Rak pęcherza moczowego

14 lat temu
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno. Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
11541 odpowiedzi:
  • 7 lat temu

    Enni, kiedy życie płynie swoim tokiem, bez ciężkiej choroby, nie zastanawiamy się nad tym jakie to ważne. Martwią nas małe problemy, nieistotne sprawy, jakieś blahostki urastaja do rangi dramatu. A nagle - ciach!!!, dawne życie umyka, zostaje jeden wróg - ten cholerny rak. I już nic się nie liczy, zostaje jedno marzenie-wygrać tą walkę. Wtedy oddalibysmy wszystko, żeby było jak kiedyś.Enni, nie jestem w stanie wyobrazić sobie co czujesz po utracie w tak krótkim czasie rodziców. Niby mówią, że  czas goi rany, ale jakoś trudno w to uwierzyć. Dobrze, że masz swoją rodzinę, obowiązki, pracę, bo zostaje mniej czasu na rozpamietywanie. Trzymaj się ciepło. 

    Pozdrawiam serdecznie wszystkich 🙂

  • 7 lat temu

    Maba doskonale Cie rozumiem jak piszesz że marzy Ci się normalne domowe życie.Mi strasznie brakuje rodziców,tego że z rana czasem wlecialam do mamy na kawkę,a tata był w pracy.Mama krzatala się po kuchni przygotowując obiad a w miedzy czasie rozwiazywala krzyżówki.Brakuje mi niedziel kiedy jechalismy do rodziców.....znowu rycze:( to wszystko skończyło się w przeciagu roku,najpierw tata i teraz mama:(Ich dom stoi pusty a wszystko na swoim miejscu,tak jakby gdzies wyjechali.W szafkach stoi kawa,przyprawy,stoją ich papcie,szafy pełne ubrań tylko że ich już nie ma:(nie mogę się z tym pogodzić:(po smierci Mamy tylko raz bylam w tym domu i jak na razie nie pojadę bo jest to dla mnie bolesne,ten dom to moje dziecinstwo,szczesliwe chwile,ale myśl że rodziców już tam nie ma dobija mnie:(

    Trzymam kciuki żeby w płynie nie było komorek rakowych.Niech wreszcie zaświeci dla Was słoneczko.

  • 7 lat temu

    Pinokio, masz rację, mimo, że nie znamy się osobiście, to choroba z jaką walczymy jednoczy Nas. I tych którzy się leczą  i tych wspierających. 

    Martwię się bardzo o męża, chyba po lekach jest cały czas podsypiajacy i bez energii. Najchętniej by spał, na siłę wyciągam go z łóżka i wychodzimy pospacerować. Oddział medycyny paliatywnej w zrozumiały sposób nie nastraja pozytywnie, od wczoraj były trzy zgony, mąż to widzi i pyta który ma numerek. Staram się jak mogę, żeby nie myślał w ten sposób, ale niewiele to pomaga. 

    Maz zawsze był taki silny i odporny psychicznie, jednak teraz coraz bardziej "odpuszcza", nawet nie stara się udawać. Trudne to wszystko... 

  • Jesteśmy Maba jak rodzina bo spokrewnieni przez portal i chorobę. Każde dłuższe milczenie martwi także i nas. Pobyt w szpitalu nie wpływa budująco a wszelkie lekarstwa działają usypiająco. Czy mąż Twój często maszeruje po korytarzu ? Wyniki na pewno będą lada moment i oby nie zawierał komórek rakowych. Pozdrawiam

  • 7 lat temu

    Witam. Miło wiedzieć, że ktoś myśli o tym co u Nas. Dziękuję.  

    Nie pisałam, bo nic się nie zmieniło. Mąż jest przybity tak długim pobytem w szpitalu, widzę jak ucieka z niego energia i chęć do leczenia. Cały czas ma założony dren do otrzewnej, drenuje ok. litra dziennie. Przeszedł na tabletki p/bólowe, jest podsypiajacy, ale ból ustępuje. Jutro ma mieć konsultację chirurgia onkologicznego, jeżeli będą wyniki płynu w końcu coś zdecydują. Chciałbym żeby mógł wrócić do domu, z pewnością miałby inny nastrój i nastawienie do choroby . A i ja zmęczona jestem tym wszystkim, marzy mi się zwyczajne, domowe życie,tęsknię za wnukami,hm....nawet za pracą. Pozdrawiam. 

  • Masz rację Anna trudno w takim czasie zadać pytanie Pozdrowienia trzymaj się

  • Masz rację Anna trudno w takim czasie zadać pytanie Pozdrowienia trzymaj się

  • Anna, jesteś bliżej w relacjach z Maba, co uniej ?

  • Maba, nie obwiniaj siebie tak jak ja nie obwiniam się za swoje zaniedbania. Wiele przed rodziną ukrywałem bo mnie naciskali ale praca była ważniejsza a zdrowie, jakoś to minie. Dopiero w momencie gdy dowiedziałem się że to rak zacząłem innaczej myśleć. Teraz Twój mąż musi wykazać się siłą i wiarą że bedzie dobrze.

  • 7 lat temu

    Heniek, masz rację. Kiedy ucieszyłam się, że hist - pat wykazał LG, lekarz powiedział, że właśnie dlatego rak rozwijał się bardzo długo bezobjawowo. Dopiero kiedy też uniedroznil moczowod, zaczęły się problemy. Mąż też nigdy nie miał krwiomoczu widocznego gołym okiem. Oprócz częstych wizyt w toalecie nie było innych symptomów. Może powinnam być bardziej czujna? Ale wyglądał i czuł się jak okaz zdrowia, może to mnie zmylilo. Czasu nie cofne, pozostają wyrzuty, że przeoczyłam czas,  kiedy leczenie mogło by być skuteczne. 



Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat