Rak piersi

14 lat temu
Jestem po mastektomii dwa lata i nie mogę jeszcze dojść do równowagi ,nie mam żadnego wsparcia borykam się z nim sama ,czasami mam wszystkiego dosyć.Proszę o jakieś rady bo nie mam nawet z kim o tym porozmawiać .
3346 odpowiedzi:
  • 12 lat temu
    Musze z reka na sercu przyznac ze mnie osobiscie nic przykrego nie spotkalo, poki co. Moze jescze sie zdarzyc oczywiscie. Generalnie spotykam sie z niesamowita ludzka zyczliwoscia. I nie wiem, czy ja przed choroba mialam w sobie tyle empatii i uwagi na innych ludzi. Dlatego nie moge rzucic pierwsza kamieniem.
  • 12 lat temu
    witam was, nie bede sie rozpisywac, bo wczorahj stracilam wene. Dowiedzielismy sie, ze moj Narzeczony ( 27 lat) ma raka piersi. Miał guza ktorego mu wycieli, wyslali do analizy i przyszla diagnoza.. na dniach bedzie mial kolejna operacje . Martwie sie bardzo, poradzcie cos prosze. Jak moge mu pomoc?? Jestem przerazona!!! Boje się strasznie a on jeszcze bardziej. W zyciu byśmy się nie spodziewali. Z reszta chyba kazdy czlowiek w glebi ducha slyszac o roznych chorobach - mysli , ze mnie to nie dotyczy. A tu nagle przychodza takie wiesci. Nie wiem co mam myslec o tym, jak sie zachowywac i wogole. Pozdrawiam.
  • 12 lat temu
    Witaj Toja
    Raj piersi u mezczyzny to prawdziwa rzadkosc, tym bardzije mozna myslec, ze ten problem nas nie dotyczy. Ale skoro dotknal, to trzeba stawic mu czola. Jak tysiace osob. Znam ten strach, mam nadzieje, ze z czasem bedzie sie zmiejszal. Najwazniejsze, to ze cos sie dzieje, ze sa podjete jakies decyzje o leczeniu, po operacji zapewne bedzie chemia, a moze nie? Bo i tak sie zdaza. A chemia jest do przezycia, naprawde.
    Gdy my sie dowiedzielismy o mojej chorobie, najbardziej pomagalo mi poczucie humoru mojego meza, ale rozumiem, ze czarny humor nie jest dla kazdego. Ale nie mozna tez podchodzic do sprawy smiertelnie powaznie, raczej zadaniowo, jest to i to, zrobimy to to i tamto. Badz przy swoim narzecznym w jak najzwyklejszy sposob, staraj sie go sluchac, podsuwaj pozytywne przyklady osob ktore wygraly z nowotworem - jest ich cale mnostwo.
    A jak ci bedzie zle to tu pisz, pomozemy!!
  • 12 lat temu
    Dziękuję Rybeńko. Wczoraj jak sie dowiedziałam byłam w szoku. Jego mama zadzwoniła do mnie z histerycznym płaczem gdzie w tym czasie ja nie uroniłam ani jednej łzy. Siedziałam z narzeczonym do poźnej nocy i gadaliśmy. Początkowo on nie chciał wogóle poruszac tego tematu. Smiał się i żartował a ja widziałam w jego oczach strach, którego nie potrafie nawet opisać słowami. Powiedziałam, że nie musi się skrywać z nim przede mna i wtedy się rozpłakał. Zacząl mówić, że się boi itd... Ja oczywście go wspierałam jak tylko mogłam. Dopiero dziś zaczęłam płakać. Ze złości, strachu i niewiedzy. I boję się coraz bardziej. Jestem dobrej myśli i raczej innej - złej - nie przyjmuję do siebie. ( tym bardziej po tym wszystkim co tu o Was wyczytałam - jesteście przykłądem dla chorych osób - BRAWO )Tylko najstraszniejsza jest ta niepewność...
  • 12 lat temu
    To prawda, ale ta niepewnosc bedzie wam towarzyszyla teraz caly czas, mozna troszke przywyknac.
    Kazdy inaczej wszystko przezywa, wydaje mi sie wspaniale, ze mogliscie tak szczerze ze soba porozmawiac. To wazne dla chorego miec kogos przed ktorym mozna sie otworzyc emocjonalnie.
    Jesli chodzi o mnie, to jest dla mnie bardzo wazne, ze moj maz nie histeryzuje, ze jest mocny i zadaniowo nastawiony. Czesto choremu bardzo pomaga mysl, ze jest ktos chlodno myslacy obok. Co nie znaczy przeciez niekochajacy. Dlatego raczej przy narzeczonym sie nie rozklejaj, zwlaszcza!!! zwlaszcza ze rak to nie wyrok!! Jest to chororba przewlekla, o dosc upierdliwym leczeniu, ale leczymy dziada!!( Mowie o raku nie o narzeczonym ;))
    Ta choroba dotyka wszystkich bliskich chorego, ciebie tez, wiez musisz sobie znalezc miejsce , gdzie bedziesz mogla sie wyzalic na trudny los, to forum na pewno jest takim miejscem:)
  • 12 lat temu
    Zrobiłam dziś 3 badania, które się wykonuje jeśli są podejrzenia jakichkolwiek przerzutów, głównie chodzi o kości - pobolewają mnie te plecy, czasem kolana i tak się martwiłam cóż to jest... oznaczałam poziom LDH, wapń i fosfataze zasadową - ale wyniki wyszły bardzo dobrze lekarz mi powiedział!!!!!! ale się ucieszyłam!!!! ulżyło mi baaaardzo!!!! !!!! pół dnia żyłam w stresie!!!!! ale potem, jak usłyszałam, że wszystko jest w porządku prawie podskoczyłam pod niebiosa :)))) wiem już, że to może być skutek uboczny chemii.
    WYLECZĄ MNIE Z DZIADA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  • 12 lat temu
    To super, ze zrobilas badania, jestes na pewno teraz spokojniejsza.
    A skutkow ubocznych chemii jest cale mnostwo, ja ciagle jestem zaskakiwana czyms nowym.
  • 12 lat temu
    To świetnie że masz bardzo dobre wyniki, jasne że Ciebie wyleczą!
  • 12 lat temu
    Toja, jak sie czujesz, co slychac?
  • 12 lat temu
    Tak sobie, no nie ma co ukrywać martwię się. Juz w najbliższy poniedziałek jedziemy do szpitala, będzie ta operacja, nie wiem czy w od razu czy we wtorek.. jest stres, bo podobno dopiero po analizie tej wyciętej reszty będzie wiadomo co dalej.. Mój trzyma się tak dzielnie, że jestem pełna podziwu, bo ja chyba bym tak nie potrafiła. Ake to też jest tak, że udaje twardziela a jak mu powiem, żeby rozmawiał ze mną o swoich zmartwieniach w związku z tym problemem - zaczyna się. Wtedy widzę jak jest mu ciężko, al;e cały czas mu powtarzam, że wygonimy tego dziada. Powiedziałam mu: Kochanie ucieknie szybciej niż myślisz, bo przy mojej wredności tylko Ty wytrzymasz:) także tak to wygląda. Jak można to żartem, jak trzeba - powagą i trzeźwym myśleniem. Czuję się po części odpowiedzialna za jego samopoczucie i myśli i wydaje mi się, że jak narazie nie tak najgotrzej mi to wychodzi. Lecz odbija mi się to troche na mojej pracy, bo tylko wtedy mam chwile by się wymartwić i wypłakać.
    Wierzę, że wszystko wróći do normy i zdrowia.
    Pozdrawiam serdecznie


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat