Rak pęcherza moczowego
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno.
Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
-
Jestem jak najbardziej za konsultacjami.Jak mąż będzie po drugim zabiegu i gdy będa juz wyniki ,to napewno pojadę i do innego urologa i zaliczę onkologa.Pojadę sama z wynikami, bo mój mąż nie kwapi się na konsultacje.Nawet już wiem , do kogo mi po drodze.Mąż wielki fan papierosów, niestety musiał zakończyć swój nałóg z dnia na dzień. Profesor kilka razy przypominał ,że bezwarunkowo rzucamy palenie. Chcąc mu pomóc, bo widze jak sie męczy, umówiłam go na wizytę u psychologa stosującego w terapii hipnozę. Zobaczymy co z tego będzie.
-
Do roza123: dokladnie to samo odnosnie wielkosci guza powiedzial znajomy onkolog, ze to nie ma znaczenia. Wtedy odzyskalam energie do dzialania bo przeciez to nie chory ma mnie podtrzymywac na duchu , tylko ja jego. Tylko to tak doluje gdy sie zlyszy zle rokowania i zero propozycji co dalej.
-
Witaj Delek66 jestem kobietą zachorowałam na raka po 50, jestem 2 rok po radykalnej. Z powodu różnicy płci nie jest to to samo.Ale mam urostomie, przyzwyczaiłam się, a podłączenie sobie w długiej podróży dobowego worka to nawet plus.To nie jest takie gorsze życie, podobno panom jest łatwiej. Na pewno nagle po operacji nie dostaniesz menopałzy, a tak na poważnie to nadal będziesz mógł się cieszyć życiem. Nieznane zawsze nas przeraża, ale to nie znaczy że to musi być złe.A twoi bliscy?
-
Wiemy tez , ze kazdy pacjent onkologiczny ma zagwarantowane prawo do konsultacji drugiego lekarza , ale umowilam sie prywatnie na wtorek ( zbyt skomplikowane aby to przez szpital zalatwiac).Wezme skany wynikow, ktore juz sa i te , ktore odbierzemy w poniedzialek-czyli wyniki badania histopatologicznego. Maz mowi , ze wszystko wytrzyma oby tylko nie bolalo. Od 20 kwietnia maz jest w domu, ma worki na mocz ale chowa je sprytnie w spodniach, jezdzi samochodem, wyprowadza psa...tylko jest lekko oslabiony i schudl.Dlatego duzo wage przywiazujemy do posilkow. Mial juz biopsje, na ktorej wyniki czekamy i przy okazji zabieg wyciecia " ile sie dalo".
-
Eliee duzo zależy od wyniku.Tutaj na forum czytałam, że ktoś miał malutki guz średnicy o,5 cm, a z badania wyszło ,że był z tych najbardziej złośliwych. Także ,wymiar o niczym jeszcze nie świadczy.Radiolog pierwszy który zobaczył guza u mojego męża tez powiedział, że dopiero po histopat. okaże sie z czym mamy do czynienia. Gdy za kilka dni badanie było powtórzone u innego lekarza,ten powiedział do męża,będzie pan żył,tylko nie wiadomo,z pęcherze , czy bez pęcherza. Wtedy to zdanie bardzo podniosło i mnie i męża na duchu. Pewnie wiadomo jakie życie byłoby lepsze, ale gdy nie ma wyboru , to trzeba z pewnymi faktami sie pogodzić i mocno walczyć dalej.
-
-
ellee
Bądźcie dobrej myśli, sama pisałaś że ten twój znajomy lekarz onkolog zna kilka przypadków w swojej karierze cofnięcia guza. Idźcie na konsultację do innego urologa takie diagnozy trzeba potwierdzać. Z lekarzami jest naprawdę różnie, zależy na kogo trafisz i jaki ma dzień. Nawet wielkie sławy się mylą. Wiem co mówię bo przez dwa lata chodząc do lekarzy z krwiomoczem byłam bagatelizowana, usg nic nie pokazywało, wyniki dobre, mocz prawidłowy, Nawet sama sugerowałam im raka pęcherza, bo mój ojciec zmarł na niego. ale jakoś nikt się tym nie przejął . Jak w końcu zrobiono mi cystoscopie to już nie było tak różowo, potem od razu TUR-BT, w badaniu wyszedł rozległy lity twardy guz i wiele małych 1-2 cm, usztywnienia ścian o średnicy 4 cm. Co się dało to wycięli, ale niestety nie wszystko się dało. W wyniku histopatologicznym wyszło większość guzów G2, obecne również ogniska G3, nowotwór nacieka błonę śluzową, natomiast fragment błony mięśniowej wolny od nowotworu. Ze względu na wysoką złośliwość zdecydowałam się na usunięcie pęcherza. Na taką a nie inna decyzje miało wpływ wiele czynników min. fakt że mój ojciec mając raka pęcherza nie zgodził się na jego wycięcie, tylko leczenie wlewkami. Niestety to cholerstwo przeżarło pęcherz i dostał się do otrzewnej, wtedy już niestety nie było ratunku.
Będzie dobrze, trzeba myśleć pozytywnie. Pozdrawiam .
-
Ale znajomu onkolog ( nie urolog) czyli ogolnie od kazdego raka jest innego zdania , patrzy bardziej optymistycznie.I tak trzymac-wyleczenie zalezy tez od psychiki...
-
Z pewnoscia na poczatku Guz rosl bezobjawowo. Pierwsze oznaki, ze cos jest nie tak pojawily sie na poczatku stycznia.Ale on to kamuflowal gdyz uwazal temat za wstydliwy.Czyli: mial problemy z siusianiem -czesciej i przerywanym strumieniem, oraz czul ze cos mu przeszkadza sie wyprozniac w jelicie grubym.Dlatego na poczatku lekarze mysleli, ze to guz jelita grubego. Jednak nawet takie zaawansowane komplikacje nie sklonily mojego meza do leczenia, a przestraszyl sie dopiero wtedy gdy podczas rutynowego badania usg nerek wyszlo , ze ma obustronne wodonercze. Stamtad trafil juz do szpitala na Woloska/odzial urologi.Stworzono mu alternatywny sposob oprozniania nerek aby ominac pecherz i tak to trwa.Czekamy na wyniki histopatologiczne, ale lekarz urolog chirurg zle rokuje bo guz niby jest duzy itp
-
Eliee, napisz prosze jakie Twój mąż miał objawy. Od kiedy wszystko się zaczęło. Pozdrawiam.