Witam wszystkich, właśnie dostałam informacje od taty, że dzwonili ze szpitala z wynikami histopatologicznymi pobranych organów po radykalnej. Operacja zrobiona w porę.
Na ten moment nie ma przerzutów i jest czysto :)
Z racji tego, że tato nie jest z Warszawy to ja jestem upoważniona i odbiorę wyniki za niego.
Tak czy siak na ten moment to dobry znak i bardzo się cieszę z tej informacji.
Pytanie do Was moi drodzy bo pewnie macie to opanowane w praktyce...co dalej, co ile się robi takie kontrole i jakie to są badania. Czy trzeba będzie przyjeżdżać tutaj do placówki prowadzącej czy będę mogła pokierować tatę gdzieś bliżej zamieszkania.
Niestety w CO w Waw duże kolejki i zanim dostanę się do lekarza i dopytam szczegóły będzie szybciej tutaj u Was.
Miłego dnia.
Natalia
Hejka nie wiem czy to dobry znak, ale tata czuje się dobrze jak do tej pory. Nie boli go brzuch i biegunka powoli ustępuje. Nabrał siły ! A ja jestem w szoku i nie wiem co o tym myśleć?
Brawo Heniek! A co do wiedzy i niewiedzy pacjenta. Uszanujmy jego prawo do informacji .To on jest chory Niedawno miałam taką sytuację z moja mamą którą zawiozłam od kardiologa. Mama ma 72 lata ale jest na "fleku" przez całą wizytę pani doktor mówiła do mnie a nie do mamy choć to ona potrzebowała pomocy. Dziwne prawda ? Też mieliście cos takiego?
Witam wszystkich,
Heniek świetna wiadomość :D
U nas wszystko zmierza w dobrym kierunku. Tata wciąż czuje się całkiem dobrze. Właśnie zakończył całą planowaną chemię. Wszystko odbyło się w terminie i nie odczuwa wiekszych skutków ubocznych.
6 listopada czeka nas TK a pod koniec listopada ma rozpocząć radioterapie - wg lekarzy jest niezbędna ponieważ nowotwór był mocno "utkany" przy linii cięcia.
Jestem dobrej myśli. Maba, Mam nadzieję pamiętam jaki stres przeżywałam kiedy tata zaczynał chemię bo od razu myślałam o najgorszych powiklaniach - teraz wygląda na to że na wyrost. Życzę żeby Wasi bliscy też tak dobrze zniesli leczenie.
Nawiązując do stwierdzenia, że to rodzina bardziej przeżywa - patrząc na mojego tatę, czasem zastanawiam się skąd w nim aż tyle siły i optymizmu. Nie widać po nim zupełnie (nawet wizualnie) co już przeżył z tymi gadami.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie :)
Heńku, gratulacje! Zrobiło się bardziej optymistycznie na naszym forum po Twojej informacji - taki jesienny promyk słońca, pozdrawiam :)
AgaAgnieszka, ładnie napisałaś "Nikt nie zasłużył sobie na to aby żyć w niewiedzy." Właśnie po to jesteśmy. Na pewno znajdziesz tu wsparcie.
Aga my wszyscy tu obecni przerabialiśmy to co wy teraz. Najpierw szok i morze łez później galop myśli i na końcu do boju walczymy i leczymy się. Oddajcie się w ręce lekarzy zaufanych i dobrych. Jeżeli trzeba usunąć pęcherz to trzeba i tyle.to nie koniec świata. Tato mój na początku troche się wkurzał ale teraz już się przyzwyczaił i nawet mu nie przeszkadzaj. Teraz znowu walczymy. Tez było morze łez i niekonczace sie pytanie: dlaczego? Wiara czyni cuda! Pytajcie na forum o wszystko! Nikt nie zna tak dobrze tej choroby jak my i nasi bliscy, którzy ja maja.
Nam też się wydaje że Tata coś podejrzewa.... w piątek będziemy ż nim rozmawiać. Nikt nie zasłużył sobie na to aby żyć w niewiedzy. Jutro o 8.30 ma rezonans. Jak to moja mama mówi "Jutro zapadnie wyrok". wierzę że nie będzie źle.... Nie może być zle
Aga, wiadomo, że diagnoza rak to szok dla pacjenta i jego bliskich. Ale potem ustala się plan leczenia i działanie skierowane jest na walkę z chorobą. Wtedy myśli skupione są na skuteczności leczenia i szukaniu najlepszej terapii, emocje powoli wyciszaja się i uczymy się żyć z chorobą.
Nawet osoby które są wolne od raka od lat i żyją pełnią życia, obowiązuje czujność i badania kontrolne.