Rak pęcherza moczowego

14 lat temu
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno. Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
11541 odpowiedzi:
  • Witam Kochani. Bardzo dlugo nie było mnie na forum. Dzisiaj włączyłam i zaczęłam na nowo czytać posty. Chcę przede wszystkim złożyć wyrazy współczucia dzielnej Annie S..W podobnym czasie nasi mężowie zachorowali. Aniu bardzo mi przykro z powodu odejścia Twojego męża.. Natomiast mój mąż jak zawsze czuje się bardzo dobrze. Do worków przyzwyczaił się jakby było to normalne. Miał w czerwcu robione Tk , było wszystko dobrze. Walczy z anemią ponieważ po operacji brał mnóstwo antybiotyków  z powodu ciągłych zakażeń moczu. od kilku miesięcy jest spokój. Bierze żelazo i po mało hemoglobina się podnosi, ale nadal jest za niska. Martwi mnie natomiast poziom kreatyniny 2,62. Czy możecie coś na ten temat napisać jak to było u Was po radykalnej. Dziękuję i pozdrawiam wszystkich.

  • 7 lat temu

    Moni, zamarlam kiedy przeczytałam Twój wpis. Ale spokojnie, przecież to podejrzenie nie diagnoza. Po przeżyciach jakie przeszlas ostatnio, być może to zablizniona nisza po wrzodzie żołądka. Nie myśl o najgorszym, poczekaj na wyniki biopsji. 

  • Moni 12 dopóki nie będziesz miala pewności nie zmartwiaj się! To nic pewnego jedynie przypuszczenia! Działaj kobieto! 

  • 7 lat temu

    Myślałam, że wyczerpałam już limit nieszczęść w swoim życiu...

    Miałam dzisiaj gastroskopię, mam w żołądku guza 5 cm. Według lekarki może to być Gist, rzadki nowotwór. Mam skierowanie do szpitala i jutro będę działać. 

    W styczniu zmarł mąż, ja mam tylko 25 lat i małe dzieci... 

    Przepraszam ale chciałam się wyzalic 

  • 7 lat temu

    Mam nadzieję                                                            W przypadku męża nie ma szans na wyleczenie, choroba jest zbyt zaawansowana, ale leczenie może poprawić stan zdrowia i ustabilizowac objawy. Ważne jest teraz żeby nie cierpiał i w miarę dobrze funkcjonował. Nie jest to łatwe przy kłopotach jelitowych, teraz męczą męża biegunki, bardzo mało je, dodatkowo skutki chemii sprawiają, że jest osłabiony. Przeważnie leży, chwilę pochodzi i już zmęczony kładzie się do łóżka. Przy jego temperamencie i aktywnym trybie życia jakie prowadził do niedawna jest to dla niego udręka. Stara się telefonicznie sterować firmą ale widzę, że męczy go to, więc syn teraz musi się wykazać. Zawsze za" plecami tatusia ", też ma ciężko.                                         A ja... zabrałam się za porządki, okna, firany, dywany, takie tam, byleby nie myśleć. 

    Pozdrawiam wszystkich serdecznie 🙂

  • Maba jak czytam twoje posty to nie tracę nadzieji na pokonanie choroby. Jutro wizyta u onkologa i decyzja co dalej. 

  • 7 lat temu

    Viomi dziękuję za odpowiedź.Prawda jest taka że faktycznie mało pije,ale lepiej pewnie sprawdzić jeszcze raz co sie dzieje.

    Maba bardzo się cieszę że mąż zakwalifikowal się na chemię:) jest nadzieja że będzie dobrze,no i w Was wstąpił świeży duch:)

  • 7 lat temu

    Witam. Wczoraj cały dzień spędziliśmy w Brzozowie, wróciliśmy po 18 - stej i już nie miałam siły pisać. Ale mąż zakwalifikowany został do chemii, po badaniach dostał pierwszą wlewke Taxolu. Mamy jeździć raz w tygodniu, bo dawka leku jest mniejsza, przez co mniej obciążająca, druga opcja to wlewy co trzy tygodnie ale dawka odpowiednio wieksza. W obecnym stanie zdrowia męża wolimy nie ryzykować,mamy prawie 100 km, ale to nie problem, drogę znam na pamięć. Co prawda lekarz nie obiecuje cudów, ale też nie odbiera nadziei, że stan męża może się poprawić. Mąż też ma lepsze samopoczucie, fakt, że cały czas się leczy jest dla niego bardzo ważny. Ja również dostałam przypływu energii, wierzę , że damy radę, nie poddamy się tak łatwo.   

    Mam nadzieję, przykre co piszesz. Przechodzilam przez to, najpierw radość, że choroba się zatrzymała, a potem dramat kiedy okazało się, że jest rozsiew choroby. Myślałam, że zwariuje z rozpaczy, ale życie toczy się dalej, jest nadzieja na poprawę stanu zdrowia i tylko to się liczy. Bardzo pomogła mi Agnieszka, dziewczyna z innego wątku, ( jest aktywna na całym forum) jej  rzeczowe i serdecznie wsparcie pozwoliło mi spojrzeć trochę inaczej na to co nas spotkało.  

    Aniu, enni dziękuję za pamięć,postaram się pisać częściej, ale nie zawsze mam czas i... ochotę. Kiedy jest gorszy okres,  mam ochotę schować się i udawać, że mnie nie ma. Tak już mam... Niestety.                                                Pozdrawiam serdecznie. 

  • 7 lat temu

    enni jeżeli mało pijesz wody to rzeczywiście wynik kreatyniny może taki wyjść wysoki. Jednak nie powinnaś na kolejne badanie czekać rok tylko do trzech miesięcy wykonać kolejne badanie oczywiście pijąc więcej. Kreatynina świadczy o pracy nerek a z tym nie ma żartów.

  • 7 lat temu

    Mam nadzieje przykro mi bardzo ze są przerzuty. Raczysko to podstepna choroba.Na pewno chemia pomoże.Trzymam kciuki. Walczcie!

    Maba dołączam sie do Ani,co u Was? Caly czas o Was myślę.



Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat