hej dziewczyny, w sumie dawno nie pisałam bo jakos nie chciałam myśleć o tym wszystkim..ale wiadomo ze tak się nie da.
Ilonko mam nadzieje ze mama dostanie olaparib, moja raczej nie ma szans ze względu na nerki :(
Alhambra witam Cię serdecznie :-)
A z tym markerem to sama nie wiem co myśleć..ale chyba jak rośnie to nic dobrego. Moja mama zakończyła cykl 6 chemii a marker zamiast spadać to rośnie. Na chwile obecna ma 43, tydzień temu był 35. Lekarka mówiła ze nie ma się tym aż tak sugerować, ze wielu pacjentom skacze. Ale szkoda ze nie skacze w dół..W środę mama jedzie ponownie i ma dostać skierowanie na peta, bo przez rozmiar nerek i brak kontrastu tomograf nie jest dokładny. Juz się boje..
Mar.s a próbowaliście może jakiś ziółek na oczyszczenie nerek. ?
Słyszałam też o odetkaniu czy jakoś tak układu limfatycznego nerek. Czyli przykłada się wate namoczona olejkiem rycynowym z kawałkiem folii w okolicy nerek i w ten sposób one się oczyszczają.
Dokładnie byście musiały się dowiedzieć odnośnie tego.
Może pić bardzo dużo wody , wiadomo wtedy nerki bardziej pracują. Sama niewiem chciałabym bardzo pomoc... ;)
Lipka wiadomo że jest ogromny strach . Poznalam już wiele dziewczyn które po raku jajnika 4b /3c w stopniu zaawansowanym powychodzily z tego i żyją po 5 /6 lat bez wznowy i czują się bardzo dobrze.
Ja akurat wspieram mamę . Mama ma stopień zaawansowany 3c no i surowiczy 3 jest w trakcie brania avastinu . Mam lepsze dni i gorsze że chce mi się wyć do księżyca cała noc . Ale potem się otrzasne i lecimy dalej z tym gadem żeby pokonać.
Ilonko kochana dziękuje ze chcesz pomoc, ale już kiedyś wspominałam ze z mama dodatkowo chorujemy na wielotorbielowatosc nerek, mama pije dużo pokrzywy i stara się pic wode, ale po prostu torbiele które znajdują się w nerkach „zabierają” ta właściwa przestrzeń i przez to nerki gorzej pracują z roku na rok...dlatego tez nie da się ich naprawić ot tak. I olaparib nie będzie jej przysługiwał a nawet kolejne chemie stoją pod znakiem zapytania:( ze tez nie ma nawet na to lekarstwa w XXI w...
Lipko ja również cieszę się ze się odezwałas:) witamy Cię ponownie.
Mio, dokładnie tak jak piszesz..tylko osoby które przeżyły lub przezywają coś podobnego mogą prawdziwie podnieść na duchu..Ja wśród moich znajomych nie mam zbyt wielu takich osób. A z mama ostatnio jeśli chodzi o sprawy „rakowe” to głównie przekazujemy sobie inf przez telefon(lecę do polski za tydzień, jupi) ona sama już ma dość wałkowania tego tematu i po prostu woli o tym nie myśleć na okrągło. I w sumie całkowicie ja rozumiem wiec staram się rozmawiać o innych rzeczach:)
mar.s, ja jestem świeżo po usunieciu nerki, która na skutek choroby po prostu sobie umarła. Lekarze twierdzą, że chemioterapię przeszłam już na jednej nerce. Druga co prawda jest sprawna, ale strach o przyszłość i tak ogromna. Jednak co dwie nerki podczas ewentualnej chemii to nie jedna.
Mar.s nie wiem kochana ile w tym prawdy ale słyszałam gdzieś o tym że pokrzywa wyplukuje chemię? Tak mi się obiło o uszy ... niewiem ile w tym prawdy .
Tak jak piszecie kochane ... u nas była taka sytuacja że jak ktoś się z rodziny dowiedział o mamie o diagnozie przychodził na kawę i płakał w nieboglosy... przykra sytuacja ... Ja zawsze wkraczalam wtedy i poprostu czytałam o Was mamie i pokazywałam że jednak się da... jesteście cudowne ! I żadna z osób które tego nie przeszły nie wie co to znaczy ... nawet mój narzeczony który jest mi bardzo bliski ...:/