Rak pęcherza moczowego

15 lat temu
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno. Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
11542 odpowiedzi:
  • 8 lat temu
    Maba, mój mąż miał operację dokładnie rok temu 05.10.2016. Też był i jest dużym człowiekiem. W dniu operacji ważył 128 kg. Z punktu widzenia lekarzy, którzy go operowali to nie zbyt dobrze. Operacja trwała dłużej, była obciążona większym ryzykiem, związanym z znieczuleniem, zamykaniem powłok brzusznych, wybraniem odpowiedniego miejsca na wyłonienie stomii itd. Z kolei z moich obserwacji po operacji i w trakcie trwania wczesnej rekonwalescencji, mąż był znacznie silniejszy od osób bardzo szczupłych, znacznie szybciej dochodził do siebie, rany świetnie się goiły i nie odczuwał braku pożywienia przez kilka kolejnych dni. Pił bardzo dużo wody ok 3-4 litrów dziennie i to mu całkowicie wystarczało, zresztą obecnie też pije min 3 l wody dziennie i twierdzi, ze to najlepsze lekarstwo:) Maba, czytając Twoje posty odnoszę warzenie, że nasze historie są bardzo podobne. Przede wszystkim piszesz, że to mąż zawsze był i jest Twoim wsparciem. Podobnie było u mnie, ja szalałam, panikowałam, rozpadałam się codziennie na kawałeczki, a on NIC. zastanawiałam się nawet, czy to nie jest jakaś wewnętrzna depresja, załamanie. Nic z tych rzeczy. Po prostu musiał wszystko sam przetrawić, przewartościować swoje życie i nie uzewnętrzniać problemu. Dzisiaj wszystko jest w porządku, czuje się świetnie, nadal jest moim największym oparciem, bardzo szybko zapanował nad chorobą, workami. Jest wręcz niepoprawnym optymistą, czym czasami doprowadza mnie do szału:). To naturalne, że się martwisz, operacja jest bardzo poważna...ale niech to będzie jedyne Wasze zmartwienie. Nie analizuj przyszłości, wszystko samo się powoli ułoży i będzie naprawdę dobrze. Ściskam i trzymam kciuki za udaną operację.
  • 8 lat temu
    Dzięki Dziewczyny <3Wasze wsparcie daje mi otuchy. Mój mąż to pracoholik, prowadzi swoją firmę i jej poświęca większość czasu. Myślę, że ta praca, nie pozwala mu teraz rozmyślać o chorobie, chce jak najlepiej przygotować firmę i pracowników do swojej nieobecności. Pracuje na pełnych obrotach, jakby nie był chory i nic mu nie dolegalo. Może to i lepiej,od martwienia ma mnie. Jak czasem mawia, jestem w tym mistrzynią. Mam nadzieje, że wszystko się ułoży , damy radę!
  • 8 lat temu
    Kazik dobrze mówi tato że wszystko się ułoży i będzie mógł pracować i w domu i w ogrodzie, nie może tylko dźwigać ciężkich rzeczy i prace rozłożyć sobie w czasie ,nie wszystko na raz, ja jestem 4 lata po operacji i od dawna wszystko robię w domu- (sprzątam,odkurzam,piorę) i w ogrodzie,kopię plewię i nawet trawę koszę a mam dużą działkę (2000 m kw.) ,3 miesiące po operacji już jeździłam samochodem na zakupy, a rok po pojechałam do Egiptu na wczasy, tak że powiedz tacie że jak dojdzie do zdrówka to będzie mógł robić w ogrodzie i w domu, może nie wszystko ale dużo, pozdrawiam i życzę zdrówka
  • 8 lat temu
    A mojego tatę najbardziej martwi to ze nie będzie mógł pracować w domu i na ogródku
  • 8 lat temu
    No mój tato tez tak mówi. Wszystko się ułoży!!
  • 8 lat temu
    Dziękuję za wsparcie <3Z tego wynika, że tak źle i tak niedobrze. Staram się jakoś trzymać , ale to bardzo trudne. Zawsze to mąż był moją ostoją i wsparciem. Starał się odsunąć wszelkie problemy , żebym mogła mieć spokój, bo wie, że jestem słaba psychicznie. Teraz też, martwi się bardziej o mnie i rodzinę , niż tym co go czeka. Tematu choroby nie porusza, kiedy ja zaczynam, ucina krótko,że od tego są lekarze i co ma być to będzie.
  • 8 lat temu
    Maba u mnie sytuacja jest odwrotna. Mój tato ważył przed operacja 45 kg, zawsze był bardzo szczupły i bardzo bałam się ze z tego powodu będą same problemy tymbardziej jak czytałam wypowiedzi innych osób o tym ze po operacji zrzuciły a to 8 a to 20 kg. Jednak lekarz stwierdził że dobrze ze jest szczupły a nie widzę póki co by tata schudł, myślę że po prostu już nie ma z czego.
  • 8 lat temu
    Witam <3Agnieszko,myślę, że masz rację, że o przebiegu operacji, decyzja zapada po otwarciu i ustaleniu stanu faktycznego. Czytałam formularz zgody na zabieg,tam dokładnie jest to wyjaśnione. Czyli, wszystko się okaże w trakcie,zostaje tylko czekać i mieć nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Trochę się obawiam tuszy męża, waży ok. 120kg, a do zabiegu nie jest w stanie zrzucić tej nadwagi. Jakoś to będzie, pewnie nie on pierwszy z taką wagą będzie operowany. Wiem, że to trochę komplikuje gojenie ran i sam zabieg, ale nic już na to się nie poradzi. Nie ma czasu na odchudzanie,rak nacieka, więc decyzja musi być szybka. Echhh, cała jestem jednym, wielkim strachem, zeszczuplalam 5kg w ciągu tego miesiąca, a mąż ani ciut. A powinno być odwrotnie, trudno. .
  • 8 lat temu
    Maba, a dowiadywałaś się ile woreczków może mieć Twój mąż. Z tego co się dowiadywałam, to na Jaczewskiego robią dwie urostomie. Przemyśl to, bo te woreczki są do końca życia i po prostu zawalczyć o jeden, albo tak jak nasza kochana Czarownica, która ma pęcherz wyłoniony z jelita.
  • 8 lat temu
    Prawda!!! Jak dowiedziałam się o taty chorobie i kolejne wiadomości były coraz gorsze to byłam pewna że to już koniec. Nie mogłam pogodzić się z tym i patrzeć na cierpiącego nawet nie tyle fizycznie co psychicznie człowieka. Minęły trzy miesiące i jestem pełna nadziei ze będzie dobrze i proszę gorąco Boga o to. I zrobię wszystko by zapewnić tacie wszystko co najlepsze do walki z tą chorobą. Wiem Maba co czujesz...dokładnie to wiem,ale musisz być silna bo jesteś teraz mężowi potrzebna. To bardzo częsta choroba. Z moim tatą na sali leży dwóch mężczyzn w podobnej sytuacji. Jeden miał trzeci zabieg TURT a drugi szósty. Ten pierwszy wyszedł kilka godzin po zabiegu w koszuli , kapciach i z cewnikiem w miasto. Znalazła go policja kilka kilometrów od szpitala. Okazało się ze miał mega wysoki cukier (270) A mój tato zrobił dziś trzy rundy wokół łóżka, powoli zaczyna jeść więc będzie coraz lepiej :-* Z całego serca życzę Wam by wszystko się powiodło <3


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat