Witajcie tata nadal gorączkuje wyniki posiewu moczu kiepskie. Jutro chyba szpital. Czekamy na telefon od lekarza.
U nas dziś jest różnie tzn raz super a raz dołek. Długo rozmawiałam dziś z urologiem taty, twierdzi, ze wygrywamy tą walkę. Na ten moment tata gorączkuje. Musimy przetrwać. Leon zazdroszcze chociaż nie powinnam, bo to brzydka cecha. Życzę Tobie jak wszystkim innym wszystkiego dobrego.
dziękuję Kochani za słowa otuchy. Jest ciężko, próbuje wziąść się w garść, niby już się uspokoje A na drugi dzień to samo. Nie wstydzę się psychologów, kiedyś w trudnych chwilach chodziłam na terapie- bardzo pomaga i jeśli trzeba będzie to udam się jeszcze raz. Fakt dzieciaki wszystko " łapią " i czują że coś się dzieje. A moje małe 4 i 8 lat, wiem że dla nich też muszę wziąść się w garść. Oczywiście, jak będę znała wyniki taty podzielę się z Wami tym. Narazie tata czuje się w miarę dobrze , bolą go trochę te " męskie sprawy " po zabiegu. A psychicznie tak jakby nic się nie stało- i nie wiem czy to dobry znak i czy to aby nie sa tylko pozory.Bo tato niby się śmieje i żartuje ale ja widzę w jego oczach zadumanie i taki smutek.... serce się kraje...
Czytam... Czytam... i czytam . Zostawię to lepiej bez komentarza. Zdrowia Ci życzę i wesołych świąt
Leon
przykro mi, że wlewki nie powstrzymały odrostu. Mój mąż przyjął tyle wlewek co Ty, cystoskopie będzie miał w styczniu. Pozwolisz, że napiszę Ci tzw"z grubej rury". Myślę, że nikt z nas nie jest obłąkany aby miał się cieszyć z tego, że wlewki nie wstrzymały odrostu.To, że czasami wypisywałeś różne "dziwne" rzeczy i wkurzałeś czytających , 😊 hehe, nie znaczy , że osoby które po prostu wkurzałeś zle Ci życzą albo cieszą się z Twojego chwilowego niepowodzenia.
A przypomniało mi się coś, jak czekałam na męża pod gabinetem (On miał w tym czasie wlewkę), pani czekająca na swoją kolej opowiadała mi, że pierwszy raz miała mieć wlewki BCG w innym mieście i w innym miejscu i panie, które miały jej robić uczyły się tego jak to robić czytając jakieś instrukcje w komputerze w jej obecności, nie wiem na ile była to prawda, zrezygnowała i znalazła inne miejsce gdzie robią jej to fachowo. Znowu gdzieś czytałam, że po wlewce pacjenta puszczono do domu i zamiast zmieniać pozycje co 15 min jechał do domu samochodem. Wiadomo, że przed wlewkami nie można pic, trzeba mieć pusty pęcherz itd...wszelkich zaleceń trzeba przestrzegać ale Ciebie Leon to akurat nie dotyczy.
Janek masz rację wszystko jest ważne, lekarze, ktorzy odpowiednio pokierują leczeniem, też to, że nie będą stosować radykalnego leczenia gdy organizm jest wycieńczony, bo to też nie ma sensu.Ważne też jest statium choroby nawet personel wykonujący zabiegi......czas, w którym podejmujemy takie czy inne decyzje. Nasz sposób życia....też jest ważny, na moje pytanie o skutki leczenia lekarz powiedział,że nie jest wróżką....Można przewidywać takie czy inne reakcje ale tyle rzeczy ma wpływ na nasz organizm, że zawsze to wielka niewiadoma.
Na tym forum jest bardzo dużo dobrych rad, zaleceń, nie teoretycznych tylko praktycznych, piszecie je Wy, którzy wszystko na sobie "przerobiliście".
Nadzieja jest bardzo ważna.... wiem, że strach potrafi "zabijać", mi pomaga modlitwa, toczę walkę i mąż też. Pokonuję swój strach może szokującą metodą, która się sprawdziła, idę kilka kroków do przodu, tzn, że to najgorsze już się stało ....... w każdej traumatycznej sytuacji w życiu ....i co i nic.....nic się nie stało, strach ucieka i cieszę się życiem, każdą chwilą.
Tak moi Kochani, bądzmy dla siebie dobrzy, podtrzymujmy siebie nawzajem dobrymi radami, a decyzje podejmujmy sami, spokojnie po namyśle.
Pozdrawiam wszystkich pamiętam o Was w modlitwie. Cieszmy się sobą nawzajem w rodzinie i nawet tu na forum.
Aga, Aneta ja tez korzystałam z pomocy psychologicznej pomimo, ze sama jestem z wykształcenia pedagogiem-psychologiem. To nie wstyd udać się po pomoc. Mój tata dziś nie dostanie chemii ma goraczke i złapał przeziębienie. Ale walczymy nie poddajemy się. Mi tez lekarz mówił, aby skupić sie na sobie chociaż trochę. Ja przez cały okres choroby taty schudłam do 46 kg wiec sama muszę wziac się w garść. Miewam tez gorsze chwile, ale staram się nie poddawać. Teraz czeka nas tk i decyzja czy dalej chemia.
Nati88
Tata miesiac Temu przeszedl operacja radykalna. Lekarze wycieli pęcherz i gruczoł prostaty. Po operacji strasznie cierpiał, każdy ruch był dla niego bardzo bolesny. Dzisiaj czuje się dobrze, przybiera na wadze i przygotowuje się do chemii. Od stycznia ma dostać 8 jednostek. Jesteśmy dobrej myśli i Tata również chce jeszcze cieszyć się życiem. Mimo że musi funkcjonować z "workami"( Co na samym początku sprawiało mu trudność ). Wiem jak się czujesz i co przechodzisz i jedyna radę jaka mogę Ci dać jest to że masz swoją rodzi ę i o nich też musisz się troszczyć i być dla nich. Powiedział mi to lekarz taty i mocno wzięłam to sobie do serca . Dzieci czują i widzą co sie dzieje z rodzicami i przezywaja to na swoj sposob. Jeżeli nie dajesz rady idz do psychologa on Ci/Wam pomoże. Ja już nie mam nerwów i od 2 tygodni jestem pod opieką psychologa. Ludzie wstydzą się takich lekarzy Ale w takich czy innych sytuacjach są bardzo pomocni.
Życzę wam dużo siły ♥️
W jakim stanie jest Twój tata ?
witaj Nati88,
Doskonale Cię rozumiem sama ponad tydzień temu to przechodziłam, gdy okazało się, iż oprócz brodawczaka u Taty jest jeszcze ten in situ... Na początku totalny szok, potem złość, płacz... za 2-3 dni wiedziałam, że trzeba wziąć się w garść bo płaczem nic nie zdziałam :) najważniejsze są teraz wyniki Twojego taty. Trzymam mocno kciuki!
Leonie polecam