to jest ... żarówka w głowie miga! Czy któraś z Was też spotkała się z takim objawem po leczeniu? Też odnotowałam coraz większą absencję na forum, ale z czasem chyba każda z nas potrzebuję więcej dystansu do tego,co przeżyła. Iguska, przyjmij również ode mnie wyrazy współczucia. Nawet nie wyobrażam sobie, co przezywacie. Pozdrawiam wszystkie forumowiczki i napiszcie proszę coś o tym cholernym płynie!
  • Feliz....mojabmama podobnie na opisie rezonansu ostatniego czyli grudzien 2014,niewielka ilosc plynu w miednicy mniejszej..... Nikt nie zwrocil na to uwagi...ale lampka miga:| Chociaz zadnych innych objawow,dolegliwosci.... Ale iguska pisze wczesniej ,ze mama jej tez miala.... Juz nie wiem co o tym myslec.
  • 8 lat temu
    Weroniko, witaj! Ty zawsze jesteś na stanowisku - jak skała! Pamiętałam, że wspominałaś kiedyś o takim zdarzeniu u swojej mamy i liczyłam na to, że coś napiszesz. Tak sobie mysle,że skoro nikt nie przejął się również u Twojej mamy tym płynem, to chyba nie ma co panikować. Mnie radiolog wyjaśnił, że śladowe ilości mogą pojawić się na skutek infekcji pęcherza, podrażnienia jelit, jajeczkowania (no, to nas akurat już nie dotyczy), a ponieważ wszystko inne wygląda dobrze, samopoczucie też w porządku, to raczej nie jest nic złego. Czujność i niepokój powinna budzić zwiększona ilość wolnego płynu. Brzmi rozsądnie, ale ... co tu mówić ... strach jest. Optymistyczne jest to, że u Twojej mamy zauważono płyn ponad rok temu i nic się nie dzieje - to chyba najlepszy dowód na potwierdzenie słów lekarza.


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat