Rak pęcherza moczowego

15 lat temu
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno. Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
11542 odpowiedzi:
  • BLD 50 Białko 30 Leuk. 75 Nabl.płaskie bardzo liczne Erytroc. 35 Ciężar właśc.1020 PH 6 A pod spodem jeszcze jest wytłuszczonym drukiem LEU 500 i CRP 73.4. Proszę Was o info ale takie nieściemniane.. Czy mam powody do niepokoju? pozdr.Iwona
  • Witam.Nie wiem czy tu powinnam zadać to pytanie ale chciałabym zapytać Was jak u Was było z wynikami moczu zanim okazało się że to ten paskudny gad Was dopadł? Otóż od około miesiąca mam złe wyniki moczu...dostała skierowanie do szpitala nawet gdy nie było efektów leczenia u lek.rodzinnego. Po tygodniowym pobycie w szpitalu wyszłam do domu na własne żądanie ...Otóż lekarz prowadzący stwierdził po kuracji antybiotykowej i nospą że wyniki się nie poprawiają i on nie wie już jaki antybiotyk podać( dodam że w domu brałam wcześniej 3 antybiotyki).Więc zapytałam czy w takim razie mogę wyjść do domu i udać się do urologa bo dłużej już tak nie mogę. Wręcz się ucieszył że ma problem z głowy...tak wywnioskował am. No więc wypisałam się na własną prośbę a teraz siedząc nad wypisem trochę się martwię bo wyniki nie są wesołe. Jesli pozwolicie to opiszę je poniżej... A...dodam że nikt nie zlecił mi USG..a od tego wg mnie powinno się zacząć...prawda?
  • Witajcie Marcela dobrze że trafiłaś na nasze forum, jesteśmy tu wszyscy walczący z tym gadem, jedni jako chorzy a inni jako bliscy chorego, do worka można się przyzwyczaić ,wcale to nie przeszkadza w życiu, czasem zapominam o tym że go mam, oby tylko mama jak najszybciej doszła do zdrowia po operacji a z workiem da sobie radę ,w szpitalu naucza was postępowania z workami, dadzą wyprawkę do domu i zlecenia na dalsze worki, co do psychologa to jeśli macie taką możliwość to jej się na pewno przyda, popytajcie w szpitalu tam gdzie będzie operacja, na pewno mają takich specjalistów, operacja jest ciężka więc będziecie mamie potrzebni, wspierajcie ją psychicznie i fizycznie ale każdy dzień będzie lepszy,jeśli masz pytania to każdy z nas pomaga jeden drugiemu, pozdrawiam i życzę powodzenia w walce z gadem
  • Witaj Marcela w gronie Tu wystarczy poczytać tej księgi i wszystkiego sie dowiesz tu każdy się z gadem zmaga Życie z workiem jest normalne tylko trochę inne że się sika inaczej sa osoby co pracują zawodowo normalnie wykonujemy wszelkie prace jak i przed zabiegiem Jeśli chodzi o pomoc psychologa to już sami decydujecie bo znasz stan mamy ale chyba by nie zaszkodziło odwiedzić psychologa Dobrze by było przez pierwsze dni po zabiegu być przy mamie aby nie myślała co będzie dale ,Kaidy dzień po zabiegu to tylko lepiej Pozdrawiam
  • Witam, (niezbyt jeszcze trafnie poruszam się po tym forum - więc z góry przepraszam, że gdzieś coś napiszę, a już wątek był) Jakiś czas temu zdiagnozowano u mojej mamy raka pęcherza moczowego (z naciekiem), jest po chemii, naświetlaniach. Jutro ma odbyć się operacja - będzie funkcjonowała z workami, jednym - (wykryto zastój jednej nerki) albo dwoma. Szukam wsparcia u osób borykającymi się z tą chorobą - jak sobie radzą, gdzie szukać pomocy? Pomagamy jak tylko możemy jednak widzę, że jest teraz w kiepskim stanie psychicznym, zastanawiam się jak będzie po operacji. Czy ktoś przeszedł podobną operację? Jak funkcjonuje? jak sobie radzi? Czy powinniśmy się zastanowić nad wizytą u psychologa? niestety z grupą wsparcia może być problem (u mnie w okolicy) Z góry dziękuję za pomoc, Pozdrawiam
  • Witam wszystkich Kaju każdy z nas inaczej znoś chemie ja też mam problemy już drugiego dnia biorę tabletki z tym że mi się już smak sypnął i to jest słabsza chemia To samo miałem jak brałem w 2014 bo brałem ostrą chemie że już miałem jej dość byłem wykończony nią Pozdrawia cie cieplutko <3
  • 9 lat temu
    Hejka Kochani :) Dona, cieszę się bardzo. Wiem, co znaczy czekać na wyniki... Ech. Super, że chociaż ten aspekt masz z głowy. Janku, odejście kogoś, kto tu był lub kogoś nam bliskiego jest dołujące, faktycznie, ale ja nauczyłam się, że każdy przypadek jest inny i że nie należy generalizować. Na początku choroby męża wyczytywałam wszystko, co tylko było dostępne dla zwykłego człowieka i zmartwienie mnie zabijało, potem już wiedziałam, że trzeba iść torem własnego leczenia i tu na forum pytać o rzeczy potrzebne. Cóż, nie każdemu się udaje pokonać gada, to nasza codzienność. Ja właściwie tu nie wróciłam, tylko miałam krótką przerwę. Sami rozumiecie, że gdy jest ciężko, człowiek chce wylać żale, a dla zmagających się z chorobą, nie zawsze jest to przyjemne... Bolek, masz rację z tą rodziną, to prawda, że tu stajemy się sobie bliscy i choć to choroba jest tym, co nas łączy, to zawsze chcemy najszybciej podzielić się tu naszymi troskami i radościami. Widzę, że tak źle tej chemii nie znosisz, to dobrze. Mój mąż w dniu podania czuł się dobrze, potem kolejne dni strasznie wymiotował i czasami miał podwyższoną temperaturę, dzień przed chemią znów wracał do życia i tak w kółko. Ale ludzie tam przyjeżdżali po chemię, jak po witaminy, super się czuli i nie narzekali. Eliee, fajnie, że spacery w udziale przypadły Tobie, zawsze to jakaś odskocznia choć na chwilę, co do jedzenia, to zdrowe produkty na pewno pomagają w walce z chorobą. To tyle w ten piękny, jesienny wieczór. Buziaki Kochani.
  • Bardzo, bardzo wszystkim dziękuję i cieszę się jak małe dziecko które dostało słodkiego lizaka, życzę wam moi kochani abyście i wy też tak cieszyli się ze swoich sukcesów zdrowotnych i tych małych i tych wielkich, pozdrawiam serdecznie
  • Dona tak miało być Pozdrawiam
  • Dona gratuluję .


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat