Rak pęcherza moczowego
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno.
Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
-
Witajcie kochani:) Nie pisałam bo nie miałam internetu, ale widzę, że świetynie sobie radzicie:) bardzo mnie to cieszy.
Faktycznie Hania milczy już dosyć długo i macie racje, że się denerwujecie, ja tez się denerwuję bo to do niej nie podobne. Mam nadzieję, że nie stało się nic złego. Możliwe, że jest bardzo osłabiona, albo jest w szpitalu, nie dopuszczam innej opcji. Jeśli chodzi o moje maluszki to widzę ich tylko na zdjęciach:( są urocze i już nie mogę się doczekać kiedy je zobaczę, a nastąpi to dopiero 5 kwietnia:) Wtedy będe mogła się nimi nacieszyć:)
Myślę, że teraz będę miała możliwość codziennie Was odwiedzać:)
Pozdrawiam serdecznie wszystkich:))
-
Misia kochana -podobnie jak Ty czytam na bieżąco ale u mnie też ostatnio brak natchnienia do pisania:(Pozdrowienia dla Mamy i pisz zaraz po cystoskopii:)Moja teraz w lipcu.Smutno ,że z Babcią jest tak jak piszesz ale rzeczywiście w wieku Babci należy się tylko modlić.Heniek ja też bardzo się cieszę,że wracasz do zdrowia oby tak dalej:)Czarownica zapewne zajęta Maluszkami i rzadko do nas pisze:)))Mnie również martwi nieobecność Hanny tak dawno nic nie napisała:(((Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie:))))
-
Witajcie Kochani:) Dawno mnie tu nie było staram się przynajmniej czytać na bieżąco. Jakoś tak nie miałam natchnienia ostatnio pisać, bo chyba potrzebowałam trochę oddechu. Z mamą wszystko dobrze, niedługo mamy kolejną, kontrolną cystoskopię.
Ale jak już wcześniej pisałam niestety u babci potwierdzili przewlekłą białaczkę limfatyczną:( Jesteśmy po wizytach u hematologa i niestety w babci przypadku to pozostaję się tylko modlić żeby choroba nie postępowała bo o żadnym leczeniu nie ma mowy ze względu na wiek. I tak jakoś smutno i bezradnie....
Heniek dobrze,że jesteś I super że wyniki w porządku:)
Agatka80 spróbujcie jeśli macie taką możliwość zawalczyć jakoś prywatnie, może przyśpieszą te terminy, bo w takiej sytuacji czas gra najważniejszą rolę. Bądz dzielna:)
Martwi mnie że Hania tak długo się nie odzywa:(
No i czarownica coś leniuchuje:)
ania2 a co tam Kochana u Ciebie?
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę zdrówka:)
-
Użytkownik @heniek napisał:
Właśnie wróciłemz Bydgoszczy. Wszystko dobrze. Następna wizyta dopiero we wrześniu. Szybko podjęta decyzja odnośnie radykalnej owocuje. Wszystko wraca do normalności.Tą podjetą decyzje zawdzięczam CZAROWNICY , DONIE 1955 I INNYM OSOBĄ. Wielkie dzięki. Nie mam pęcherza i nie mam raka. Zyję normalnie. Od poniedziałku wracam do dotychczasowych zajęć.Myślę że ten wpis pomoże innym podjąć szybką i trafną decyzję. Nie można za cenę ŻYCIA ratować pęcherza. Pozdrawiam Heniek
Fajnie, ze nie masz kłopotów po operacji, ale co 2 m-ce kontroluj sobie mocz, mierz rano i wieczorem temperaturę, czy nie będzie stanów podgorączkowych /bo tego się nie czuje/, a gdyby było szybko dawaj mocz do badania na posiew. Mogę jeszcze doradzić na temat stosowanych płytek. My przerabialiśmy już wszystkie dostępne na naszym rynku. Naszym zdaniem, dla nas najlepsze są płytki 2 częściowe firmy Dansac, najmniejsze -rozmiar 36. Najmniejsze dlatego, że dają najlepszy komfort dla osoby ,nie odklejają się i przy schylaniu się osoba nie odczuwa uwierania płytki, tylko trzeba do płytek zakładać paski gumowe, wtedy dobrze podtrzymują płytki. Takie paski kupuje się albo w firmie Dansac,, albo Convatec. Jeżli będziesz chciał spóbować . to podam symbole tych płytek.Wystarczy przedzwonić na infolinię Dansac i przyślą bezpłatne próbki płytek do przetestowania.
-
Tatinko to prawda, jak pomysle ile czasu sie to wszystko ciagnie-to tez sie zastanawiam i to ma byc w trybie pilnym, ale wiem, ze to jakas plaga z tym rakiem i wielu ludzi boryka sie z podobnymi problemami i czeka jak na zmilowanie na operacje czy inne metody leczenia. Mama tez jest bardzo podlamana, bo wczoraj spotkala kolezanke z dawnej pracy i ta powiedziala jej, ze ich kolezanka z biura zmarla (miala 55 lat) na raka pecherza moczowego-dostala wodonercza...w tak krotkim czasie tyle osob nam znanych odeszlo przez to cholerstwo...
dorotakoz5 tez masz nielatwy orzech do zgryzienia, bo jak pomoc, jak osoba, ktora ten gad od srodka toczy przechodzi zalamanie...wspolczuje Ci bardzo. Sama juz po malu trace argumenty, zeby przekonywac Mame, ze wszystko bedzie dobrze,tyle ludzi z naszego otoczenia poleglo w tej walce, do tego ta operacja to jedna wielka niewiadoma i boje sie ze jak juz sie zbiora w kupe lekarze, to otworza i bedzie na wszystko za pozno, jak wczesniej pisala na tym forum Corka...ehh zycie....Staram sie byc twarda, ale ciagle wiatr w oczy.
Pozdrawiam wszystkich Walczacych i tych, ktorzy temu gadowi pokazali fige z makiem
-
Witam,miało mnie tu już niebyć ale znów wróciłam, powoli nie wiem co mam robić...Teściowa usłyszała że ma wznowę i koniec,nie ma z nią kontaktu, nie je, nie pije, nie słucha lekarzy...Jest w szpitalu, miała tomograf i okazuje się że ma zajętą tylko cewkę lecz w tym stanie fizycznym i psychicznym nie tylko nie podejmą się jej leczenia ale też nie mogą. Nie wiem juz co robić...Zawsze jestem, byłam i pewnie będę ta najgorsza...Nie wiem co dalej...
-
heniek
bardzo się cieszę że wyniki kontrolne pomyślne i ze Twoje siły wracają.Bardzo mi pomogłeś za co jeszcze raz DZIĘKUJĘ!!!
Agatka80
smutno mi jak czytam Twoją historię i aż żal człowieka za serce ściska w jakim my kraju żyjemy?????
-
Wiem Alexandra ze nie dobrze, ale taka ekipe skompletowac to nie lada zadanie,zreszta lekarz prowadzacy powiedzial Mamie podczas omawiania operacji, ze operacja na otwartym sercu to Pikus do tego co musza u niej zrobic. Powiedzial tez, ze taka operacja to rzadkosc, wiec moze faktycznie boja sie. Kanaliki nerkowe juz sa zaatakowane a jeszcze kazali mamie pic 3 litry dziennie, a ona mowi,ze boi sie litra wypic, bo jak to oddawanie moczu tak mozolnie idzie to strach, ze cos sie zapcha, moze tez dojsc do tzn. tamponady...zeby choc cewnik szlo zalozyc a to przez wielkosc i niekorzystne polozenie nie ma szans. Pielegniarka byla u Mamy w domu i probowala zakladac jakos udalo jej sie wejsc bokiem,ale wtedy cewnik jest nieszczelny i Mama mimo cewnika miala uczucie parcia na pecherz czego przy cewniku nie powinno byc,wiec musieli wyciagnac. Mnie tez to odciaganie dziwilo,bo przeciez dobry miesiac temu lekarz powiedzial,ze i nerki beda do usuniecia a tu jakby nie patrzec kolejny miesiac czekania jesli sie zbiora w koncu w komplecie a nie beda z tygodnia na tydzien odciagac decyzji o ustaleniu terminu z braku lekarzy...Nie mamy zadnych opcji, tylko czekanie i ta bezradnosc mnie dobija...
-
Hania i Czarownica zgłoście się ,czyście już o nas zapomniały i reszta dziewczyn też?
-
witam wszystkich i pozdrawiam
Agatka80 szkoda mi twojej mamy że tak cierpi, jeśli w piątek nie zapadnie decyzja o jak najszybszym terminie to ja bym już nie czekała tylko poszła prywatnie do lekarza który podejmuje się tej operacji i dała mu dobrą łapówkę i wtedy będą i lekarze i szybki termin ,oni na to czekają i trzeba to zrobić bo mama nie może już czekać, musicie to już załatwiać, taki jest teraz świat że bez łapówki mają nas gdzieś,życzę powodzenia bo to jest walka z czasem
Heniek do żadnego stowarzyszenia nie należę bo mieszkam na wsi i do Krakowa mam 60 km i nie chciało by mi się jeździć na jakieś spotkania, jeśli chodzi o pielęgnacyjne to w poniedziałek będąc na onkologii wezmę to zaświadczenie od lekarza prowadzącego i spróbuję, jak tam ta dwuczęściówka ,myślę że się przyzwyczaisz a wiosnę już przywitałeś tą przebitą oponą, tylko delikatnie bo jeszcze za wcześnie na większe szarże,pozdrawiam serdecznie