ania_walczę_o_mamę - to nie "już 2 miesiące od zakończenia chemioterapii", ale dopiero 2 miesiące! To naprawdę mało. Żadnych sterydów, żadnej Neulasty! Sterydy nie są obojętne dla organizmu, podaje się je w ostateczności, bo przynoszą wiele szkody. Neulasty żaden lekarz nie przepisze po zakończeniu leczenia i nie ma takiej potrzeby. To lek silnie pobudzający pracę szpiku, ale działa bardzo krótko, "szokowo", tyle, żeby podać kolejną chemię, kiedy organizm sobie nie radzi z odbudową. Organizm po skończonym leczeniu sam się zregeneruje, ale trzeba na to trochę czasu, a nie 2 miesiące! Jest jesień, mnóstwo świeżych owoców i warzyw. Poczytaj w Necie, co najlepiej poprawia wyniki krwi i starajcie się poprawić je naturalnymi sposobami, bo te zawsze są najlepsze i najzdrowsze. Najważniejsze, że marker jest niziutki i nic się nie dzieje, oby już tak zostało!
Jestem po czwartym zabiegu termolezji, tym razem odcinka lędźwiowego i kości ogonowej. Kolejny potwornie bolący zabieg, a efekt żaden. Podano też zewnątrzoponowo LZM z morfiną i sterydem. Blokada działała tylko ok. 12 godzin i ból wrócił. Wyznaczono mi kolejny pobyt na oddziale leczenia bólu na 1-go października. Zaproponowano założenie portu zewnątrzoponowego i podawanie leków przeciwbólowych bezpośrednio przez ten port. Lekarz tłumaczył, że będzie to rurka włożona bezpośrednio do kręgosłupa (tak przynajmniej zrozumiałam), dość trudna w pielęgnacji, więc zakłada się to "ustrojstwo" w ostateczności (tzn. za 5 dwunasta, w stanie terminalnym). Jestem cała obolała, nie mogę dosłownie dotknąć do brzucha. Mało tego, że nie mogę się położyć nawet na chwilę, to mam już problemy z siedzeniem. Nie mogę znaleźć pozycji, żeby nie uciskać brzucha. Cały czas boli, leki przynoszą lekką ulgę na bardzo krótko. To już nie jest życie, tylko cierpienie, którego nie sposób ulżyć.
witajcie. Aniu ciesze sie ze leczenie zakonczylo sie sukcesem. Teraz duzo witamin i wyniki powoli sie unormuja.
Nana, przykro mi. Chyle czola przed Toba i Twoja postawa. Mam jednoczesnie nadzieje ze nie bedzie tak zle.
My na zakrecie. Leczenie wznowy nie idzie tak jakbysmy sobie tego zyczyly. Markery spadaly do 3 chemii a po czwartej ca 125 poszedl w gore. Jednoczesnie HE4 zaliczyl spory spadek, wiec nie wiemy i lekarze tez nie wiedza co o tym myslec. Jutro mama ma sie zglosic do ostatniej chemii i dowiemy sie jak markery zachowuja sie po piatej... nie musze mowic jaki stres mi towarzyszy. Licze choc na to ze nie poszly do gory choc i tak musimy raczej pogodzic sie z faktem ze ta chemia nie wniosla zbyt wiele a organizm wyciencza. Z kazdym podaniem cala morfologia w dol, sterydy itd. Nie mamy pojecia co dalej.
Cześć Wam wszystkim ; śledzę na bieżąco każdy Wasz wątek , cieszę się każdym,przeżytym dniem,latem,ciepłymi dniami,odizolowana praktycznie od świata na działce już czwarty miesiąc i dobrze mi w tej samotni .,coraz mniej potrzebne mi towarzystwo innych ., Nana : czytam twoje posty i .. nie wiem co tobie napisać ,nie chce pisać pustych frazesów typu :trzymaj się, jesteśmy z tobą ..wyobrażam sobie tylko co możesz czuć ..powtórzę raz jeszcze :każdy dostaje tyle,ile moze unieść .. widocznie jest w tobie ogromna siła . Pozdrawiam ciepło .
Margareta, a może - każdy ma to, na co zasłużył? Nie wiem, czym sobie na to zasłużyłam, a siły to już nie mam zupełnie. Wiadomo, że chorzy na raka cierpią niesamowity ból, ale zwykle pojawia się on krótko przed śmiercią. U mnie ból pojawił się 14 lutego ubiegłego roku i utrzymuje cały czas! Nie wiem dokładnie, od kiedy nie mogę się położyć i śpię na siedząco, ale to też już ponad rok. Jakiś czas temu w poradni spotkałam panią, która miała ostatni wlew w sierpniu ubiegłego roku i leżała ze mną na sali. Właśnie pytała, jak teraz sobie radzę teraz ze spaniem!
Nana o czym ty piszesz choroby nie są karą dla Was to chwilowy sukces węża z Eden, wiem że jesteś cudownym człowiekiem który pomaga nam swoją wiedzą, siła walki i odwaga w trudnych sytuacjach.