Rak piersi
Jestem po mastektomii dwa lata i nie mogę jeszcze dojść do równowagi ,nie mam żadnego wsparcia borykam się z nim sama ,czasami mam wszystkiego dosyć.Proszę o jakieś rady bo nie mam nawet z kim o tym porozmawiać .
-
mrteacher, pznaczanie markeró w czasie leczenia nie ma żadnego sensu
poproś o skierowanie po chemii
ja robię systematycznie
ale tez nie są to wiarygodne badania, przed diagnozą miałam poziom markerów na bardzo niskim poziomie...
-
No właśnie mi mój lekarz chirurg powiedział na samym początku, że w przypadku raka piersi to nie jest miarodajne badanie i już od dawna się go nie wykonuje. Ale moja siorka, która mieszka w Stanach i ma tam koleżankę z rakiem jajników chyba albo macicy cały czas mi tłucze o markerach i nie może zrozumieć że one niczego nie wnoszą. Mój chirurg ( który też kształcił się w Stanach ) powiedział, że owszem w tamtym typie raka to co innego. Więc o co w sumie tyle szumu? Moja znajoma miała przy raku piersi bardzo niski poziom chyba 6 albo 8.
Czyli co, bez sensu?
Rybenka1 a jak z tabletkami na wymioty - wzięłam teraz na wieczór 1 choć pielęgniarka mówiła żebym wzięła dopiero jutro rano ale wydaje mi się że mnie "muli" ( może to ryba którą zjadłam ). No a jutro myślę iść do pracy. I mam zastrzyk w brzuch dopiero wziąć jutro wieczorem, chyba na odporność.
Cieszę się, że w trakcie chemii żadne rewelacje nie wyszły chociaż.
Dzięki za wasze rady, odpowiedzi i miłe słowa. Pozdrawiam was serdecznie.
-
I pomyśleć że moja mama po mastektomii piersi nie miała ani chemioterapii ani radioterapii - NIC. ( nie mogła ze względu na serce ) i przeżyła to świństwo.
-
mrteacher! Rybeńka ma rację , że teraz jak już jesteś w trakcie chemii to robienie markera nie ma sensu. Sens miało przed całym cyklem leczenia. U mnie to zadziałało. Bujałabym się nieświadomie jeszcze długo z rakiem, gdybym przypadkowo nie zrobiła markera. Powtórzony w trakcie leczenia dał odpowiedź czy reaguję na nie.
-
niski poziom markera o niczym nie świadczy
ale jego systematyczny wzrost owszem, niestety może świadczyć o przerzutach
ja mam badane markery raz na pół roku
leczyłąm się w Belgii
-
No! odebrałam wynik prześwietlenia. Dobra wiadomość - nie mam raka! Zła - będzie dalej mnie nap... ,a kulturalnie mówiąc dalej będzie boleć. Lewostronna skolioza, pojedyncze osteofity i spina bifida S-1. W tłumaczeniu lewostronne skrzywienie, pojedyncze narośle kostne i rozszczep kręgosłupa. O q...a jak się cieszę!!!!
-
.......zwłaszcza z tego rozszczepu kręgosłupa????? faktycznie - jest okej!!!!:)))
Ostryga - ja gdzies słyszałam, że jak nic człeka nie boli to znaczy, że nie żyje wiesz??:)))
Ale za to nie ma gada!!!!
-
Olusia! Mierząc tym parametrem to ja żyję jak najbardziej :) No nic, widzę wyraźnie, że trzeba lepiej zaopatrzyć barek w trunki wysokooktanowe. Spine bifide (fajna nazwa) zalewać będę mohito, osteofitom zaserwuje nalewkę wiśniową, a stawy po tamoxifenie zaleję malibu. Po takiej kuracji moje lewostronne przekrzywienie będzie bardzo przydatne - utrzyma mnie w pionie, gdybym miała zamiar się gibnąć :)
Gdyby, któraś z Was potrzebowała trunkowego wsparcia zawsze może wpaść do lokalu "Pod (s)rakiem". Dziewczyny zdrówka i humoru!!!! i dodam, że jeszcze się nie nawaliłam :)
-
ostryga, padłam!!
:DDDD
dobra, ja pozalewam wszystko czerwonym winem, może byc???
-
Rybeńka! wszystko co ma więcej oktanów niż mleko i daje szansę sponiewierania nadaje się do zalewania naszych "skutków ubocznych" :) Tylko nie bierz czerwonego wina dożylnie, bo źle mi się kojarzy. Chociaż z drugiej strony, wedle zasady, czym się zatrułeś tym się lecz.... Może to proces odwracalny. Dasz w żyłę winko i rano obudzisz się z włosami do pasa. :)
A i jeszcze jedno ponieważ zapowiada się, że znieczulanie będzie długoterminowe poszukam dla nas wsparcia w grupie anonimowych alkoholików.:) Zawsze możesz na mnie liczyć !!!!
Dziewczyny przepraszam jeżeli w tak poważnym temacie pozwalam sobie na ironię i żarty. Jeżeli ktoś uważa, że nie jest to miejsce i czas to ja oczywiście zachowam powagę. Będzie trudno no ale...
A póki nie ma zastrzeżeń życzę wszystkim uśmiechu, nawet w momencie miłosnych uniesień z muszlą klozetową :)