Okolicę jak najbardziej kojarzę :-) Ja kupuję mieszkanko na Fordonie Przylesie. Znacznie dalej od Centrum, ale cena nieruchomości ma jednak spore znaczenie.
Mama miała operację 1 lutego 2012, w Bizielu. Rak jajnika IIIB, niestety nie wszystko dało się usunąć, pozostało nieco złego na otrzewnej, ale chemia robi swoje. Cieszymy się, że marker tak pięknie spadł. A co do samopoczucia... Mama jest bardzo słaba psychicznie. Psycholog niewiele zdziałał, ale mam wrazenie, że widzi, jak Jej chemia pomaga. Odnajduje się w CO Bydgoszcz, ma swoje znajome. Przeprowadzka z Inowrocławia bardzo dobrze Jej zrobiła. Na naszym bylym osiedlu, ludzie patrzyli na Nią, jak na trędowatą. W Bydgoszczy jest znacznie inaczej, tutaj wiele kobiet chodzi w chustach. Większe miasto, jak i pacjenci z różnych miast naszego kraju.
Dzisiaj miałyśmy dostać V chemię taxol z carboplatyną, generalnie VI, gdyż I chemia byla bardzo słaba, Mama miała jeszcze martwicę w ranie... Dzisiaj chemia jednak odroczona, poziom WBC 2,4, ale jakoś damy radę. Jestem optymistką, grunt, że marker z 6900 spadł na 8,7 :-) I guzki z otrzewnej giną. Aaaa... Po zwykłych VI wlewach zaproponowano nam podtrzymanie efektu chemioterapii samym taxolem, ergo leczenie zakończymy w przyszłym roku. Z tego, co obserwuję, jest to normalna praktyka w Bydgoszczy.
A organizacja życia nieco pozwala nam nie myśleć o chorobie. Dzisiaj przyznano nam kredyt na mieszkanko :-)
Pani Krystyno, ja to tak wędruję po tym naszym województwie, pod Kruszwicą spędziam dzieciństwo, potem Inowrocław, studia w Toruniu, 2 lata mieszkałam w Złotorii pod Toruniem, teraz czas na Bydgoszcz. Został mi chyba tylko Włocławek :-)
Ściskam!!