Rak pęcherza moczowego
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno.
Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
-
kniesia maja mama miała właśnie takie wkucie w lewej nerce tz.nefrostomie, chodziła z tym 7 miesięcy .Guz w pęcherzu blokował odpływ moczu z lewego moczowodu co spowodowało zastój moczu w nerce i wodonercze. Mama dostała miejscowe znieczulenie, mówiła że nie czuła bólu tylko nieprzyjemne uczucie. Po jakimś czasie przyzwyczaiła się do woreczka , nie utrudnia to żadnych funkcji życiowych , znalazła sposób na wygodne noszenie worka wkładała w podkolanówkę pod spodniami. W ciągu 7 miesięcy miała dwa razy wymieniany wężyk ,ale na początku musisz często przemywać z zmieniać opatrunki aby rana po wkuciu szybko się wygoiła( mama miała cztery szwy). Podczas operacji nefostomia została wyjęta.
-
Kniesia,
Mój tato miał wytworzoną nefrostomię czyli odprowadzenie moczu z nerki z pominięciem moczowodu. Jelita taty z uwagi na dużą przepuklinę uniemożliwiły wyłonienie stomii (za duże ryzyko niedrożności). Tutaj jest garść podstawowych i rzetelnych informacji o nefrostomii www.mojurolog.pl/nefrostomia/ . U nas obyło się bez żadnych komplikacji, nerka pracowała bez zarzutu, parametry nerkowe niepogorszone. O pielęgnacji nefrostomii na podstawie naszych własnych doświadczeń napiszę szerzej, jak już staniecie przed taką koniecznością. Teraz krótko. Po pierwsze trzeba dbać o miejsce wyjścia wężyka, bo to jest w zasadzie ciągła rana. Regularna dezynfekcja np. octaniseptem i jałowy opatrunek wystarcza. Worek doczepia się do wężyka, zalecają zmianę codziennie, tato nieraz zmieniał co drugi dzień. Worki oczywiście są refundowane tak jak te do stomii. Sam wężyk wymienia się co trzy miesiące. W naszym wypadku było to częściej, bo w przeciągu pierwszych 6-8 miesięcy po operacji tato trzy czy cztery razy sobie ten wężyk sobie wyrwał i lądowaliśmy na SORze. To przynajmniej wg. nas był największy problem związany z nefrostomią. Ale uczciwie przyznam, że tato najzwyczajniej w świecie nie uważał i robił to czego nie powinien np. spał na tym boku, gdzie miał stomię albo zbyt intensywnie pracował na działce. Wężyk od stomii jest wprawdzie przyszywany do skóry, ale u mojego taty to nie wystarczało. Z czasem nauczył się bardziej uważać.
Szczerze mówiąc, gdy lekarz po operacji powiedział nam, że z uwagi na zły stan jelit nie udało się wyłonić stomii i zrobiono odprowadzenie moczu bezpośrednio z nerki byłam załamana. Pierwsze co przyszło mi do głowy po pytanie ale co z nerką, czy ona to wytrzyma? Wszystkie te obawy okazały się na wyrost.
Pytasz o chemię i czy to już koniec? Na to nikt Ci nie odpowie. Nawet lekarz. Przerzuty odległe w przypadku raka pęcherza moczowego to najwyższy stopień zaawansowania choroby, gdzie statystyki przeżyć pięcioletnich, bo takie prowadzi się w przypadku nowotworów, wynoszą 20%. Ale to tylko statystyka, bo każdy przypadek jest inny i żadnego pacjenta nie da się zamknąć w statystyce.
Głowa do góry i walczcie.
-
kniesia nie wiem co Ci napisać, nie miałam nic z tych rzeczy, ale chemia może pomóc.
Jeśli zmiany w płucach są małe to trzeba zrobić to jak najszybciej. Jeśli chodzi o wkłucie się w nerki bo przewody moczowe nie działają poprawnie to nie wiem jak to wygląda.
Nie można się poddawać tylko zacząć walkę na nowo. Mam nadzieję, że będzie dobrze:)
Głowa do góry i do dzieła:)
-
Witam Kochani, to znowu ja w potrzebie. Pisałam jakiś czas temu. Tata po usunięciu pęcherza w maju. Dochodzenie do siebie, oczywiście problemy z workami, dopasowaniem - pomogliście mi bardzo dając cenne wskazówki. Teraz tata miał kontrolną tomografie i teraz się dopiero zaczęło. Niby w opisie jest że bez ognisk, bez zmian, ale w dwóch miejscach tj. w płucach i wątrobie jest opis ze słowem meta. Zdążyłam się zorientować ze to oznacza przerzut. Najpierw nieświadoma czytałam ten opis ucieszyłam się jak dziecko, ze wszystko w porządku, a potem zaczęłam się dowiadywać o tym nieszczęsnym słowie meta. Ale oczywiście to nie koniec problemów. Okazuje się że mocz nie jest dobrze odprowadzany i jest mały zastój w nerkach. Coś jest źle z przewodami moczowymi. Lekarz powiedział że potrzebna będzie rekonstrukcja. Czyli co mam rozumieć że lekarze coś zawalili czy to jest np. jakiś zrost po operacji? Ale teraz jest dylemat, ponieważ lekarz powiedział że trzeba jak najszybciej podać chemię a do tego jest potrzebny dobry odpływ moczu. Przedstawił alternatywę żeby z tyłu w plecach po obu stronach wkuć się w nerki żeby odprowadzany był dobrze mocz i w tym czasie podać chemię a potem rekonstrukcja moczowodów. Zaznaczył też że to wkuwanie w nerki jest bardzo niebezpieczne bo może dojść do uszkodzenia i wtedy trzeba będzie ją usunąć. No i teraz najlepsze - decyzję ma podjąć tata. Boże ile ten chory ma znieść! Kochani może ktoś miał podobne doświadczenie? Czy ktoś miał rekonstrukcję moczowodów, jak wygląda podawanie chemii, może miał ktoś też takie wkucia w nerki? BŁAGAM podpowiedzcie coś. Taty lekarz prowadzący jest na nieszczęście miesiąc na urlopie nie ma z nim kontaktu, a teraz trzeba coś zdziałać. Byłam załamana przed operacją taty, po operacji też ale teraz to już po prostu osłabłam. Nie wiem co robić. Czy to już koniec?
-
beat dziękuję Ci bardzo za tak miłe słowa :). Jestem tu dla Was i bardzo się cieszę jak mogę w czymś pomóc. Uściskamy się kiedyś na pewno, mam nadzieję, że zlot kiedyś dojdzie do skutku:)). Wy wszyscy jesteście dzielni i podobni do mnie:) inaczej by Was tu nie było:)
-
też to samo jej tłumaczymy ja po cesarce miesiąc dochodziłam do siebie a i teraz mnie nieraz brzuch pobolewa jak mała mi na nim usiądzie a 2 lata już minęły teściowa też ma ketonal ale go nie bierze czemu to cholera go wie
-
Dziękuję, dziękuję że tu Jesteście...
-
witajcie mam do was pytanie jak długo bolały was miejsca po operacyjne i brzuch bo teściowa jest 3 tyg po operacji ( i musi jeszcze boleć mówmy jej to co dziennie) i twierdzi że nadal ją mocno boli i że ma już dosyć
-
Dokładnie czrownica ma rację my też już nie mieliśmy siły na to wszystko myśleliśmy o najgorszym ale zaświeciło słońce do nas i teraz jest już ok oczywiście jeszcze nie mamy wyników histo ale myslę że będzie OK to forum i ludzie którzy tu są bardzo nam pomogli więc zaglądaj tu jak tylko możesz nam możesz się wykrzyczeć:)
-
BEATA41 po burzy zawsze świeci słonko:) Będzie dobrze i na pewno wszystko się ułoży:)
Głowa do góry, najważniejsze to nie załamywać się. Dużo zwaliło Ci się na głowę, ale będzie dobrze:))