Witajcie kochane ... dawno mnie nie było... Karolina współczuję z całego serducha ... mamusia Twoja teraz czuwa nad Tobą i napewno jest w lepszym miejscu .
O jakiej dziewczynie mowa odnośnie Facebooka ..z chęcią zobaczę jak by była możliwość podać nazwisko .. jeżeli prowadzi jakiegoś bloga odnośnie swojej choroby
Mar.s mam to samo ... odkąd choruje moja mama nic mnie nie cieszy ... jestem sama w ciazy ale nawet pierwsze ruchy dziecka w brzuchu nie sprawiły mi jakiejś super radości ... ;( cały czas tylko myślę o mamie .. o wynikach ... kloce się przez to z narzeczonym , znajomi też się odemnie oddalili bo cały czas chodzę smutna, nic mi się nie chce ... A tym bardziej że marker teraz rośnie co 3 tygodnie o parę oczek .. i nowa zmiana jest na kikucie pochwy ...
Mama w mojej osobie dużo oczekuje że pomogę, doradze z lekarzami i mieszkamy razem .. rodzeństwo prawie wogole się nie interesuje, zabardzo nie pyta i mieszkaja osobno z swoimi rodzinami .
Uusta, w moim zakładzie pracy od razu przy badaniach dostałam specjalne oświadczenie, które musiał podpisać lekarz medycyny pracy, że mogę pracować 8h. Nie pytali, czy dam radę. Prawo jest, ale pracodawca też ma furtkę... A niestety sił mi ostatnio braknie, bo bite 8 godzin pracy umysłowej też potrafi wykończyć.
Mar.s, rocznik '82. Diagnoza w maju '18.
Pamiętam moje osamotnienie i strach po tym jak zostałam "sama" bez lekarzy, chemii i badań. To bardzo ciężkie chwile to oderwanie od leczenia. Ogarniała mnie panika że jak to, koniec leczenia i teraz co? Nic? Potem pierwsze badanie po jakimś czasie i znowu stresior. Chwilę zwątpienia i ciągłe złe myśli. Niestety trzeba to przetrwać i jakoś do przodu!Lata mijają i jakoś człowiek ogarnia, bo "trening" czyni mistrza ale zawsze przed badaniem drżę.Pamiętajcie dziewczyny każda z nas ma swoją historię i swoją świeczkę.
Karolina przykro mi z powodu odejścia mamy. Teraz ją nic nie boli.... Ja mocno wierzę że nie odchodzimy na zawsze i że to tylko przejście w inny lepszy wymiar i tego się trzymam.
Maria58 ale to mija szybko...
Czytałam na fb historię Magdy bo bez problemu znalazłam. Od razu pomyślałam o naszej Meg.. Kto ją pamięta wie o kim mówię. Obydwie młode i serce się kroi przez błędne diagnozy i opieszałość skazane na tyle cierpienia...
Nie wiem czemu nie mogę edytować tekstu, smartfon mi zmienił a pisałam o Magg....