Kasia.erka to nasze mamy są w tym samym wieku, moja tez ma 55 lat. Najlepiej żeby usunęli wszystko i na pewno to zrobią, u mojej mamy tak było. O oleju lnianym tez słyszałam dużo dobrego, próbowałam go mamie wcisnąć po łyżeczce dziennie z kurkuma ale chyba przestała brać bo mówiła ze nie idzie tego przełknąć, w końcu zakupiłam jej kurkumę w tabletkach z pieprzem. Takze tak to właśnie jest..ze chce się dobrze a czasami od tych moich pomysłów to mama jest bardziej zmęczona niż wzmocniona, bo ja już naprawdę wymyślałam wszystko, od grzybów reishi po olej cbd. I tak jak pisze Lipka to chory musi wiedzieć, my możemy tylko obserwować i co najwyżej doradzić, wesprzeć.
A co do mamy przed operacja, może woli się z tym sama uporać..Myślisz ze to oznaka jej słabości?
kasia.erka, wodobrzusze bardzo utrudnia funkcjonowanie. Płyn uciska na wszystkie narządy, wszystko boli, jelita są wzdęte. U mnie nawet mocz przestał spływać do pęcherza. Człowiek jest tsk umęczony, że nie ma nawet chęci rozmawiać, tsk że nie dziw się mamie. W takim przypadku napewno usuną wszystko, bo rozległa operacja to podstawa w leczeniu raka jajnika.
Kasiu, taki stan jest poważny, a człowiek jest osłabiony jak cholera. Otworzą i zobaczą. Czasem tak lepiej. Zastanawia mnie tylko jedno. Czy Twoja mama ma stwierdzoną mutację brca1/2? Bo jeśli tak, to mogła usunąć jajniki prewencyjnie. Tak zrobiły dwie moje znajome z rakiem piersi. Obie były po trzydziestce i bały sie właśnie, że jajniki zostaną zaatakowane.
oh rozumiem Kasiu...bardzo mi przykro. Miejmy jednak nadzieje, ze jednak nie będzie tak zle i ze leczenie zadziała..
Z tego co się orientuje to badania na mutacje rzeczywiście zleca się tylko przy nowotworach złośliwych, moja mama miała robione to badanie po pierwszej operacji.